Shane, Hailie i rówieśnicy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Pov Shane"
Około 6:45 wstałem z łóżka, źle się czułem wszystko mnie bolało ale musiałem iść do szkoły bo dużo lekcji już opuściliśmy z Hailie i Dylanem na tyle dobrego, że Tony się nie musi już uczyć ale też szkoda bo nie będę miał z kim gadać na lekcjach. Podszedłem do szafy wyciągnąłem krótkie czarne spodenki typu cargo, zwykłą białą koszulkę i cienką szarą bluzę. Poszedłem się przebrać do łazienki, wziąłem szybki prysznic, przemyłem twarz i się ubrałem. Zszedłem na dół była tam już Hailie i był też Dylan jedli śniadanie jakoś wcześnie popatrzyłem na zegar, o kurwa już 7:49 tak długo byłem na górze? Wziąłem se płatki, mleko i zrobiłem sobie małą porcję bo nie zdążę do szkoły jak bym zrobił dużo porcję, szybko zjadłem i wziąłem Hailie do auta Dylan jak zwykle na motorze. Jechaliśmy w milczeniu nie mieliśmy jakoś tematów do rozmów z Hailie, gdy dojechaliśmy do szkoły to osoby, które były na polu czy na papierosie od razu spojrzały na nas, zaczęli się śmiać i obgadywać nie wiedzieliśmy z Hailie i Dylanem o co im chodzi, weszliśmy do szkoły i w drzwiach słyszałem jak się jeszcze śmieją, Hailie zauważyła Monę i podbiegła do niej a my poszliśmy za Hailie.

-Cześć Mona- powiedziała Hailie też się przywitałem
-Hejka Hailie widziałaś neta?
-Co? Czemu?
-Patrz- Mona pokazała mi story jakiejś laski z naszej szkoły


-Co to jest!?- wykrzyczałem
-To jest od wczoraj na story jakiejś laski to było z naszej szkoły
-Skąd ona to wie niby?
-Nie wiem
-Dobra, mie ważne skończmy to już- powiedział Dylan
-No- powiedziałem

Po tych słowach każdy poszedł na lekcje, Dylan miał wf, Hailie miała chemię a ja akurat miałem fizykę. Źle się poczułem a siedziałem z (Dajmy mu na imię Hmmm 🤔Kamil) Kamilem w ławce też mnie unikał pewnie przez tego posta na profilu tej laski ale gdy tylko położyłem głowę na ławce on zaczął się martwić, zaczął mnie szturchać, pytać co mi jest aż wziął mnie za rękę i wziął do toalety. Poszliśmy do toalety on posadził mnie w jednej z kabin na kafelkach i czekał tam ze mną dwa razy zwymiotowałem co jest ze mną nie tak? Kamil wziął mój telefon i wybrał numer do najstarszego brata pokazałem mu który to numer i tylko słyszałem Kamila jak prosił Vincenta o to aby po mnie przyjechał. Po chwili usłyszałem, że ktoś wchodzi do toalety był to Vincent objął mnie jedną ręką w pasie i trzymał druga ręka moją rękę i wyszliśmy ze szkoły kierując się do auta Kamil pobiegł za nami i dał mi moje rzeczy. Wziąłem swoje rzeczy i zabrałem numer od Kamila, był miły więc czemu nie wszedłem z najstarszym bratem do auta i pojechaliśmy do rezydencji Monetów. Poszedłem na górę do pokoju a po chwili Vincent przyniósł mi tabletki i ciepłą herbatę, połknąłem tabletki i położyłem się pod kocem na moim łóżku, zasnąłem nie wiem kiedy nawet, spałem długo bo gdy się obudziłem było już ciemno za oknem wstałem z łóżka, wziąłem lekki prysznic, przebrałem się i poszedłem na dół żeby coś zjeść. Schodząc na dół usłyszałem rozmowę dwóch najstarszych braci zatrzymałem się na schodach nie chciałem podsłuchiwać ale ciekawość u mnie wygrała, słyszałem coś jak mówili o mnie i o tym chłopaku czyli o Kamilu zdziwiło mnie to. Po jakimś czasie zszedłem na dół już i się przywitałem z nimi wziąłem sobie płatki z mlekiem i poszedłem na górę zjeść, zamknąłem się w pokoju, zjadłem jedzenie, założyłem słuchawki i puściłem muzykę po chwili znudziło mi się takie siedzenie w pokoju więc podszedłem do szafy wziąłem jakieś długie spodnie, koszulkę i bluzę z kapturem. Przebrałem się, wziąłem telefon i słuchawki i wyszedłem balkonem od razu wybrałem się do lasu. Włożyłem słuchawki, wyłączyłem głosy, założyłem kaptur, włączyłem piosenkę i udałem się w głąb lasu minęło już 6 godzin, popatrzyłem na telefon i miałem:
------------------------------------------------------------------
3 nieodebrane połączenia od Vincenta
7 nieodebranych połączeń od Willa
12 nieodebranych połączeń od Dylana
19 nieodebranych połączeń od Hailie
5 nieodebranych połączeń od Kamila
------------------------------------------------------------------
Boże ile tego jest. Do rodzeństwa nie chciałem oddzwaniać więc oddzwoniłem tylko do Kamila.

-Halo?
-Shane w końcu odebrałeś!
-Co się dzieje? Po co dzwoniłeś?
-Martwię się wiem, że nie ma cię w domu wróć proszę- mówił to zmartwiony czy na serio się martwi?
-Skąd ty?
-Hailie mi powiedziała ona jest twoją siostrą mam jej numer i rozmawiam z nią dużo i od niej się dowiedziałem, wróć Shane proszę.
-Nie chcę
-Shane ja muszę ci coś powiedzieć.
-No?
-Tylko to nie jest rozmowa na telefon wróć do domu a jak nie do przyjdź do mnie
-Dobra gdzie mieszkasz?
-Ulica ******** numer domu 4
-Dobra zaraz będę- i się rozłączyłem

Po 15 minutach drogi byłem już pod domem Kamila zadzwoniłem na dzwonek a on wybiegł z domu otworzył mi bramę i zaprosił do środka. Weszliśmy i poszliśmy do jego pokoju, on poszedł nalać mi wodę a mi kazał się rozgościć fajny, przytulny miał pokój zacząłem się rozglądać i zauważyłem jego notatnik nie wiem czemu ale go otworzyłem. Na pierwszej stronie były jakieś bzdety do szkoły a na końcu notatnika zacząłem nagle czytać po cichu

-"Drogi notatniku wiem, że nie wiesz jak ja się w tym momencie czuję ale zakochałem się nie w dziewczynie w jednym chłopaku z mojej szkoły kocham go bardzo przytłacza mnie jedna rzecz, że on jest- Kamil mi przerwał
-Monetem...- powiedział
-Kamil?! Ja przepraszam nie chciałem tego czytać- zacząłem się tłumaczyć ze stresu
-Oddasz to..?- zapytał ze smutkiem Kamil
-Kamil ja naprawdę przepraszam..- oddałem mu notatnik- to może ja już pójdę
-Nie Shane zaczekaj..
-Hm?
-To chciałem ci właśnie powiedzieć, że jestem zakochany w którymś z Monetów..
-Kam- przerwał mi pocałunek Kamila nie wiem czemu ale podobało mi się, przerwało nam pukanie do drzwi była to siostra Kamila.
-Kamilll- wołała go a na widok nas zadała pytanie- Jesteś gejem?!
-Cicho bądź!
-O boziu ale z was słodziaki jeszcze z Monetem?!
-Zamknij się Lili!
-Bożeee ale z ciebie idiota nacieszyć się nie można widokiem
-To może ja już na serio pójdę- powiedziałem wychodząc z pokoju
-Shane tylko wróć do domu proszę- Kamil naprawdę się chyba martwi o mnie
-Mhm
-A ty Lili wynoś się z mojego pokoju
-Już już

Wyszedłem z domu Kamila założyłem z powrotem słuchawki i kaptur tym razem włączyłem piosenkę ale smutną wolałem taką teraz słuchać. Miałem doła gdy włączałem piosenkę zauważyłem, że mam więcej nieodebranych połączeń od rodzeństwa gdy włączyłem już piosenkę przez przypadek odebrałem telefon od Dylana.

-Shane! Gdzie ty jesteś wracaj do domu!
-Spierdalaj nie wracam nigdzie
-Co się z tobą dzieję kurwa?! Od kąd poznałeś tego fagasa zachowujesz się jak jakiś jebany nie wiem kto ale to jest przesada wracaj do domu w tym momencie Shane
-Weź się odwal
-Shane no kurwa
-Jestem bezpieczny nie musicie się martwić
-Gdzie?
-Jestem u kolegi
-Tego fagasa?
-O co ci chodzi?
-Pytam tylko idioto za parę minut masz być w domu Vincent chcę z tobą rozmawiać
-Jest co dopiero 23 nigdzie nie wracam jestem u kolegi i tam przenocuje i nic ci do tego kto to jest i gdzie to jest idioto!
-Shane opanuj się!
-A weź spierdalaj!

I się rozłączyłem oczywiście kłamałem z tym nocowaniem nie mam gdzie przenocować. Stałem przed domem Kamila już jakiś czas więc on wybiegł z domu cały zapłakany. Podbiegł do mnie i się do mnie przytulił.

-Co się stało? Czemu płaczesz?
-J-ja...
-Spokojnie- popatrzył się na mnie widziałem jego twarz, całą zapłakana i krew leciała mu z policzka- kto ci to zrobił?!
-Nikt
-Kamil kto ci to kurwa zrobił?!
-Ojciec....
-Kurwa!- puściłem Kamila z ucisku i pociągnąłem go za rękę do jego domu, w środku zauważyłem pijanego ojca.
-Co ty tu robisz idioto?- zapytał się jego ojciec
-Ogarnij się kurwa człowieku! Widziałeś co zrobiłeś z własnym synem kurwo!? Co nudziło się, że ma krew na policzku z rozbitego szkła? Jesteś chory człowieku!
-Co to jest twój ten ubzdurany chłopako gej?
-Ma pan problem kurwa!?
-Nie chcę mieć syna geja! To jest obrzydliwe
-Przepraszam?!
-To jest chore po prostu te dzieci teraz wymyślają właśnie takie gówna a nie zajmują się nauką i szkołą patologia
-To pan jest kurwa patologią! To jest pański syn chyba pan nie kuma? Orientacji się nie wybiera to zależy kogo kto kurwa pociąga!
-Jak ty śmiesz w ogóle tak mówić do mnie?
-Bronię pańskiego syna i mojego chłopaka właśnie od takiej patologi jak pan!
-Co ty powiedziałeś?!
-To co pan słyszał!
-Nie będziesz z mojego syna robić geja!

I stało się ojciec od Kamila rzucił mnie szklaną butelka od piwa w głowę leciała mi krew nie obchodziło mnie to jakoś ale jednak trochę bolało aż w końcu straciłem przytomność, co dopiero po kilku chyba godzinach obudziłem się w szpitalnym łóżku.

------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że tak szczerze podoba wam się ta książka i dobrze ją przyjęliście

Miłego dnia/ wieczorku nie wiem kiedy to czytacie

Następna część może być dzisiaj albo jutro miśki ❤️❤️🥰

Słowa: 1436

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro