Chapter Forty-Three.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!






Wyszłam z łazienki z mokrymi włosami i od razu ruszyłam do swojego pokoju. Thea wróciła do mieszkania swojego i Roy'a jakąś godzinę temu. Oliver i Felicity od razu po jej wyjściu poszli spać, a ja siedziałam w pokoju z Barrym i spędziliśmy masę czasu na rozmowie. Kiedy zmęczenie dało o sobie znać, postanowiłam iść pod prysznic i położyć się spać, aby wyspać się na jutro. Pchnęłam drzwi i weszłam do środka, gdzie zobaczyłam szatyna w samych spodniach dresowych. Od razu poczułam jak zaczyna mi się robić gorąco, a moją twarz zalewają rumieńce. Chłopak siedział niewzruszony na moim łóżku i czytał jedną z moich książek.

-Nie przeszkadzam? - zaśmiałam się, zamykając za sobą drzwi. Wytrąciłam go z lektury, spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.

-Ty? Nigdy. - puścił mi oczko. Parsknęłam śmiechem, przewracając oczami. Odłożył książkę na półkę przy łóżku.

Odwróciłam się tyłem do Allena i sięgnęłam na najwyższą półkę, aby wyciągnąć z niej czerwoną bluzę. Miałam na sobie piżamę złożoną z krótkiej koszulki z papugą i czarnych spodenek przez co było mi zimno. Chwyciłam materiał i pociągnęłam w dół. Nim zdążyłam się odwrócić, poczułam dłoń na biodrze. Błyskawicznie przywarłam plecami do szafy i uniosłam głowę, aby spojrzeć Barry'emu w oczy.

-Co robisz? - zapytałam niepewnie. Nie obawiałam się jego zamiarów, miałam raczej nadzieję, że myśli o tym co ja.

-To na co mam ochotę od dawna. - pochylił się, aby nasze twarze były na tej samej wysokości. Zbliżył się i wpił się w moje wargi, zmniejszając odległość między nami. Od razu wplątałam dłonie we włosy chłopaka i przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie, musiał pochylić się jeszcze bardziej. Jęknęłam cicho, gdy poczułam jego język na wardze. Sprawnie wykorzystał moje rozproszenie, a jego język wtargnął do moich ust. Nie żeby mi to przeszkadzało... Wręcz przeciwnie.

Dłonie chłopaka znalazły się na moich biodrach. Przycisnął mnie do swojego ciała, między nami nie zmieściłaby się nawet karka papieru. Poczułam jak coś wbija mi się w udo... Świetnie, robi się coraz ciekawiej. Dłonie szatyna zaczęły się przemieszczać po moim ciele, badając biodra, plecy, brzuch aż w końcu znalazły się na moich pośladkach. Kolejny jęk wydostał się z moich ust, gdy dłonie Barry'ego zacisnęły się na moim tyłku. Chłopka uniósł mnie w górę, więc korzystając z okazji, owinęłam nogi wokół jego pasa. Mocniej zacisnął ręce na moich biodrach i przparł mnie do ściany, trzymając w objęciach.

Zadowolona uśmiechnęłam się w jego usta. Pocałunek z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny i żadne z nas nie zamierzało go przerwać. Przynosił wiele przyjemności i nie mogłam się powstrzymać.

Nie wszystko do mnie docierało. Poczułam jak moje plecy tracą kontakt ze ścianą, a Barry ze mną na rękach przemierza pokój, aż w końcu ląduję na miękkiej pościeli. Chwilę później ciało szatyna delikatnie przygniata mnie do materaca. Chłopak siada mi na biodrach i kontynuuje pocałunek, jednocześnie ograniczając moje ruchy. Jego dłonie wciąż wędrowały po moim ciele, wywołując na nim dreszcze.

Prawa dłoń chłopaka wylądowała w końcu pod moją koszulką i zaczęła delikatnie badać moją talię i biodra. Czułam coraz większe podniecenie, ogarniające moje ciało i odbierające zdolność logicznego myślenia. Ba! Odebrało mi zdolność myślenia w ogóle.

Nie mogłam się skupić na niczym prócz ust szatyna, które wciąż składały delikatnie pocałunki na moich wargach. Nie powstrzymywałam jęków wydobywających się z moich ust, ale starałam się zachowywać jak najciszej mając z tyłu głowy myśl, że kilka pokoi dalej śpi mój brat i gdyby teraz wszedł do mojej sypialni, nie byłby zachwycony...

Druga dłoń chłopaka również znalazła się pod materiałem koszulki, a jego usta zeszły na linię szczęki. Zacisnęłam zęby, aby nie jęczeć z przyjemności. Dłonie zacisnęłam na pościeli i trzymałam tak mocno jak byłam w stanie. Allen zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi, a z moich ust wydobywały westchnienia. To co ten chłopak ze mną wyprawiał było nie do opisania...

-Nie wyglądasz na takiego, co miałby takie umiejętności... - wyszeptałam w między czasie. Zaśmiał się cicho i spojrzał mi w oczy.

-Nie wierz pozorom. - uśmiechnęłam się pod nosem, a wzork Barry'ego od razu padł na moje usta i sekundę później znów tkwiliśmy w pocałunku.

Zdecydowanie przekroczyliśmy granicę przyjaźni...








******

Powiem szczerze, że nie mogę się doczekać aż w końcu opublikuję te prace. Pisanie ich trochę mi zajęło, ale jestem całkiem zadowolona z efektu końcowego.

Czekacie? 🙈

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro