Chapter Eighteen.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!






Promienie słońca stawały się coraz bardziej uciążliwe. W końcu nie mogłam ich ignorować i uchyliłam powieki, czując straszny ból głowy. Jęknęłam, ponieważ z sekundy na sekundę ból rósł w siłę. Kac morderca nie ma serca...

Przewróciłam się na drugi bok i mało nie spadłam z łóżka. Gwałtownie usiadłam na materacu, przyciskając kołdrę do klatki piersiowej. Nie byłam u siebie w sypialni. Mało tego, nie byłam sama w pokoju...

Obok mnie leżał szatyn, który w dalszym ciągu spał. Jego klatka piersiowa regularnie wznosiła się i opadała. Włosy miał potargane, a usta lekko rozchylone. Kiedy spał wyglądał jeszcze bardziej uroczo...

Wpatrywałam się w Allena przez dobre kilka minut. I wiecie do czego doszłam? Że Iris naprawdę jest idiotką. Barry jest przystojny, uroczy, troskliwy... No kurde facet ideał! A ona wybrała jakiegoś tlenionego blondyna, glinę? Pff.

Teraz pytanie, ile ja wczoraj wypiłam i co się działo... Z jękiem ponownie opadłam na poduszki i przykryłam się kołdrą.

-Jest w swoim pokoju? - usłyszłam znajomy głos. Oliver! Co tutaj robi Oliver? No tak! To ta niespodzianka o której mi ostatnio mówił. Przyjechał w odwiedziny.

Jeśli znajdzie mnie u Barry'ego w pokoju, to go udusi.

-Barry. - zaczęłam szturchać szatyna - Barry, mamy problem. - wyszeptałam. W końcu udało mi się go wybudzić ze snu. Spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem i ponownie zamknął oczy.

-Co chcesz? - jęknął.

-Cicho! - skarciłam go - Mój brat właśnie zbliża się do mojego pokoju! - wysyczałam - A mnie tak nie ma! - byłam załamana - Jeśli znajdzie mnie u ciebie, to ciebie zabije a mnie zabierze do domu. - nie kryłam przerażenia.

Allen szybko się ocknął i nim się obejrzałam stał nad łóżkiem ubrany i gotowy do wyjścia.

- Zostań tu przez chwilę, a ja w jakiś sposób zajmę Olivera. - mruknął. Pokiwałam głową. Zmierzał do wyjścia, ale udało mi się go powstrzymać.

-Wyjaśnisz mi jeszcze dlaczego u ciebie spałam? - spytałam niepewnie. Bałam się, że zrobiłam coś głupiego i narobiłam sobie wstydu...

Zaśmiał się krótko.

-Wypiłaś trochę za dużo. - mruknął - Delikatnie mówiąc. - uśmiechnął się pod nosem - Zasnęłaś na moim łóżku i nie miałem serca żeby cię budzić. Zresztą zwinęłaś się w kłębek i zajęłaś mało miejsca, więc mi nie przeszkadzałaś. - wzruszył ramionami, a ja odetchnęłam z ulgą.

- Czyli nie zrobiłam nic głupiego? - wolałam się upewnić.

-Nic a nic. - zaprzeczył - Nie martw się. - puścił mi oczko i nacisnął na klamkę. W ostatniej chwili się odwrócił. - A! I dzięki za wczoraj. - uśmiechnął się - Pomysł z rzutkami był trafiony. - dodał i wyszedł, a ja się cicho zaśmiałam. Lubię Barry'ego Allena.

Westchnęłam i wyszłam z łóżka Barry'ego. Podeszłam do drzwi i przyłożyłam do nich ucho, aby wiedzieć co się dzieje.

-Pewnie jeszcze śpi. - usłyszłam głos Allena - Daj spokój, Oliver. Nie budź jej. - usłyszałam jak schodzą po schodach. Szybko wyszłam z pokoju Barry'ego i biegiem ruszyłam do swojego. Po cichu zamknęłam drzwi i rozejrzałam się w poszukiwaniu ubrań. Nie miałam zamiaru chodzić przez dwa dni w tych samych ciuchach...

Chwyciłam za czarną bluzę i tego samego koloru jeansy. Szybko się przebrałam i biegiem ruszyłam do łazienki. Umyłam zęby, opłukałam twarz i rozczesałam włosy.

Zbiegłam po schodach i ujrzałam Olivera rozmawiającego z Barrym i jego adopcyjnym ojcem.

-Ollie! - pisnęłam i rzuciłam się w stronę blondyna, który nienawidził się przytulać. Uśmiechnął się pod nosem i lekko mnie objął.

-Aż tak się stęskniłaś? - zdziwił się, odsuwając ode mnie. Pokręciłam głową.

-Staram się być miła i pokazać z jak najlepszej strony. - mruknęłam, wytykając język w jego stronę.

Zaśmiał się, kręcąc głową.

-Zołza. - prychnął, a ja wyszczerzyłam się od ucha do ucha.

-Ja wychodzę do pracy. - przerwał nam Joe i ruszył do wyjścia - Barry, pamiętaj, że zaczynasz dziś o jedenastej. - przypomniał mu - Błagam nie spóźnij się. - dodał patrząc na szatyna. Ten grzecznie skinął głową, a Joe wyszedł. Równo z dźwiękiem zamykanych drzwi, dało się usłyszeć krzyk mojego brata.

-Allen, zginiesz! - syknął i rzucił się w stronę Flasha. Ten sprawie przebiegł na przeciwległą ścianę salonu.

-Oliver! - wrzasnęłam, stając bratu na drodze, gdyż po raz kolejny rzucił się w kierunku przyjaciela.

-Emma, zejdź mi z drogi! - mruknął - Jedyne co miał zrobić to pilnować, aby nic ci się nie stało, a po dwóch dniach tutaj ty wiedziałaś, że jest Flashem i byłaś poobijana! - zirytował się. Skinęłam głową.

-Tak, masz rację. - zgodziłam się z nim - Ale przecież nic mi się nie stało. - dodałam - Więc dotrzymał słowa. - zawzięcie broniłam Barry'ego - I próbował mnie powstrzymać od bójki z metą. - wyznałam. Blonyn westchnął, pocierając skronie dłonią.

-To prawda? - zwrócił się do Allena. Ten skinął głową.

-Obiecałem, że będę miał na nią oko i dotrzymuję słowa. - wzruszył ramionami i podszedł bliżej, stając ze mną ramię w ramię - Jest ze mną bezpieczna. - oznajmił, a ja mimowolnie szeroko się uśmiechnęłam.

Oliver przez cały czas wpatrywał się w Barry'ego jakby czekał na moment, w którym chłopak się wyda, że kłamie.

-Okey. - mruknął w końcu - Jak rozumiem, zostajesz tutaj? - spojrzał na mnie, a ja od razu pokiwałam głową.

-Oczywiście, że tak! Co to w ogóle za pytanie? - prychnęłam - Nigdzie się nie wybieram. - oznajmiłam dobitnie. To było niepotrzebne, bo Ollie doskonale zdawał sobie sprawę z tego jaką odpowiedź dostanie.

-Nie zmuszę cię do powrotu do domu. - mruknął, robiąc krok w moją stronę - Wiem też, że nie odpuścisz i będziesz się bawiła w bohatera, więc... - wyjął coś z kieszeni, a ja zmarszczyłam brwi, gdy ujrzałam małe pudełeczko - Otwórz. - zaśmiał się, widząc moją reakcję.

Wykonałam jego polecenie a moim oczom ukazał się kluczyk z breloczkiem flagi Wielkiej Brytanii.

-Aaa! - pisnęłam i rzuciłam się bratu na szyję - Przywiozłeś mi mój motocykl! - krzyknęłam, wisząc na bracie. Moje nogi były ponad podłogą, a blondyn mocno mnie trzymał.

-Tak myślałem, że ci się spodoba. - mruknął i odstawił mnie na podłogę - Ale to nie koniec niespodzianek. - mruknął, a ja spojrzałam na niego jeszcze bardziej zdziwiona. - To czy będziesz mogła go użyć, zależy od niego. - wskazał na szatyna, a chłopak zmarszczył brwi.

-A jednak?  - zdziwił się, Ollie przytaknął - Nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać. - wciąż się uśmiechał.

-Jeśli będziesz jej pilnował, to będzie mogła używać prezentu. - nadal nic nie rozumiałam. Wpatrywałam się w brata, oczekując wyjaśnień. - Po prostu wyjdźcie na zewnątrz. - mruknął. Wraz z Barrym spełniłam jego prośbę i wyszliśmy przed dom, gdzie ujrzałam moje ukochane BMW S 1000 RR, ale to nie wszystko. Na siedzeniu było jakieś pudełko.

Wzięłam wdech i podeszłam bliżej maszyny.





******
A tym razem bierzemy laski 😜 kiss, marry & kill: Felicity Smoak, Caitlin Snow i Iris West.

Potrzebuję serial/film na wieczór, jakieś sugestie? 🤔

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro