rozdział 42
W końcu wolny. Chciałem jak najszybciej opuścić teren tego domu. Miasta. Państwa.
Przejrzałem szybko bilety do Hiszpanii i kupiłem jeden.
Pojechałem na lotnisko, gdzie rozmieniłem pieniądze i wsiadłem na pokład samolotu.
Wysiadłem w Hiszpanii, szczęśliwy jak nigdy. Wreszcie jestem wolny. Było trochę zimno bo jest luty, ale nie przeszkadzało mi to. Odrazu poszedłem pod żabke (Masz coś z polaka?/autorka) tam gdzie wszystko się zaczęło i... Był tam. Siedział na tej ławce. Uśmiechnąłem się I Podszedłem do Noah'a. (Idk jak się to imię odmienia więc jak źle to sory/autorka) usiadłem obok chłopaka, a ten z uśmiechem sie na mnie spojrzał.
- Tony?
- Noah
- co ty tutaj znowu robisz? Na takim zadupiu - zaśmiał się młody mężczyzna.
- nareszcie mam osiemnaście lat! Pijemy!
- sto lat! Chodź do klubu
Poszliśmy do klubu i świetnie się bawiliśmy. Już bez zmartwień i wszystkiego co niepotrzebne.
______________________________________
Ocenka >>>
Pytanka >>>
Pomysly>>>
A nie, już mam😚
Sorki że krótkie, zaraz wleci końcowy rozdział. Też będzie krótki 😶😔
162 słowa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro