Chapter Thirty-Four.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!







Poczułam szturchnięcie w ramię. Czyjeś dłonie na talii, a później ogromny chłód na całym ciele. Błyskawicznie otworzyłam oczy, ale jedyne co zobaczyłam to rozmazany obraz pokoju. Później leżałam przykryta kołdrą na parapecie, a Barry ponownie położył się do mojego łóżka. Wytężyłam słuch i wszystko do mnie dotarło. Do sypialni ktoś się zbliżał i było duże prawdopodobieństwo, że to Oliver. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w przyjemny materiał, a w tej samej chwili drzwi od pokoju się otworzyły a do środka ktoś wszedł.

-Pobudka! - tak jak myślałam, mój braciszek. Otworzyłam oczy i spojrzałam na jego z mordem.

-Która godzina? - wyszeptałam i znów opadłam na poduszki. Blodnyn spojrzał an zegarek.

- Szósta trzydzieści. - odparł. Jęknęłam załamana. Było tak wcześnie...

-Spodziewałem się zobaczyć jedno z was na podłodze w salonie, bo na kanapie na pewno by nie wytrwał. - prychnął - A tu taka niespodzianka. - całą uwagę skupił na Barrym - Mam nadzieję, że trzymałeś ręce przy sobie. - srogie spojrzenie Olivera, sprawiało, że nie jeden pękał ze strachu. Barry dzielnie wpatrywał się w jego oczy i starał się nie okazywać strachu, za co byłam pełna podziwu.

-Jak miałaby mnie dotknąć skoro dzielą nas dwa metry? - zakpiłam, wskazując odległość między łóżkiem a parapetem, na którym się aktualnie znajdowałam.

-Jest szybki więc...

-Nie tknąłem tej nocy twojej siostry. - zaoponował Barry. Nawet nie skłamał, w nocy spał jak zabity, a o poprzednich dniach nie było mowy.

-Nagle nie ufasz Barry'emu? - zirytowałam się.

-Nie o to chodzi... - mruknął i widziałam, że udało mi się zbić go z tropu. Odpuść Ollie... Błagam odpuść. - Nie było tematu. - mruknął - Za dziesięć minut widzę was na śniadaniu. - zarządził i wyszedł. Wraz z Barrym odetchnęliśmy z ulgą.

-Czy to co powiedziałem liczy się jako kłamstwo? - spojrzał na mnie. Pokręciłam głową.

-Nie. - wyszeptałam - Przecież mówiliśmy o tej nocy, a nie ogólnie. - dodałam. Jęknął i ponownie padł na poduszki. To był wyjątkowy zły moment, ale musiałam to zrobić... - Felicity wczoraj stwierdziła, że widać między nami chemię i jestem, że już do czegoś doszło. - wyznałam na jednym wdechu. Szaty poderwał się z łóżka i wytrzeszczył oczy, wpatrując się we mnie.

-C-co? - wyjąkał - Czy Oliver wie?

-Oliver nic nie wie. - zaprzeczyłam - A Felicity stwierdziła, że ze sobą spaliśmy. - prychnęłam, czym wywołałam jeszcze większy szok u Allena.

-Do tego jeszcze nie doszło! - zaoponował, unosząc dłoń w górę. Przeanalizowałam w głowie jego słowa "do tego jeszcze nie doszło"... JESZCZE?! 

-Jeszcze? - mruknęłam.

-Słucham? - zdziwił się.

-Powiedziałeś "jeszcze nie doszło". - powtórzyłam, obserwując go. Zmarszczył brwi.

-Nie to miałem na myśli... - jęknął, zasłaniając twarz dłońmi. Znów wybuchłam śmiechem.

-Jest prawie tak niezręcznie, jak podczas naszego pierwszego spotkania, gdy wparowałeś mi do pokoju, a ja byłam jedynie w ręczniku. - wydusiłam z siebie między napadami śmiechu. Leżałam na parapecie, na sztosie poduszek i cały czas się śmiałam. Ciężko być poważnym w jego towarzystwie.

-Nie wyobrażasz sobie jak bardzo zażenowany byłem w tamtym momencie. - mruknął, przerywając nasze napady śmiechu. Uniosłam się na łokciach i spojrzałam na niego spod byka.

-Ty byłeś zażenowany? - prychnęłam - Co ja miałam powiedzieć? - od razu zrozumiał co miałam na myśli.

-Okey, powiedzmy, że byliśmy zażenowani w takim samym stopniu. - poprawił się. Ponownie spojrzałam na niego jak na idiotę.

-Naprawdę? - wstałam z posłania i spojrzałam na niego z góry - Byłam zasłonięta jedynie ręcznikiem, a do sypialni niespodziewanie wpadł przyjaciel mojego brata. - postanowiłam pokazać mu jak sytuacja wyglądała z mojej perspektywy - Do pokoju wpadł facet, którego nigdy wcześniej nie widziałam na oczy. - prychnęłam - I gdyby tego było mało, sytuacja od początku była niekomfortowa, a ty jakby nigdy nic mi się przedstawiłeś! - wypomniałam mu - Nadal twierdzisz, że byliśmy na tym samym poziomie zażenowania? - pokiwał głową.

-Myślisz, że dla mnie to było proste? - również wstał - Gdyby twój brat się o tym dowiedział to byłbym teraz martwy. - Tutaj miał rację. Oliver nie odpuściłby nawet jeśli to zwykłe nieporozumienie. Westchnęłam.

-Okey. Zgodzę się, że dla ciebie to również było niezręczne, ale na pewno nie aż tak jak dla mnie. - wyraziłam swoje zdanie. Uformował usta w dziubek i zaczął się zastanawiać, po kilku sekundach pokiwał głową.

-Niech ci będzie. - westchnął - Masz rację. - mimowolnie szeroko się uśmiechnęłam.

- Chodźmy lepiej na to śniadanie. - zaproponowałam, co przyjął z entuzjazmem.






********
Jak wrażenia na temat książki? 🤔 Jestem ciekawa, co myślicie! 🖤

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro