Chapter Twenty.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!






-Mówię poważnie. - zaśmiał się blondyn i wziął kolejnego gryza hamburgera. Praktyczne cały dzień spędziłam z bratem, a teraz wraz z nim i Barrym, byliśmy w restauracji.

Cały ten dzień minął mi naprawdę rewelacyjnie, nie widziałam brata tylko kilka dni, teraz do mnie dotarło jak bardzo mi go brakowało.

-Musisz dziś wracać? - mruknęłam i wzięłam kolejną frytkę do ust. Skinął głową.

-Wiesz jak jest, w Starling City nie ma dnia, żeby coś się nie działo. - wyjaśnił - Nie mogę ich zostawić na dłużej. - wiedziałam, że będzie musiał wrócić, ale mimo to miałam nadzieję.

-Mam nadzieję, że dotrzymasz słowa. - spojrzał na Barry'ego, a ten pokiwał głową.

-Emma jest w dobrych rękach. - uśmiechnął się i wrócił do swojej zapiekanki. Oliver westchnął, patrząc na zegarek na nadgarstu.

-Na mnie czas. - mruknął, a ja jęknęłam z niezadowolenia - Nie martw się, młoda. - szturchnął mnie w ramię, wstając od stołu - Niedługo znów cię odwiedzę. - uśmiechnęłam się i wstałam, aby przytulić go na pożegnanie.

-Następnym razem zabierz ze sobą Felicity. - mruknęłam, zaczął się śmiać.

-Da się zrobić. - stwierdził, odsuwając się ode mnie - Cześć, Barry. - uścisnął dłoń szatyna - Jakby coś odwaliła daj znać. - Allen się zaśmiał.

-Masz to jak w banku, Oliver. - potrząsnął dłonią mojego brata - Do zobaczenia. - blondyn skinął głową i ruszył do wyjścia. Spojrzałam na Barry'ego, chłopak jakby czytał mi w myślach skinął głową. - Leć do niego. - zaśmiał się. Ruszyłam za bratem.

-Mam wrażenie, że coś ukrywasz. - mruknęłam, krzyżując ręce na piersi, gdy brat wsiadał na swój motocykl. Zeskanował mnie od stóp aż po głowę.

-A ja myślę, że to ty mi czegoś nie powiedziałaś. - odbił piłeczkę, patrząc mi w oczy. Wojna na wzrok rozpoczęta, kto pierwszy mrugnie musi zgodnie z prawdą odpowiedzieć na pytanie...

Po chwili zaczęły mnie piec oczy i czułam łzy w ich kącikach, ale nie odpuszczałam. Natomiast Ollie nie wytrzymał i mrugnął. Dzięki Bogu...

-Tak! - pisnęłam, skacząc w górę - Mów co miałeś na myśli. - uśmiechnął się jadowicie, a ja wiedziałam, że mam problemy.

-Ty potrafisz kłamać, ale Barry'emu nie zawsze to wychodzi. - zaśmiał się, a ja przymrużyłam oczy - Dziwnym trafem nie chciał, abym cię rano budził. - poczułam jak blednę - Przemyślałem to i owo, ale chyba rozgryzłem sprawę. - starałam się zachować opanowanie, ale czy mi wyszło? - Czyżby było coś co wie Barry a ja nie? - pokręciłam głową.

-Do czego zmierzasz? - prychnęłam. Jednak on nic nie odpowiedział tylko założył kask i odpalił motocykl. To żart? Powoli oderwał nogi od ziemi i ruszył kawałek. Już miałam wrócić do restauracji, do Barry'ego, kiedy usłyszłam głos brata.

-Wiem, że u niego spałaś. - później pisk opon, a jego już nie było...

Szok ogarnął moje ciało i stanęłam jak wryta, wpatrując się w odjeżdżającego blondyna. On wiedział... Tylko skąd? Jakim cudem się domyślił? I dlaczego zareagował aż tak spokojnie? To do niego niepodobne. Usłyszłam dźwięk przychodzącego SMS-A.

Od Ollie:
Nie jestem zły. Ufam Barry'emu i wiem, że nie zrobiłby nic głupiego. Na ciebie też się nie gniewam, młoda

Otrząsnęłam się z szoku i wróciłam do środka. Na sto procent byłam blada jak ściana...

Gdy tylko wzrok Barry'ego padł na mnie spoważniał. Błyskawicznie wstał od stołu i znalazł się przede mną.

-Wszystko w porządku? Jesteś strasznie blada. - poprowadził mnie do stolika, ale wciąż trzymał się blisko jakby obawiał się, że zaraz zemdleję.

-Oliver się domyślił, że spałam u ciebie w pokoju... - wyjąkałam w końcu, uniosłam głowę aby spojrzeć na reakcję chłopaka. Widziałam jego zdezorientowanie.

-Ale skąd? - mruknął, zastanawiając się.

-Też chciałabym wiedzieć. - stwierdziłam i wyciągnęłam telefon, aby pokazać mu wiadomość od brata.

-Nie wiele mi to mówi. - mruknął, czytając. Wzruszyłam ramionami.

-Mnie też. Najdziwniejsze jest to, że nie jest zły.

-To faktycznie nie w jego stylu... - potwierdził. Westchnęłam i odchyliłam się na krześle.

-Jestem zmęczona. - mruknęłam w końcu - Wrcamy do domu? - zaproponowałam.

-Tak. - skinął i sięgnął po moją kurtkę, aby pomóc mi ją założyć. Z uśmiechem przyjęłam pomoc i podziękowałam. Szybko wyszliśmy z restauracji.

Nawet nie wiem kiedy się tak zmęczyłam, ale każdy krok był dla mnie ogromnym wyzwaniem.

-Mam wrażenie, że zaraz mi tu zaśniesz. - zaśmiał się, trącając mnie ramieniem.

-Jestem wykończona i nie wiem czemu. - wyznałam. Parsknął śmiechem.

-Ufasz mi? - wyciągnął dłoń w moją stronę. Spojrzałam na niego zaintrygowana.

-Co proszę?

-Pytam, czy mi ufasz? - powtórzył.

-Tak. - Powoli i niepewnie skinęłam głową i podałam mu rękę. Przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej i przełożył dłoń na plecy. Sekundę później poczułam jego drugą dłoń pod kolanami i straciłam grunt pod nogami. Pisnęłam i zacisnęłam dłonie na materiale jego bluzy przez co usłyszłam krótki śmiech przy uchu.

- Nie bój się. - mruknął - I otwórz oczy. - dodał, a ja niepewnie rozchyliłam powieki - Uważaj, bo to chwila warta zapamiętania. - zaśmiał się, rozejrzał się wokół i gdy upewnił się, że nie ma w pobliżu ludzi, zaczął biec.

Przed oczami przeleciało mi całe miasto. Masa budynków i sklepów, jednak nic nie było wyraźne. Poruszaliśmy się ze zbyt dużą prędkością. Aż w końcu znaleźliśmy się przed domem Barry'ego.

-Wow. - wydusiłam, gdy stanęłam o własnych siłach - To było niesamowite. - wyszeptałam, patrząc na szatyna.

-Wiem. - parsknął śmiechem - Genialne uczucie.




******
Next question! Caitlin Snow czy Cisco Ramon? 🤔

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro