Chapter Seven.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

25 gwiazdek = nowy rozdział!




Ubrana w piżamę składającej z koszulki z napisem friends i krótkich czarnych spodenek, poszłam do łazienki, aby umyć zęby. Szybko wyszorowałam ząbki i rozczesałam włosy, aby rano nie mieć siana na głowie. Uśmiechnięta wróciłam do swojego pokoju, od razu rzuciłam się na łóżko i zakopałam w pościeli. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Usiadłam na łóżku i zapaliłam lampkę nocną.

-Proszę. - do środka wszedł, jak zwykle uśmiechnięty, Barry.

-Nauczyłem się pukać. - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam.

-Moje gratulacje, ale jak na geniusza pracującego w S.T.A.R. Labs to chyba nie jest wielkie osiągnięcie. - zakpiłam.

-Widzę coraz większe podobieństwo do Olivera. - przewróciłam oczami. Jednak wiedziałam, że miał rację. Jeśli chodzi o charakter to jest bardzo podobna do brata. - Tak czy inaczej. - odchrząknął - Przyszedłem zapytać czy czegoś potrzebujesz. - schował dłonie do kieszeni jeansów. Pokręciłam głową.

-Nie, nie. - mruknęłam - Wszystko mam, dziękuję. - skinął głową.

-Jakbyś czegoś potrzebowała to jestem pokój obok. - uśmiechnął się - Możesz przyjść w każdej chwili, ewentualnie bij w ścianę i to ja przyjdę. - parsknęłam śmiechem.

- Będę pamiętać. - odparłam, a szatyn puścił mi oczko i wyszedł z mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Uśmiechnęłam się pod nosem i zgasiłam lampkę nocną. Wtuliłam twarz w poduszkę i szczelnie okryłam się kołdrą. Ciszę i spokój przerwało pukanie do drzwi. Jęknęłam pod nosem i ponownie zapaliłam światło.

-Proszę. - mruknęłam, w sypialni ponownie pojawił się Barry, drapiący się po głowie.

-Wybacz, że przeszkadzam, ale zapomniałem o jednej kwestii. - kiwnęłam głową, dając znak, żeby kontynuował - Jeśli masz jutro czas to mogę cię oprowadzić po uczelni. - wzruszył ramionami - Od rana idę do pracy, ale później jestem wolny. Wiem, że do roku akademickiego jeszcze dwa tygodnie, ale mogłabyś się trochę rezeznać co i jak. - zaproponował.

-Tak, chętnie. - zgodziłam się od razu - Bardzo dziękuję, Barry. - mruknęłam szczęśliwa - Ale wiesz, że nie musisz spędzać ze mną czasu? Oliver kazał ci mnie mieć na oku, ale przesadza. Jestem w stanie sama sobie poradzić. - chłopak jedynie się zaśmiał.

-Nie robię tego dla Olivera. - wzruszył ramionami - Po prostu pomyślałem, że chciałabyś zobaczyć uczelnię, a ja mam czas, więc czemu miałbym nie pomóc. - posłał w moją stronę uśmiech. Skinęłam głową.

-Jeśli tak, to bardzo chętnie. Dziękuję.

-Nie ma za co. - zrobił krok w tył - I dobranoc. - skinął głową.

-Dobranoc. - wyszeptałam. Po raz kolejny zgasiłam lampkę i ułożyłam się wygodnie. Wzięłam głęboki wdech, a do mojego nosa dotarł cudowny zapach pościeli. Odpłynęłam w kilka sekund...

~~~~~

Poczułam pierwsze promienie słońca na twarzy, więc powoli rozchyliłam powieki. Zamrugałam kilka razy i sięgnęłam po telefon, uprzednio odłączając go od ładowarki. Było kilka minut przed dziesiątą. Przeciągnęłam się i wyszłam z łóżka.

Nie zdążyłam się wczoraj rozpakować, więc podeszłam do walizki i wyjęłam z niej parę czarnych jeansów i bordową bluzkę, która odsłaniała brzuch, do tego zwykły komplet granatowej bielizny i zielone skarpetki z awokado. Chwyciłam kosmetyczkę i ruszyłam do łazienki.

Szybko wykonałam poranną rutynę i przebrana wróciłam do pokoju. Usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę. - do środka weszła uśmiechnięta Iris.

-Hejka. - mruknęła - W łazience przygotowałam Ci półkę, druga od góry w regale. - wdzięczna skinęłam głową. Rozejrzała się po pokoju. - Jeśli chcesz to po śniadaniu pomogę Ci się rozpakować. - zaproponowała.

-Pewnie, będę wdzięczna. - oznajmiłam zadowolona. Iris wydawała się naprawdę świetna i liczyłam, że się dogadamy.

-Super. A teraz chodź na śniadanie. Mój tata był wczoraj do późna w pracy i nie mieliście okazji się poznać, ale dziś zrobił śniadanie i uparł się, że chce cie poznać.

-Więc chodźmy. - uśmiechnęłam się do dziewczyny i razem zaszłyśmy do kuchni. Mężczyzna nakrywał do stołu, a gdy tylko usłyszł kroki z uśmiechem na ustach, odwrócił się w naszą stronę.

-Dzień dobry. - mruknęłam.

-Cześć, Emma. - podał mi rękę, którą szybko uścisnęłam - Miło cię w końcu poznać.

-Mi również. - stwierdziłam - Bardzo dziękuję, że mogę tutaj mieszkać. - machnął dłonią i wrócił do robienia śniadania.

-Ależ nie ma za co. Barry i Oliver przyjaźnią się od jakiegoś czasu. Wiem, że mój syn zawsze może liczyć na twojego brata, wiec przyszedł czas, aby spłacić dług. - uśmiechnęłam się z wdzięcznością.

-Mam nadzieję, że to nie jest żaden problem, proszę pana. - mruknęłam. Zaśmiał się krótko.

- Mów mi Joe. - skinęłam głową - A teraz zapraszam. - wskazał na stół - Mam nadzieję, że lubisz omlet. - ochoczo pokiwałam głową.

-Uwielbiam. - usiadłam przy stole.

-Bardzo się cieszę.

Już wiem od kogo Barry nauczył się gotować... Czy każdy oprócz mnie jest w kuchni niczym Master Chef? Nawet mój brat świetnie gotuje. A ja? Ja nawet wodę spalę...


******
Kolejne pytanko. Kogo bardziej lubicie, Iris West czy Felicity Smoak? 🙈

PS. Obiecuję, że kolejny rozdział będzie ciekawszy! 💋

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro