Chapter Forty-One.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!






Ja, Oliver i Roy jechaliśmy na motocyklach, a Barry biegł sobie obok... Zapewne z boku wyglądało to dość zabawanie, ale każdy był w stu procentach skupiony na celu i nie było nam do śmiechu. Na szczęście droga nie trwała długo i już po kilkunastu minutach byliśmy blisko celu.

-Zatrzymamy się tutaj. - usłyszałam w słuchawce głos brata - Lepiej żeby nikt się nie dowiedział, że tu jesteśmy.

-Na lewo jest miejsce. - oznajmiłam - Możemy tu zostawić motocykle. - i tak też zrobiliśmy.

-Dwieście metrów do celu. - usłyszłam głos Harry'ego w słuchawce. Westchnęłam, rozglądając się.

-Rozdzielmy się. - zaproponował Ollie i spojrzał na mnie, skinęłam głową - Ja pójdę z Roy'em. - oznajmił.

-Ja i Emma, zajdziemy ich z prawej, a wy z lewej. Pasuje? - zaproponował. Od razu się zgodziliśmy i ruszyliśmy w określonym kierunku.

-Martwię się o nią. - wyznałam, gdy byliśmy już przed wejściem.

-Wszystko będzie dobrze. - obiecał. Westchnęłam i nacisnęłam na klamkę, otwierając drzwi. Jeśli wpadnę na Marlyna to przysięgam, że poderżnę mu gardło bez wahania.

Ostrożnie weszłam do środka, rozglądając się wokół. Usłyszałam świst powietrza, a później dłoń Barry'ego przed moją twarzą. Jakby tego było mało, w dłoni trzymał strzałę, która miała trafić we mnie. Wypuściłam powietrze z płuc i podparłam się o ścianę. Tego się nie spodziewałam...

-Dzięki. - wydusiłam z siebie. Facet, który do mnie strzelił, próbował zwiać, ale ja byłam szybsza i nóż wbił się prosto w jego nogę. Mężczyzna wylądował na ziemi z jękiem a Flash momentalnie znalazł się przy nim.

-Gdzie jest Malcolm? - warknął, przyciskając ciało mężczyzny po podłogi. Ten uniósł głowę i patrząc mi w oczy, zaczął się histerycznie śmiać.

-Bliżej niż myślicie. - wysyczała między napadami śmiechu. Barry przeniósł wzrok z niego na mnie, a w jego oczach pojawiło się przerażenie.

-Za tobą! - jedynie zdążył wrzasnąć. Nim się odwróciłam poczułam ostrze przy szyi i mocny uścisk na ramieniu. Nie miałam szans, aby się wyrwać.

-Jak widzę siostra jest dla ciebie ważniejsza niż życie. - zakpił.

-Malcolm. - wysyczałam, przez cały czas usilnie starałam się wyrwać, ale bez rezultatów - Gdzie Thea? - warknęłam, szamotając się.

-Bezpieczna. - prychnęłam na jego słowa.

-Przy tobie? Wątpię. - zirytowana, starałam się go kopnąć, ale wciąż bezskutecznie.

-Uspokój się. - warknął, a jego ręka owinęła się wokół mojej klatki piersiowej, utrudniając mi oddychanie - Wolałbym nie być zabójcą siostry mojej córki. - westchnął.

-Puść ją. - Barry postanowił się wtrącić - Jest niewinna. - mruknął - Dlaczego miałaby cierpieć? - podszedł bliżej, ale nie przyniosło to nic dobrego, ponieważ Malcolm jedynie mocniej przycisnął ostrze do mojej szyi. Wstrzymałam oddech.

-Radziłbym Ci nie podchodzić bliżej, Flash. - zakpił - Twoja przyjaciółka mogłaby zapłacić za to życiem. - czując jego oddech na karku robiło mi się nie dobrze. Miałam ochotę wziąć nóż i zrobić mu krzywdę jakiej jeszcze nie wynaleziono. Chciałam aby cierpiał i błagał o życie. Niestety nic nie szło po mojej myśli i to ja byłam zależna od niego.

-Gdzie Thea? - powtórzyłam pytanie i uniosłam głowę wyżej, aby nie okazywać strachu. Usłyszałam śmiech przy uchu.

-Jeśli Ci powiem nie będzie zaba...

-Puść ją Merlyn! - wrzask Olivera przerwal Malcolmowi - Jest niewinna! Wypuść ją i załatwmy to między sobą.

-Doprawdy, Oliverze, naprawdę myślisz, że tak po prostu ją wypuszczę? Gdzie w tym zabawa? - zaśmiał się.

-Zabawnie będzie jak przebiję Ci tętnice strzałą. - wysyczał - Puść ją! - powtórzył.

-Nie zamierzam. - odparował. Ollie nałożył strzałę na cięciwę i wymierzył w mężczyznę za moimi plecami, ale ten był sprytniejszy i zakrył się mną. Wstrzymałam oddech.

-Jesteś tchórzem. - wypaliłam do Marlyna - Zasłaniasz własną córką za każdym razem, gdy coś idzie nie po twojej myśli. Teraz zasłaniasz się mną. - wysyczałam - Nie jest ci wstyd? - zakpiłam - Mało w tym męstwa.

-Życie ci niemiłe, blondyneczko? - uśmiechnęłam się pod nosem, gdy dłonią namierzyłam ostrze z kieszeni i powoli je wyciągnęłam. Barry i Oliver od razu zauważyli co planuję, miałam nadzieję, że Marlyn nie zwrócił na to uwagi... - Thea to moja córka, więc jej nie skrzywdzę, ale ty... - Nie dokończył gdyż uniosłam nóż i wbiłam mu w dłoń. Warknął z bólu i cofnął się o krok, co szybko wykorzystałam. Odwróciłam się i celnym kopnięciem wytrąciłam ostrze z jego drugiej dłoni. Uniosłam nogę raz jeszcze i trafiając w jego klatkę piersiową, powaliłam go na podłogę, po czym rzuciłam się w stronę Barry'ego i Olivera z ulgą wymalowaną na twarzy.

-Nic Ci nie jest? - brat zeskanował moją twarz. Pokręciłam głową.

-Wszystko w porządku. - uspokoiłam go - Szukajmy Thei. - poprosiłam.

-Padnij. - wrzasnął Barry i szybko pchnął mnie i Olivera na podłogę pod ścianę, a strzała przeleciała nad naszymi głowami. Spojrzałam na mężczyzn naprzeciwko.

-Gdzie Roy? - rozejrzałam się wokół.

-Na zewnątrz. - mruknął Ollie - Mieliśmy towarzyszystwo. - dodał.

-Da sobie radę? - zmartwił się Allen. Blondyn skinął głową i skupił swoją uwagę na Malcolmie.

-Ja zajmę się Marlynem, a wy poszukajcie Thei. - zarządził. Skinęłam głową i wraz z Barrym ruszyliśmy w głąb domu. Mam nadzieję, że Oliverowi nic nie będzie, ale też że nie zabije Malcolma, mimo wszystko to ojciec mojej siostry...

Wraz z Barrym otwieraliśmy każde napotkane drzwi, aby znaleźć moją siostrę. Niestety bezskutecznie...

-Nigdzie jej nie ma... - wyszeptałam, czując łzy w kącikach ust. Bałam się, że zaraz całkowicie się rozkleję.

-Są jeszcze jedne drzwi. - mruknął. Spojrzałam przed siebie i zauważyłam, że miał rację. Tam nas jeszcze nie było.

-Spróbujmy. - szybko nacisnęłam klamkę i pchnęłam drewnianą powłokę. Myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi. - Thea! - krzyknęłam, rzucając się w stronę siostry. Ręce i nogi miała przywiązane do krzesła na którym siedziała, a usta zaklejone taśmą, którą zerwałam jak tylko się przy niej znalazłam. - Nic Ci się nie stało? - łzy popłynęły mi z oczu.

-Wszystko w porządku. - oznajmiła, widziałam jak odetchnęła z ulgą - Dobrze was widzieć. - zwróciła się do mnie i Barry'ego. Uśmiechnęłam się, mocno ją przytulając.

-Może ją rozwiążemy? - zaśmiał się chłopak. Pokiwałam głową i zajęłam się supłami. Teraz już będzie dobrze...










*******
Nominowała mnie Wixsa88
Dziękuję za nominacje!

1. Nie.

2. Chyba nie mam ulubionego, ale jednym z lepszych jakie widziałam ostatnio, to Teoria Wszystkiego.

3. Ponownie, nie mam ulubionej. Ostatnio czytałam Uwikłana Natashy Preston i szczerze polecam.

4. Mam dwa psy.

5. Cokolwiek z McDonald's. Kocham maka! 🖤

6. Wilk.

7. Język angielski.

8. Matematyka.

9. Kickboxing, boks i mma.

10. Nie chce mi się ✌

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro