Chapter Eleven.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!





Gdy weszłam do domu, okazało się, że nikogo nie było. Iris i Joe musieli gdzieś wyjść za co byłam niewyobrażalnie wdzięczna. Ostatnie czego chciałam to tłumaczenie się, dlaczego wyglądam jak wyglądam. Poszarpany sweter, rozdarta do pół uda spódniczka, rozwalony nos i dolna warga. Plus obrażenia, których nie widać...

Weszłam do pokoju i od razu wybrałam numer Olliego i zadzwoniłam przez video chat. Odebrał w ciągu kilku sekund.

-Co tam siostra? - zapytał z uśmiechem, jednak zauważył w jakim jestem stanie i od razu spoważniał - Co Ci się stało? Ktoś cię skrzywdził? Gdzie jest Allen? - zasypał mnie pytaniami. Westchnęłam.

-Czemu nie powiedziałeś, że Barry jest Flashem? - zignorowałam jego pytania. Blondyn westchnął i przetarł twarz dłonią.

-Utrzymał sekret przez dwa dni... Mogłem się tego spodziewać. - jęknął i spojrzał na mnie - Liczyłem, że wtedy na nic cie nie narażę, ale jak widać myliłem się. Co Ci się stało? - przełknęłam gulę w gardle.

-Meta zaatakował w centrum, więc chciałam go powstrzymać. Jak widać trochę ucierpiałam, ale spokojnie. Nic mi nie jest. - starałam się go uspokoić - Jak mogłeś myśleć, że zatajenie tego kim naprawdę jest Barry mogłoby pomóc? Gdybym wiedziała byłoby o wiele łatwiej! - mordowałam go wzorkiem.

-Liczyłem, że uda mi się sprawić, że będziesz miała bardziej normalne życie niż ja i Thea. - wytłumaczył. Nie potrafiłam go winić. Źle zrobił, że nie chciał abym znała prawdę, ale miał dobre chęci... - Młoda, nie bądź zła na Barry'ego. - poprosił - To był mój pomysł.

-Zakładam, że wszyscy tutaj wiedzą, że jesteś Strzałą? - mruknęłam, ale on pokręcił głową.

-Barry, Caitlin, Cisco i Harry. - mruknął - Iris i Joe, wiedzą tylko, ze Flash zna Strzałę. Barry nie zdradził im mojej tożsamości. - wyjaśnił. Skinęłam głową. - Emma, nie bądź na mnie zła.

-Nie jestem, Ollie. - westchnęłam - Po prostu mógłbyś w końcu zrozumieć, że kłamstwo nie jest rozwiązaniem. Jesteś jedyną osobą jaką znam, która twierdzi, że prawda jest bardziej skomplikowana niż kłamstwo... - westchnęłam.

-Jak się czujesz? - słyszałam niepokój w jego głosie. Skubany chce zmienić temat...

-Bywało gorzej. - stwierdziłam - Ale martwię się o Barry'ego. - wyznałam - Kazał mi stamtąd uciekać i sam zajął się metą. Boję się żeby nic mu się nie stało...

-Nie martw się. Barry się co robi. To nie jego pierwsze starcie z kimś takim. - uspokoił mnie. Wzięłam głęboki wdech, starając się uspokoić. - Jesteś pewna, że chcesz zostać w Central City? - zaskoczył mnie tym pytaniem.

-Oczywiście, że tak. - oburzyłam się, że w ogóle mógłby w to wątpić - W tym mieście meta to normalka, tak jak u nas mściciele w kapturach. - mruknęłam i zauważyłam cień uśmiechu na jego twarzy.

-Masz się w to wszystko nie mieszać. - odezwał się w końcu - Central City ma Flasha i jego ekipę, tyle musi wystarczyć.

-Nie gniewaj się, ale jesteś ostatnią osobą, która może mi robić wyrzuty. Jesteś Strzałą, więc nie mów mi, że i ja nie mogę pomóc. Ty nie masz mocy tylko łuk. Ja też nie mam mocy, ale broń nie jest mi obca. - starałam się być spokojna - Chcę pomóc i jeśli będę mogła to zrobić. Zrobię to. - wyjaśniłam, usłyszłam jęk mojego brata.

-Wiem jak uparta jesteś i, że kłótnia nie ma większego sensu... - westchnął - Ale to głupota. Jak raz wejdziesz w ten świat to nie ma z niego wyjścia. Zastanów się czy na pewno tego chcesz... A! I przede wszystkim, masz się nie wychylać. - zarządził. Posłusznie skinęłam głową, gdyż kłótnia z Oliverem to nic miłego.

Usłyszłam szczęk otwieranych drzwi a po chwili w pokoju stał Allen. Znów nie zapukał...

-Barry. - pisnęłam i rzuciłam się szatynowi na szyję, mocno go przytulając.

Znaliśmy się krótko i w dodatku mój brat widział wszystko przez kamerę, ale to nie miało dla mnie znaczenia. Martwiłam się o Allena i nie zamierzałam tego ukrywać.

Poczułam jak szatyn delikatnie obejmuje mnie w talii i przyciąga bliżej siebie.

-Nic mi nie jest. - zaśmiał się krótko do mojego ucha, wywołując ciarki na moim ciele. Powoli odsunął się ode mnie.  Ujrzał twarz mojego brata na ekranie telefonu - Cześć Oliver. - mruknął wypuszczając mnie z objęć.

-Jak cię dorwę to urwę ci łeb, Allen. - wrzasnął Ollie, aż przymrużyłam oczy - Dwa dni! Emma jest u was przez jebane dwa dni i już wie, że jesteś Flashem! - był zdenerwowany. Delikatnie mówiąc.

-Ollie, nie jego wina...

-Nie broń go!

-Ale ona sama się domyśliła! - bronił się. W sumie to prawda... Znaczy, poznałam go po głosie, ale sama się domyśliłam.

-Ty się lepiej nie odzyw...

-Nie gniewaj się, ale czy możemy pogadać jutro? - przerwałam mu - Jestem strasznie zmęczona. - mruknęłam - I poobijana. - dodałam po chwili, łapiąc się za biodro. Na sto procent je zbiłam...

-Barry, opatrz jej rany i gdyby coś się działo, informuj mnie na bieżąco. Jasne? - upewnił się, mierząc szatyna wzrokiem. Normalnie bazyliszek...

-Jak słońce. - skinął głową, a ja zakończyłam połączenie. Barry od razu skupił całą uwagę na mnie. - Jak się czujesz? - lekko się uśmiechnęłam.

- Całkiem dobrze, po prostu jestem trochę poobijana. To nic takiego. - zapewniłam go. Zbliżył się o dwa kroki i chwycił moją twarz w dłonie.

-Idę po apteczkę. - mruknął, przyglądając się moim ranom. No tak, on jak Flash zagoił się od razu. Ja nie miałam takiego daru. A szkoda... przydałby się.





******
Czas na kolejne pytanie! Tym razem w nieco innym stylu, którą wersję Caiti, lubicie bardziej Caitlin Snow czy Killer Frost? 🤭

Szacun dla Granta Gustina za wykonanie. To co zrobił w tej piosence dla mnie jest mega!😍

Taak, Grant to zdecydowanie mój crush haha 🥰

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro