Chapter Thirty-Nine.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!







Ziewnęłam po raz kolejny i zaczęłam mrugać starając się rozbudzić organizm. Siedzieliśmy w kryjówce Strzały już cały dzień, zbliżała się druga w nocy, a my prawie nie ruszyliśmy z miejsca... Za to większość z nas powoli przestawała normalnie funkcjonować. Mało jedzenia, mało snu i widać efekty.

-Wystraczy. - Snow w końcu nie wytrzymała - Spójrz na nich. - warknęła do mojego brata i wskazała na mnie, Barry'ego, Cisco, Johna i Felicity - Oni zaraz zasną. - prychnęła - W takim stanie są kompletnie bezużyteczni. - stwierdziła - Niech wrócą do domu i się prześpią, bo narazie to oni są jak zombie. - westchnął, ale w końcu skinął głową.

-Niech będzie. - spojrzał na nas. Nie miałam już siły i po prostu pozwoliłam, aby moje powieki się zamknęły, a głowa poleciała w bok, prosto na czyjeś ramię. - Ktoś z was jest w stanie prowadzić? - spytał.

-Ja. - odpowiedź nadeszła ze strony Johna - A Cisco mogę zabrać do siebie, tak samo jak Caitlin i Harry'ego. - poinformował - Wiem, że nie macie zbyt wiele miejsca a dla mnie to żaden problem. - oznajmił.

-Poważnie?

-Oczywiście. - odparł.

-Więc narazie odwieź Barry'ego, Felicity i Emmę do mnie, a Cisco do siebie. Gdy już skończymy podrzucę Ci Caitlin i Harry'ego. Pasuje?

-Pewnie, Oliver. - wzruszył ramionami - Wstajemy. - poczułam szturchnięcie w plecy. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że praktycznie leżę na Barrym. Ups... Jęknęłam, gdy szatyn obok sie przeciągnął przez co musiałam unieść głowę.

- Chodź. - usłyszłam głos Barry'ego a później byłam już nad ziemią w ramionach Flasha. I bosko... Nawet chodzić nie musiałam. - Gdybyście się czegoś dowiedzieli, od razu dajcie znać. - dałabym sobie głowę uciąć, ze mówił do mojego brata.

-Jasne. Uważaj na nią. - poprosił. Mówił o mnie czy Felicity? Zresztą nieważne... Mocniej wtuliłam się w pierś Allena i poczułam jak zaczynam odpływać. Cały dzień na nogach, plus mała ilość jedzenie, plus mała ilość snu, równa się zgon...

~~~~~

Poczułam jak ktoś lekko podrzuca moje ciało, jakiś hałas, a następnie do mojego nosa dotarł znajomy zapach. Byłam w swoim pokoju.

-Emma, teraz już musisz się obudzić. - Barry próbował mnie dobudzić - Dziewczyno, jesteś w skórzanych ubraniach. - jęknął, kładąc mnie do łóżka - Nie wyśpisz się w ten sposób. - jęknęłam pod nosem i chwyciłam kołdrę, starając się nią przykryć - Nie. - przerwał mi i wyrwał materiał z dłoni - Podnieś się to ci pomogę. - niechętnie usiadłam na łóżku i rozchyliłam powieki.

-Za co ty mnie, człowieku, tak nienawisz? - wyjęczałam przez co wywołałam jego śmiech - Ja jedynie potrzebuję snu, a ty mi nie pozwalasz... - skarżyłam się.

-Przebierz się i możesz iść spać. - pokręciłam głową.

-Kiedy mi się nie chcę... - marudziłam - Pomożesz? - wydęłam dolną wargę i zrobiłam maślane oczka, z nadzieją, że to pomoże i dzięki szybkości Flasha będę mogła iść spać. Westchnął będąc niepewnym, ale skinął głową. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha.

Poczułam jak skórzane spodnie i kurtka znikają z mojego ciała, a zamiast nich pojawia się przyjemny, ciepły materiał. Szare dresowe spodnie i zwykła czarna koszulka.

-Zadowolona? - pokiwałam głową. Jak mogłabym nie być?

-Dziękuję. - wyszeptałam i znów wtuliłam się w miękką pościel - Zostajesz ze mną czy wybierasz sofę w salonie? - mruknęłam, ledwo przytomna.

-Nie będę przeszkadzał... - zaśmiałam się na jego słowa i przeturlałam na prawą część łóżka.

-Ciesz się moim dobrym serduszkiem. - zażartowałam - Łóżko z gwoździ jest lepsze niż tamta kanapa. - prychnęłam - Zostań, to przynajmniej się wyśpisz. - przykryłam się kołdrą i zaczęłam odpływać. Poczułam mocny podmuch wiatru, a później jak materac ugina się pod ciężarem jego ciała.

Zadowolona przewróciłam się na drugi bok i wtuliłam w klatkę piersiową szatyna. Gorąc jego ciała był wręcz uzależniający i nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

-Nie za dobrze? - usłyszałam jego szept przy uchu, moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Daję sobie głowę uciąć, że Barry to wyczuł i wcale mu to nie przeszkadzało.

-Idealnie. - zaśmiałam się. Ręka Allena owinęła się wokół mojej talii i mocniej przyciągnęła bliżej jego boku.

Traciłam kontakt z rzeczywistością i odpływałam w krainę Morfeusza. Ostanie co pamiętam to pocałunek w czoło, później była już tylko ciemność.








*******
I niech mi ktoś powie, że Barry nie jest uroczy...

Jak myślicie jak Oliver zareaguje na wieść, że Barry i Emma są tak blisko? 😏

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro