Chapter Thirty-One.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!





Ledwo zdążyłam zaczerpnąć tchu, a usta Barry'ego wróciły niczym bumerang. Jęknęłam, gdy po raz kolejny poczułam język szatyna, który delikatnie penetrował moje podniebienie. Czy to wszystko mi się śni? Bo jeśli tak, to chyba się potnę. Dłoń Barry'ego mocniej zacisnęła się na moim boku i przysunął się bliżej mnie, całkowicie niszcząc jakikolwiek dystans między naszymi ciałami. Powoli uniosłam ręce i położyłam na klatce piersiowej Allena, długo jednak nie wytrzymałam w takiej pozycji i ponownie wplątałam dłonie w jego włosy.

W końcu poczułam jak chłopak niechętnie się ode mnie odsuwa. Przez cały czas patrzył mi w oczy. Czułam jak zaczynam się rumienić i nie byłam w stanie tego kontrolować. Zagryzłam dolną wargę i spuściłam wzrok na ziemię. Nie wytrzymałam kontaktu wzrokowego, było zbyt intensywnie. A tylko na siebie patrzyliśmy...

Odetchnęłam głośno.

-Więc... - zauważyłam, że otwiera usta, aby coś powiedzieć.

- Przysięgam, że jeśli mnie teraz przeprosisz za pocałunek to cię spoliczkuję. - uprzedziłam go. Byłam całkowicie poważna. Uderzyłabym go, gdyby przeprosił mnie za najwspanialszy pocałunek w moim życiu... Skinął głową.

-Jasne... - mruknął, drapiąc się po głowie - Rozumiem. - dodał po chwili. Uniósł głowę i spojrzał mi w oczy. - Nie mam pojęcia co mam powiedzieć, ale nie żałuję. - wyznał. Znów poczułam gorąc na policzkach. Zapewne wyglądam jak czerwony pomidor z blond włosami... Fatalny widok.

-Barry - wyszeptałam, odsuwając włosy z czoła. W końcu zdecydowałam się spojrzeć mu w oczy. - też nie wiem co powiedzieć. - wyszeptałam i parsknęłam śmiechem, a Barry mi zawtórował. Cholernie niezręczna sytuacja... - Żeś sobie wybrał czas na całowanie. - prychnęłam.

-Miałem nie przepraszać, więc tego nie zrobię... - dokładnie mi się przypatrywał - Ale powinnaś wiedzieć, że już od dawna miałem ochotę to zrobić. - nagle zrobiło mi się jakoś gorąco. Bardzo gorąco. Barry właśnie mi powiedział, że już od dawna chciał mnie pocałować... Chyba właśnie spełniał się mój najlepszy sen. Wzięłam głęboki wdech.

-Cieszę się, że to zrobiłeś. - wyznałam z ulgą. Nie żałował tego. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby kazał mi teraz tak po prostu zapomnieć. Chyba zaczęłabym tu płakać... - Nie będę ukrywać, że sama miałam ochotę to zrobić. - zauważyłam, że uśmiech na jego ustach od razu staje się większy, a w oczach pojawiły się iskierki. Cały stres, który towarzyszył mu jeszcze przed chwilą zniknął. Teraz stał przede mną będąc po prostu szczęśliwym.

Wszystko fajnie, ale chciałabym wiedzieć o czym on teraz myśli... Naprawdę dałabym się pokroić, żeby wiedzieć co się kryje w jego mózgownicy.

-Wiem, że to fatalny czas dla twojej rodziny. - westchnął, wpominając o porwaniu mojej siostry - Ale masz może ochotę - zawahał się, drapiąc po głowie - wyjść gdzieś. - wzruszył ramionami - Ze mną, oczywiście. - dodał szybko, a ja poczułam jak się uśmiecham - Na randkę. - dopowiedział po chwili, a ja parsknęłam śmiechem, kręcąc głową.

-Tak, Barry. - przerwałam mu, zanim zdążył powiedzieć kolejną głupotę - Z chęcią pójdę z Tobą na randkę. - uśmiechnęłam się. Odetchnął z ulgą.

Jemu naprawdę zależało. W dodatku uśmiechał się w wyjątkowo uroczy sposób i nie mogłam mu się oprzeć.

Gdyby nie strach o siostrę, który cały czas zaprzątał moje myśli, to rzuciłabym się na niego i pocałowała. Ale wolałam nie całować się z Barrym myśląc o Oliverze i Thei.

-To, może jutro wieczorem? - zaproponował, chowając dłonie do kieszeni - Na dziś już Ci pewnie wystarczy wrażeń. - starał się to wszystko obrócić w żart, ale mi wciąż nie było do śmiechu. - Za wcześnie? - spojrzał na mnie spod przymrużonych oczu. Lekko pokiwałam głową.

-Troszeczkę. - westchnęłam - Ale z drugiej strony, moja rodzina wychodziła już z większych opresji. - wzruszyłam ramionami - Co nie zmienia faktu, że chciałabym odzyskać swoją własność. - wyciągnęłam dłoń po telefon, który po chwili odzyskałam - Dziękuję. - skinął głową. 

-Zadzwonisz do Olivera? - skinęłam głową - Mam być z tobą podczas rozmowy? - zaproponował. Pokiwałam głową. Potrzebowałam wsparcia.

-Będę wdzięczna. - odparłam.

-Chodźmy. - mruknął, chwytając mnie za dłoń i ciągnąc za sobą do domu. Szybko przemierzyliśmy schody i znaleźliśmy się w pokoju Barry'ego. Od razu wybrałam numer brata.

Musiałam się dowiedzieć co się dzieje z Theą.

A Oliver nie mogł się dowiedzieć co się stało między mną i Barrym...




******
Którą aktorkę wolicie Candice Patton (serialowa Iris West) czy Emily Bett Rickards (serialowa Felicity Smoak)? 🥰

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro