Chapter Twenty-Nine.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!







-Iris jest zazdrosna! - wypaliła Caitlin. Miałyśmy dość ciągłego siedzenia w męskim towarzystwie i wyszłyśmy do pobliskiej kawiarni, aby kupić wszystkim gorące napoje.

-Nie sądzę. - mruknęłam, biorąc kolejny łyk czekolady - Przecież Barry starał się o nią praktycznie od zawsze i jakoś nie zaiskrzyło. - wzruszyłam ramionami. Machnęła dłonią.

-Nie rozumiesz, kochana. - zaśmiała się - Kobieta chce to, czego nie może mieć. - wyjaśniła, a ja zmarszczyłam brwi - No wiesz, Barry przez cały czas był singlem. Teraz w jego otoczeniu pojawiła się niezła laska. Iris czyje się zagrożona. - wyjaśniła.

Iris uważała mnie za zagrożenie? Ciekawe... Czy Barry też brał pod uwagę, że mogę mu być bliska niczym Iris? Może nawet bliższa? Czy bym tego chciała? Właściwie to tak. Chciałabym być dla niego kimś więcej

-Jestem dla niej zagrożeniem? - zdziwiłam się. Skinęła głową.

-W jej mniemaniu owszem. - potwierdziła. Interesujące. - A co? - zagryzła wargę - Podoba ci się nasz Barry? - poczułam jak zaczynam się rumienić. Cholerka, nie dobrze... - Czyli, że tak! - pisnęła z szerokim uśmiechem. Minimalnie skinęłam głową.

-Jest fajny. - mruknęłam.

-Bardzo fajny? - zasugerowała. Parsknęłam śmiechem.

-Nawet więcej. - wyznałam, czułam się coraz bardziej zażenowana. Rzadko rozmawiałam o uczuciach, gdyż nigdy nie byłam bardziej zainteresowana jakimś facetem. Byłam w takiej sytuacji po raz pierwszy. Zresztą Oliver skutecznie odstraszał moje randki.

-Queen i Allen.- wyszeptała, a ja spojrzałam na nią jak na idiotkę - Emma i Barry. - dodała po chwili - Bemma! - wrzasnęła nagle, a ja wybuchłam śmiechem. Wyglądała na wyjątkowo dumną z siebie i swojego pomysłu.

-Poważnie? - pokiwała głową.

-Jesteście dla mnie shipem numer jeden. - wyszczerzyła się - A tak swoją drogą - rozejrzała się chwytając za drzwi wejściowe do laboratorium - też nie jesteś mu obojętna. - puściła mi oczko i szybko weszła do środka.

Przeanalizowałam jej słowa. Osz kurde!

-Caitlin! - jęknęłam i popędziłam za rudowłosą - Powiedz mi coś więcej! - pisnęłam, gdy w końcu udało mi się ją dogonić. Rozbawiona dziewczyna jednak pokręciła głową.

-No w końcu. - usłyszłam znajomy głos, a przed nami zmaterializował się Barry - Kawa. - oczy zaświeciły mu, gdy ujrzałam kubki z gorącymi napojami w mojej dłoni. Zaśmiałam się i wyciągnęłam rękę w jego stronę.

-Nie każdy jest Flashem. - prychnęła Caitlin - Nie poruszamy się z prędkością światła. - mruknęła i odeszła.

-Częstuj się. - sięgnął bo kubek ze swoim imieniem - Wracamy do treningu? - zapytałam, gdy ruszyliśmy do reszty przyjaciół. Pokręcił głową.

-Harry zarządził, że na dziś koniec. Mam cię już nie męczyć. - napił się kawy, która w dalszym ciągu była gorąca.

-Więc co będziemy robić? - zainteresowałam się.

- Mogę cię oprowadzić po części laboratorium, której jeszcze nie miałaś okazji zobaczyć. - zaproponował.

-Jasne. - od razu się ożywiłam. S.T.A.R. Labs było ogromnym budynkiem, więc zwiedzanie całego było dość czasochłonne. Szatyn wskazał dłonią kierunek, w którym miałam iść, jednak w pomieszczeniu zabrzmiała znajoma mi piosenka. Szybko wyjęłam telefon i ujrzałam na wyświetlaczu imię brata. - To Oliver. - mruknęłam do Barry'ego i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Co tam Ollie? - zagadnęłam. Usłyszłam ciężki wdech i wydech. To nie wróżyło niczego dobrego. - Co się dzieje? - wyjąkałam, patrząc na Barry'ego. Chłopak widząc moją zaniepokojoną minę od razu spoważniał. Stał ze skrzyżowanymi rękami i wpatrywał się we mnie.

-Nie denerwuj się. - chciał mnie uspokoić, ale uzyskał odworotny efekt - Posłuchaj - westchnął - Thea została porwana. - mruknął w końcu. Poczułam jak krew w moich żyłach przyspieszyła. Usłyszłam własne bicie serca i nie mogłam złapać tchu. Nieświadomie wypuściłam telefon z dłoni. Na szczęście obok stał Barry, który zareagował dostatecznie szybko i złapał urządzenie w locie.

Cofnęłam się i oparłam o ścianę, aby nie upaść.

-Nie. - usłyszłam głos Allena, spojrzałam na niego i zobaczyłam, że rozmawia przez mój telefon - Tak, rozumiem. - przytaknął i spojrzał na mnie - Nie zostawię jej, nie musisz się o to martwić. - obiecał - Cześć. - rozłączył się i schował telefon do kieszeni spodni.

Starałam się złapać oddech. Lekko przykucnęłam na nogach, ale nim zdążyłam usiąść, poczułam mocny chwyt pod kolanami i dłoń na plecach. Dosłownie sekundę później byłam na zewnątrz i w końcu mogłam zaczerpnąć tchu.

W dalszym ciągu byłam w ramionach Barry'ego ponad ziemią. Jednak jakoś mi to nie przeszkadzało. Jedyne co miałam w głowie to bezpieczeństwo siostry.

-Emma? - usłyszłam zmartwiony głos Allena. Zamrugałam kilka razy i spojrzałam w brązowe oczy chłopaka. - Wszystko w porządku? - pokręciłam głową - Wracamy do domu. - zarządził i nie czekając na moje zdanie, ruszył w drogę powrotną. Wtuliłam twarz w klatkę piersiową przyjaciela i poczułam wiatr na plecach przez prędkości z którą się poruszaliśmy.

Co się działo z moją siostrą? Kto i dlaczego ją porwał? Ten kto to zrobił, pożałuje.






*****
Byliście grzeczni w tym roku? Były prezenty pod choinką? 🎄🖤

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro