rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłem się o 6.30 z budzikiem.
Wstałem niechętnie, umyłem zęby, przebrałem się w mundurek I zszedłem na dół z plecakiem na prawym ramieniu.

Zjadłem śniadanie i pojechałem do szkoły. Nic ciekawego się nie działo.
Po lekcjach pojechałem do Liama. Chciałem go jakoś wesprzeć, pocieszyć, pokazać, że ma moje wsparcie. Siedziałem na jego łóżku I przeglądałem telefon czekając na mojego przyjaciela, który udał się do łazienki. Gdy wrócił miał podwinięty rękaw bluzy. Ujrzałem tam Świerże rany, i stare blizny. Podszedłem do Liama, złapałem delikatnie za jego dłoń i lekko ją podniosłem. Zorientował się że ma ślady po cięciach na widoku więc szybko spowrotem naciągnął rękaw na nadgarstek. W pięknych oczach tego aniołka momentalnie zebrały się łzy.

Przytuliłem go. On odwzajemnił uścisk I pozwolił swoim łzom spłynąć po jego gładkich policzkach.

Dlaczego coś takiego musi spotkać takiego cudownego człowieka jak Liam? Czemu nie mogę to być ja?

-Ciiiii spokojnie aniołku. Ty i ja, tylko to się teraz liczy- to były nasze słowa. Tylko i wyłącznie nasze. Oznaczały wszystko a zarazem nic...
Jakoś poprostu powstały i ich używamy. Znaczą dla nas wiele.

-I z-zawsze b-będzie- dokończył. Nie robił tego często, bo nie był w stanie.

Nie chciałem go zmuszać do powiedzenia powodu, ale jednoczenie tak bardzo chciałem znać powód i mu pomóc...
Liam Wilson, był dla mnie najważniejszy. Nie zrozumcie mnie źle, bo rodzina też była dla mnie ważna, ale to było coś innego. Przy nim byłem w stu procentach sobą. Nie mieliśmy przed sobą żadnych sekretów. Wiedziałem że to robi. Wiedziałem że się tnie, a on wiedział że ja wiem. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy ale wiedzieliśmy... rozumiałem go bez słów, jak on mnie.

Siedzieliśmy przytuleni na jego łóżku. Miałem wrócić do domu, ale mój przyjaciel jest ważniejszy. Wolałem zostać z nim do momentu, kiedy zaśnie. Chciałem mieć pewność że nic sobie nie zrobi.

Po północy przykryłem go kocem, zostawiłem kartke o treści ,, Hejka, poszedłem już do domu. Nie martw się. ~ Twój Tony

Wyszedłem po cichu z jego pokoju, potem z jego domu i odpaliłem motor. Może go to nie obudzi? Proszę.
Podjechałem pod willę i dopiero zerknąłem na telefon. Kurwa.

78 nieodebranych połączeń od Dylan
92 nieodebrane połączenia od Shane
96 nieodebranych połączeń od Hailie
104 nieodebrane połączenia od Will
2 nieodebrane połączenia od Vincent

Przecież oni mnie zabiją. Nie powiem przecież że byłem tak długo u Liama i pilnowałem zęby zasnął i nic sobie nie zrobił.

Wszedłem po cichu ale drzwi przy zamykaniu wydały z siebie dosyć głośny dźwięk.
No super. Sobie poszedłeś.

Chwilę po tym z salonu wyszedł Will z dylanem, w dłoniach trzymali pistolety.

-luz to ja- powiedziałem żeby nie strzelili, bo nienawidzę szpitali.

-Tony?!- wykrzyczeli w tym samym czasie Shane i Hailie. Hailie Jak to Hailie, przytuliła mnie. Shane zresztą też.

-puśćcie bo mnie udusicie

Puścili niemalże odrazu

-Tony- oho Vincent idzie. Chować się dzieci! Vincent leci!

-nigdzie co powinno was interesować, sory ze nie odbierałem ale miałem ważniejsze rzeczy do robienia, tak wiem mogłem powiedzieć że się spóźnię. Mogę już iść?

-Nie, gdzie byłeś i co było ważniejsze od rodziny?- pytanie zadał mi najstarszy z rodzeństwa.

Zaczynałem się denerwować. No co ich tak interesuje moje życie? Niech się swoim zajmą.

-pytam się gdzie byłeś i co było ważniejsze od rodziny- powtórzył się Vincent

-ratowałem życie, zadowolony?- No I się wkopałem, brawo ja.

-wezwanie karetki zajęło Ci 3 godziny?

-nie o to chodzi- powiedziałem zły na cały świat, bo nie rozumieją i pewnie nie zrozumieją.

-w takim razie o co?- Boże vince nie denerwuj mnie jużżżżż

-boże nie wyjaśnię Ci tak teraz ale mogę spróbować. Powiedzmy że Hailie by się cięła. I tylko Mona by o tym wiedziała. No to Mona, jako, że jest dobrą przyjaciółką Hailie, byłaby przy niej, i pilnowałaby czy nic sobie nie robi, zaczekała by pewnie do momentu aż hailie zaśnie. To powiedzmy że byłem na miejscu Mony, tylko nie była to hailie. Zadowolony?

(Boże usunęło mi się ponad 100 słów😰 ale w skrócie, pójdzie do pokoju I będzie myślał o liamie i dlaczego to robi. No i zasnie)

______________________________________

Jestem mega zadowolona z tego rozdziału, szczególnie z rozmyśleń Tony'ego  😙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro