Chpater Twenty-Two.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!







Barry po po raz kolejny wymierzył cios i choć bardzo się starałam zrobić unik, był szybszy i znów zaliczyłam spektakularną glebę, lądując u jego stóp z jękiem.

-Ał. - mruknęłam, biorąc głęboki wdech. Usłyszałam śmiech a po chwili, szatyn wyciągnął dłoń w moją stronę, aby pomóc mi wstać.

-Jeśli mam być szczery, to idzie ci lepiej niż przypuszczałem. - oznajmił, kiedy stanęłam naprzeciwko niego. Potarłam plecy, które mocno odczuły upadek.

-A ja jestem załamana swoimi umiejętnościami. - jęknęłam - Na treningach u Olivera zawsze świetnie sobie radziłam. Byłam w stanie pokonać wszystkich, czasem nawet Olliego. - spojrzałam szatynowi w oczy - A teraz co chwilę ląduje na podłodze. - nie kryłam zażenowania. Byłam pewna, że będzie mi szło dużo lepiej. Nie potrafiłam się wykazać.

Technika Barry'ego a Olivera to ogień i woda. Mój brat z całych sił stara się zrobić przeciwnikowi krzywdę, a Allen jedynie osłabić. Jego celem jest powstrzymanie każdego mety, zatrzymanie, ale nie skrzywdzenie.

Miałam siłę i technikę, ale byłam zbyt wolna. Analizowałam sytuację i zanim zdążyłam wymierzył atak, już musiałam się bronić.

Będę musiała zacząć się uczyć od podstaw, ponieważ to co umiem nie pomoże mi w życiu w Central City ani w drużynie Flasha.

-Nie przesadzaj. - położył dłoń na moim ramieniu - Idzie ci naprawdę dobrze. - starał się mnie podnieść na duchu. Uniosłam głowę, aby spojrzeć chłopakowi w oczy. Jak zwykle były w nich te iskierki pełne nadziei. Niech mi ktoś powie jakim cudem ten chłopak jest idealny pod tyloma względami... Jeśli będę z nim spędzała jeszcze więcej czasu to zacznę mieć obsesje na jego punkcie.

-Jestem fatalna. - stwierdziłam w końcu. Jednak mimo to, że byłam zła zaczęłam się śmiać.

-Po prostu masz inną technikę walki. - podsumował - Jesteś nastawiona głównie na atak. - zastanowił się chwilę. Zdjął rękę z mojego ramienia i cofnął się o dwa kroki. - Zaatakuj mnie. - polecił, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę.

-Słucham? - zdziwiłam się.

-Atakuj. - powtórzył - Gwarantuję, że nawet jeśli mnie uderzysz to szybko się regeneruję, więc nic mi się nie stanie. - wzruszył ramionami - Pokaż co potrafisz. - miałam wrażenie, że chyba mocno uderzył się w głowę...

-Mam cię tak po prostu zaatakować? - postanowiłam się upewnić.

-Tak. - uparcie stał przy swoim - Jestem dość szybki, więc myślę, że nie dasz rady. Jednak Jestem ciekaw co potrafisz. - wyjaśnił. Skinęłam głową, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. W końcu mogłam się wykazać. Może być Flashem, ale ja byłam szkolona przez Strzałę. Umiem solidnie przyłożyć pomimo niskiego wzrostu. Może nie wyglądałam, ale miałam w sobie siłę.

Stanęłam w pozycji bojowej i nie umiałam pohamować uśmiechu. Czułam, że wyglądałam jak psychopatka, szczerząc się od ucha do ucha, ale to był mój moment.

Błyskawicznie ruszyłam na Barry'ego i wymierzyłam prawy sierpowy. Zdążył zrobić unik i zauważyłam uśmiech na jego twarzy. Kolejny atak, tym razem lewy prosty i znów nietrafiony. Skubany naprawdę był szybki, ale ja byłam nieobliczalna.

Szybko wyprowadziłam dwa ciosy proste, których zdążył uniknąć. Nie spodziewał się natomiast, że to nie będzie koniec. Nie czekając szybko wysunęłam prawą nogę w przód i utrzymując równowagę na lewej, uniosłam prawą i celnie trafiłam szatyna w ramię. Syknął i chwycił się za nie lewą dłonią. Nie powiedział stop, co było dla mnie znakiem, że wciąż mogłam atakować. Wykorzystałam więc jego rozproszenie i podcięłam mu nogi przez co runął na ziemię i tym razem to ja stałam nad nim głośno dysząc. Zmęczyłam się...

Usłyszłam jęk Barry'ego, więc skupiłam na nim całą swoją uwagę.

-Skąd bierzesz tyle siły? - mruknął, wciąż rozmasowując ramię - Nie wyglądasz na taką, co w ogóle umie się bronić. A co dopiero coś takiego... - zaśmiałam się na jego słowa.

-Treningi z Oliverem bywały ciężkie. - wyjaśniłam - Albo dajesz z siebie sto dziesięć procent albo szybko obrywasz i chodzisz w siniakach. Nauczyłam się trochę. - wzruszyłam ramionami.

-Z każdym dniem widzę coraz więcej podobieństwa. - zaśmiał się. Przewróciłam oczami, ale wiedziałam, że miał rację. Byłam bardzo podobna do Olivera.

Czasami podobieństwo między nami było wręcz przerażające.

-Wygrałam? - wyszczerzyłam się z nadzieją w głosie.

- Ciężko stwierdzić. - mruknął, a ja posłałam mu pytające spojrzenie. Nim zrozumiałam jego zamiary, poczułam kopnięcie w łydkę. Ból nie był jakiś nie do wytrzymania, ale atak był nagły i stosunkowo szybki, więc upadłam tuż obok chłopaka. - W końcu oboje leżymy. - dokończył myśl, a ja miałam ochotę go walnąć.

-To nie było fair. - prychnęłam, na co zaczął się śmiać.

-Mam rozumieć, że treningi z Oliverem to masa zasad i zero ataków z zaskoczenia? - prychnęłam na jego słowa.

-Znasz go. - podsumowałam. Oliver i zasady... Fajnie by było.






*******
Kto jest lepszym charakterem, Eobard Thawne czy Malcolm Merlyn? 🤔

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro