Chapter Six.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

25 gwiazdek = nowy rozdział!





-Jakim cudem zrobiłeś to w zaledwie dwadzieścia minut? - pisnęłam, patrząc na talerz pełen naleśników. Zawstydzony szatyn podrapał się po głowie, wzruszając ramionami.

-Jakoś tak wyszło. - mruknął. Uśmiechnęłam się do niego.

-Mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie trochę czasu i nauczysz mnie gotować. - spojrzałam na niego błagalnie.

-Pewnie, z przyjemnością. - pokiwał głową - To może być całkiem fajna zabawa. - podsumował - Zjemy przed telewizorem? - zapytał, biorąc do ręki talerz z naleśnikami. Ochoczo pokiwałam głową i złapałam Nutellę, syrop klonowy oraz dżem truskawkowy i poszłam za Barrym do salonu.

Rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie, a chłopak szybko chwycił pilot i włączył Netflixa.

-Jakieś sugestie? - spojrzał na mnie.

-Od zawsze uwielbiam friends. - wyznałam - A ty? Ulubiony serial?

-Teoria wielkiego podrywu. - odparł. Zmarszczyłam brwi. Miałam zacząć oglądać ten serial, ale jakoś nigdy mi się nie udało.

-Włącz. - poprosiłam i zobaczyłam zdziwienie na jego twarzy - Co? Czemu tak na mnie patrzysz? - zagryzłam dolną wargę.

-Jesteś pierwszą dziewczyną, która chce to zobaczyć. - wyznał. Nie powiem, zaskoczył mnie. - Namawiałem Iris już od ponad roku, żeby to ze mną obejrzała, ale zawsze miała jakąś wymówkę... - poskarżył.

-Więc to twój szczęśliwy dzień. - zaśmiałam się - Włączaj. - zadowolony szybko uruchomił Netflixa i wybrał serial. Chwycił za talerz z naleśnikami i podał mi, abym mogła sobie nałożyć. Szybko złapałam za pierwszego naleśnika i nałożyłam na niego grubą warstwę Nutelli, po czym podałam ją Barry'emu.

Zwinęłam naleśnika i skupiłam uwagę na serialu, który pomimo faktu, że był komedią, zawierał wiele naukowych faktów i musiałam się skupić, aby zrozumieć.

I w ten sposób przez dwadzieścia pięć minut obejrzeliśmy pierwszy odcinek, a ja zjadłam trzy naleśniki pełne czekolady...

- Przez ciebie przytyję. - jęknęłam, Barry zaczął się śmiać.

-Nie grozi ci to. - puścił mi oczko i spojrzał na zegarek, który wskazywał, że jest już po dwudziestej trzeciej. - Nie jesteś zmęczona? - postanowił się upewnić, pokręciłam głową.

-Nie bardzo jak mam być szczera. - uśmiechnęłam się. Pokiwał głową.

-Zagramy w dziesięć pytań? - zaproponował - Moglibyśmy się lepiej poznać. - spodobał mi się ten pomysł.

-Okey, niech będzie. - przystałam na jego propozycję - Chcesz zacząć? - wzruszył ramionami.

-Jasne. Czemu nie. - zastanowił się chwilę - Mam zacząć od czegoś prostego? Nie chcę przekroczyć jakiejś granicy... - martwił się. Był naprawdę słodki.

-Barry, pierwszy raz zobaczyłeś mnie w samym ręczniku... Jaką granicę boisz się przekroczyć? - zakpiłam.

-To był wypadek! - bronił się, a ja zaczęłam się śmiać. Nagle jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił. - Mogłabyś nie mówić Oliverowi w jakich okolicznościach się poznaliśmy? Boję się, że jeśli się dowie... To zrobi mi poważną krzywdę. - wyznał, a ja parsknęłam śmiechem.

-To będzie nasza tajemnica. - przystałam na jego prośbę. Chłopak odepchnął z ulgą. - Pytaj o co tylko chcesz. - mruknęłam.

-Okey. - westchnął i zaczął się zastanawiać - Może...

-Jeśli zapytasz mnie o ulubiony kolor to zrobię Ci krzywdę. - przerwałam mu. Co jak co, ale to pytania godne podstawówki...

-Nie zamierzałem zapytać o ulubiony kolor. - prychnął, czym wywołał uśmiech na mojej twarzy - Czego boisz się najbardziej? - kreatywnie. Skinęłam głową z uznaniem, nie jest zbyt poważnie ani wścibsko a przy tym nie dziecinnie. Niezły początek.

-Chyba utraty bliskich. - wyznałam po chwili zastanowienia - Nie wyobrażam sobie co bym zrobiła bez Thei czy Olivera. - dodałam. Wydawał się zaskoczony. - Co?

-Myślałem, że to będzie coś w rodzaju pająków albo węży. - mruknął, a ja spiorunowałam go wzrokiem. Uniósł ręce w goście poddania. - Wybacz, nie chciałem cię urazić. Po prostu myślałem innym tropem niż ty poszłaś. - wyjaśnił.

-Wyluzuj. Nie uraziłeś. - skinął głową - A teraz moja kolej. - uśmiechnęłam się szyderczo czym wywołałam u niego zaniepokojenie.

-Mogłem to przemyśleć zanim zacząłem grać z siostrą Olivera. - mruknął, udając przerażenie. Parsknęłam śmiechem i szturchnęłam go w ramię.

-Nie jestem aż taka zła. - puściłam mu oczko - Ale nie łudź się, nie będzie taryfy ulgowej i pytania o ulubiony kolor. - roześmiał się - Słyszałam plotki - zmarszczył brwi - Oliver nie potrafi trzymać języka za zębami w niektórych kwestiach. - wyjaśniłam - Ale mniejsza, jak to jest z tobą i Iris? - poruszyłam sugestywnie brwiami, a zażenowany Allen ukrył twarz w dłoniach.

-Musiałaś? - jęknął, a ja pokiwałam głową - Okey. To dość... Żałosne. - westchnął, przymykając oczy - Lecę na nią od... - zastanowił się - ośmiu lat? - wytrzeszczyłam oczy - Uprzedzałem. - spojrzał na mnie oskarżycielsko - W każdym razie, Iris nie odwzajemnie moich uczuć. Jednak mi słabo idzie znalezienie nowego obiektu westchnień. Choć z drugiej strony, jest postęp podług tego co było jakiś czas temu. - wzruszył ramionami. Zauważyłam, że ta historia jeszcze trochę potrwa, więc przesunęłam się bliżej środka kanapy i usiadłam po turecku, naprzeciwko Barry'ego. - Iris ma chłopaka... Który jest partnerem Joe. Jest policjantem. - prychnął - Wysoki, umięśniony blondyn. - zakpił.

-Barry, daj spokój. - jęknęłam i przysunęłam się bliżej niego - Przecież sytuacja nie jest przegrana. Może po prostu musisz powiedzieć jej prawdę? - zasugerowałam.

-Albo zmienić obiekt zainteresować? - podsunął. Wzruszyłam ramionami. W tym momencie usłyszłam dźwięk otwieranych drzwi a do środka weszła Iris z uśmiechem od ucha do ucha.

-Widzę, że już zdążyliście się poznać. - ucieszyła się. Moje spojrzenie skrzyżowało się z Barry'ego i oboje parsknęliśmy śmiechem. Poznaliśmy się w zajebiście kompromitującej sytuacji...



*****
Tak z ciekawości, bardziej lubicie Barry'ego Allena czy Olivera Queena? 🥰

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro