rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tony- powiedział lodowatym głosem, mój najstarszy brat.

-Hm?- byłem coraz bardziej zestresowany.

-Widziałem twój szkicownik

-to nie tak jak myślisz bo jakby poprostu tak rysowałem i - próbowałem się tłumaczyć. Vince wiedział że mi nie wychodziło więc mi przerwał.

-rysunki masz bardzo ładne, nie o to chodzi- Vincent do rzeczy bo tu na zawał zejdę

-chciałbyś może chodzić na jakieś zajęcia plastyczne? - o boże. O to chodzi.

-No spoko- na co ja się zgadzam. To ma mi sprawiać przyjemność, a nie rysować coś, czego nie czuje i kiedy tego nie czuje.
Ale mówi się trudno. Przeżyje.

-Dobrze, ustalę resztę z dyrektorką. Podpytaj się nauczycielki plastyki.

-Mhm a skąd miałeś mój szkicownik?- to mnie akurat ciekawiło.

-wszedłem do twojego pokoju dzisiaj, ale cie nie było i leżał otwarty na łóżku.- kurwa przecież  poprawiałem szczegóły autoportretu mojego chłopaka. Może Vince nic nie podejrzewa? Oby.

-Dobranoc Tony

-Dobranoc- rzuciłem szybko i zamknąłem drzwi.

Wziąłem szkicownik do ręki i szkicowałem.  Zgadnijcie co. Mojego Aniołka. Tym razem narysowałem go od strony, którą tylko ja znałem. Polowa rysunku, pokazywała uśmiechniętego chłopaka. Druga połowa ukazywała tego samego chłopaka. Tylko już nie uśmiechniętego, a smutnego. Z ranami, nie dający już sobie rady...

Ciągle zadawałem sobie te same pytania

Dlaczego to musiało spotkać takiego Aniołka? Czemu to nie mogę być na przykład ja?  Za co go to spotkało?

Jedno wiedziałem. Kocham go.

______________________________________

Ocenka >>>>
Pytanka >>>>
Pomysły >>>>>

226 słów💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro