Chapter Eight.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

25 gwiazdek = nowy rozdział!

Iris pomogła mi się rozpakować, co trochę nam zajęło. Przez cały czas rozmawiałyśmy na różne tematy i naprawdę ją polubiłam. Niestety dowiedziałam się, że Eddie, jej chłopak to raczej nie przelotna znajomość. A to problem ze względu na uczucia Barry'ego do niej. Tak fajny chłopak zasługuje na szczęście w miłości.

-Emma! - usłyszłam krzyk Iris z dołu. Otworzyłam drzwi od pokoju.

-Co tam? - odkrzyknęłam.

-Ja wychodzę, a Barry mi napisał, że za maksymalnie pół godziny będzie i możecie iść na tą uczelnię, więc się szykuj!

-Jasne, dzięki! - usłyszłam przekręcany klucz, co oznacza, że Iris wyszła. Weszłam w głąb pokoju i spojrzałam w lustro. Moja twarz to jakaś masakra, muszę się pomalować...

Szybko poszłam do łazienki i wyciągnęłam podkład, puder, tusz do rzęs i eyeliner. Zajrzałam do kosmetyczki w poszukiwaniu ukochanej czerwonej szminki. Chociaż raz będę wyglądać jak człowiek...

Szybko uporałam się z makijażem, jednak najgorsze zostało na koniec. Kreski i te cholerne jaskółki...

-Dasz radę... - mruknęłam sama do siebie i skupiłam się na narysowaniu dwóch idealnych jaskółek. I o dziwo udało mi się za pierwszym razem.

Zadowlona wyszłam z łazienki i wróciłam do swojej sypialni. Postanowiłam się przebrać, wyciągnęłam czerwono-czarną spódnicę w kratkę, która sięgała przed kolana. Do tego cienki, biały sweterek. Szybko ściągnęłam z siebie jeansy i bluzkę i sięgnęłam po sweter. W tym samym czasie drzwi do pokoju się otworzyły a do środka wszedł Barry... No i mamy powtórkę z rozrywki.

-Kurwa. - jęknął i od razu odwrócił się w drugą stronę. Przycisnęłam sweter do piersi. Dzięki Bogu, że bielizny nie zdjęłam... - Przepraszam. - mruknął, a ja zaczęłam się śmiać.

-Masz wyczucie, Barry. Nie ma co. - zażartowałam, a szatyn pokręcił głową.

-Nawet nie wiesz jak mi głupio w tym momencie... - jęknął, cały czas stojąc do mnie tyłem. Wykorzystałam okazję i szybko założyłam spódniczkę i sweter, spojrzałam w lustro i przejechałam dłońmi po zagnieceniach, aby je przeprostować.

-Możesz się odwrócić. - oznajmiłam, a Barry powoli odwrócił się w moją stronę z grymasem na twarzy.

-O tym też lepiej nie mów Oliverowi. - zacisnął wargi, a ja pokiwałam głową.

-Da się zrobić. - puściłam mu oczko.

-Powinienem pamiętać, że już zawsze muszę pukać. - zaśmiał się i zeskanował mnie wzrokiem od stóp aż po głowę - Wyglądasz... Wow. - stwierdził, a ja poczułam jak moje policzki stają się czerwone.

-Dzięki. - wyszeptałam zawstydzona. Nie byłam przyzwyczajona do komplementów i osobliwie na nie reagowałam.

-Możemy iść? - skinęłam głową. Opuściliśmy dom Barry'ego i ruszyliśmy na uczelnię. - Spacer od domu do uczelni to jakieś dwadzieścia minut, więc będziesz miała całkiem blisko. - uśmiechnął się.

-Jeden plus. A jak z wykładowcami? - zainteresowałam się - Da się z nimi dogadać czy mogę mieć problem? - zastanowił się.

-Na pewno nie powinnaś mówić, że mnie znasz. - uprzedził - Często się spóźniałem, przez co za mną nie przepadali... - stwierdził - Ale gdybyś miała problem z jakimkolwiek przedmiotem od razu możesz do mnie przyjść. Wszystkie egzaminy zdałem z wysokimi wynikami i służę pomocą. - z wdzięcznością skinęłam głową.

-Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła, Barry. - stwierdziłam - Już rozumiem dlaczego mój brat tak bardzo Cię lubi. - Allen jedynie wzruszył ramionami.

-Nie robię nic nadzwyczajnego. - stwierdził - Po prostu chcę Ci pomóc. Tyle.

-Dla mnie jesteś bohaterem Barry Allenie. - puściłam mu oczko - Więc jeśli kiedykolwiek wpadniesz do Starling City i wpakujesz się w kłopoty, to daj znać. - uśmiechnęłam się.

- A co? Przyślesz mi Strzałę na pomoc? - zainteresował się. Pokręciłam głową.

-Zdradzić ci sekret? - spojrzał na mnie, nie kryjąc zainteresowania - Jestem dużo lepsza od zielonej Strzały. - zagryzłam wargę, starając się opanować uśmiech.

-Skoro tak mówisz, zapamiętam. - puścił mi oczko - A będąc w temacie, dasz mi swój numer? W ten sposób łatwiej byłoby się nam skontaktować w razie czego. - zauważyłam jak zaczyna się stresować. Poważnie, ten facet jest tak uroczy, że nie jestem w stanie tego opisać. Czemu na świecie nie ma takich więcej?

-Daj telefon. - dostałam urządzenie i szybko wpisałam swój numer, po czym zadzwoniłam do siebie. Spojrzał na mnie zdziwiony. - No co? Ty masz mieć mój numer, więc ja chcę mieć twój. - wyszczerzyłam się.

-Uczciwy deal. - podsumował, a jego telefon zadzwonił. Szybko odebrał. - Caitlin, coś się stało? Teraz? - spojrzał na mnie.

-Jeśli musisz iść to zrozumiem. - wyszeptałam, ale on pokręcił głową.

-Mogę wziąć ze sobą koleżankę? W takim razie będziemy za kilka minut. - rozłączył się - Wybacz, ale wezwanie do laboratorium. - wytłumaczył się - Masz ochotę zwiedzić S.T.A.R. Labs?

-Nie chcę przeszkadzać...

-Nie będziesz. - zapewnił - To jak? Obiecuję, że przy najbliższej okazji zabiorę cię na uczelnię.

-Niech będzie. - uśmiechnęłam się.

Będę miała okazję zobaczyć S.T.A.R. Labs.  Niesamowite!




*******
To co, lecimy dalej 😜. Kogo bardziej lubicie Harry'ego Wellsa (ziemia 2) czy Johna Diggle'a? 🤔

Jak widać Barry to król przypałów i znajduje się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie 🙈

Btw, polecam piosenkę w mediach. Świetne wykonanie! 🖤

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro