cztery.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

CZYTASZ? = KOMENTUJESZ :)

"- Zadzwoń. - mruknęłam i wybiegłam za Emily."

*następnego dnia*

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Nie pamiętam nic z wczorajszego wieczoru, nie wiem nawet kiedy i jak znalazłam się w swoim łóżku hotelowym.
- O, kto to się obudził. Mam coś dla Ciebie, na pewno Ci się przyda. - powiedziała Emily, która z uśmiechem na ustach podała mi kanapki oraz tabletkę na mojego kaca.
- Dziękuję. Co się stało wczoraj, nic nie pamiętam. - dopytywałam się usiłując dowiedzieć się szczegółów wczorajszej nocki.
- Dziewczyno! Wczoraj tak zabalowałaś, że Cię nie poznaje.
- Czyli? Poznałam kogoś?
- Tańczyłaś z samym Peterem Prevcem. Przegadałaś z nim pół nocy, no a potem... - powiedziała przyjaciółka, a moje usta były otwarte na znak litery "o".
- No ale co potem? - dopytywałam się, choć z drugiej strony bałam się co usłysze z ust dziewczyny.
- Ty... dałaś swój numer telefonu Prevcowi. - powiedziała, a ja zaniemówiłam.
Co ja zrobiłam? Czy na prawdę na tyle nie kontaktowałam? Nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Po mojej głowie krążyło pełno myśli.

Co teraz? Czy zadzwoni? Napisze? A może po prostu o mnie zapomni...

*perspektywa Petera*

- Peter wstawaj! - Krzyk Gorana z rana dało się słyszeć na kilometr.
- Za godzinę wyjeżdżamy! - powiedział i szedł budzić innych zawodników.
Razem z trenerem obudził mnie niesamowity ból głowy, no tak.. zabalowałem wczoraj. Poszedłem wykonać poranną toaletę i byłem gotowy do wyjazdu. Postanowiłem poszukać jakiejś tabletki przeciwbólowej. Ruszyłem więc w stronę sąsiedniego pokoju.
- Lanisek! Masz może coś na ból głowy? - Chłopak tylko skinął głową i podam tabletkę. Na niego zawsze można było liczyć, nie mal wszędzie miał ze sobą tzw. ,,magiczną" apteczkę. W niej można znaleźć wszystko.
Zaraz po tym wszyscy zawodnicy udali się do naszego wozu i ruszyliśmy dalej. Napajaliśmy się ostatnimi widokami pięknego Zakopanego. Włożyłem szybko słuchawki na uszy, by nie słuchać kolegów z drużyny. Owszem, lubiłem z nimi przebywać, ale nie zawsze. Potrzebowałem się wyciszyć, a w tym pomogła mi piosenka, która zabrzmiała w słuchawkach ,,Stressed out". Oparłem rękę i starałem się zamknąć oczy i choć na chwilę zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Jednak moją uwagę przykuły liczby na moim nadgarstku. Długo zastanawiałem się co one oznaczają, aż w końcu mnie olśniło.
- Peter, geniuszu! Przecież to numer telefonu! - skarciłem się w myślach. Tylko kto mógł napisać ten numer? Po co? Pytania te były wyjaśnione, bo z ostatniej nocy nic nie pamiętałem. Przez dłuższy czas zastanawiałem się co zrobić. Wysłać sms'a? Ale po co? Jaki to ma sens?

*perspektywa Cassie*

Razem z Emily byłyśmy już w połowie drogi do domu. Ze smutkiem opuszczałyśmy Zakopane, ale za to ze wspomnieniami. Tyle, że wspomnienia z poprzedniej nocy wyparowały. Ale to już się nie liczy. Wracałyśmy do domu, do naszej szarej rzeczywistości, bo dni spędzone tam były jak w bajce. Obie wiedziałyśmy, że za rok również znajdziemy się w tej bajce. Włożyłam słuchawki i dałam się pochłonąć muzyce, tym razem The Vamps. Nagle muzyka ucichła. Oznaczało to tylko jedno - dźwięk nadchodzącego sms'a.

-------------------------------------
Ogromnie Was przepraszam, że rozdział dodaje dopiero teraz, ale kompletnie straciłam wenę na to opowiadanie... Przepraszam też, że rozdział krótki, ale kolejny już będzie dłuższy i z emocjami! Mam nadzieję, że jesteście, dlatego proszę o komentarze i gwiazdki! ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro