Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

—————
JONGDAE
—————

Otrząsnąłem się z zamyślenia i zalogowałem się do aplikacji, by sprawdzić czy ta nadal działała. Westchnąłem głęboko kiedy odrzuciło moje konto. Wróciłem do swojego pokoju i zajrzałem do projektu strony.

Potrzebowałem godziny, by znaleźć błąd, któremu sam byłem winny. Przez ostatnie dni, przed snem oddawałem się projektowaniu wizualnego aspektu strony od nowa. Zmiany wprowadzałem stopniowo, jednak jak każdy, miałem prawo popełnić błąd, przez który nie każde urządzenie mogło otworzyć stronę. Mój komputer bez problemu sobie z nią radził, jednak jako osoba, zajmująca się grafiką, mój sprzęt był dużo lepszej jakości niż ludzi, którzy niezbyt się tym przejmowali. Nowa grafika mogła być też wyzwaniem dla smartphonów, dla tego występowały również problemy z aplikacją. Na szczęście, naprawienie tego nie było zbyt trudne i po piętnastu minutach, strona była dostosowana do urządzeń z nienajlepszą kartą graficzną. Potrzasnąłem głową i przetarłem oczy, by pozwolić mojej głowie nieco odpocząć. Dopiero wtedy wstałem i wyszedłem z pomieszczenia, by skierować się do pokoju Chanyeola.

   — Chan — powiedziałem zmęczonym głosem, pukając do drzwi i uchylając je na tyle, by móc zajrzeć. Chłopak spojrzał na mnie znad swojego laptopa. — Daehyun powiedział, że za półtora miesiąca strona wygaśnie, chyba że ją zasponsorujemy. On nie zamierza już ingerować. I jak tak teraz myślę ile pracy w nią włożyliśmy, trochę mi szkoda. Myślisz, że możemy się na to targnąć? Wybacz, że cię o to proszę, ale sam na pewno nie dam rady, a ty też na tym korzystasz.

   — Dae-hyung, możemy zostawić tą rozmowę na potem? Nie jestem w stanie powiedzieć ci tak z marszu — mruknął młodszy, spowrotem patrząc w ekran laptopa.

   — Jasne — westchnąłem i zamknąłem za sobą drzwi. Wróciłem do siebie, cały czas pocierając oczy. Byłem zmęczony, a w głowie miałem więcej myśli niż zwykle.

Sama gra była dla mnie ważna, ponieważ miałem swój duży udział w jej tworzeniu. Prawdziwym powodem było jednak to, że dała mi jedyną możliwość na jakikolwiek kontakt z Minseokiem, którego najwyraźniej potrzebowałem. Cały czas obserwowałem go na odległość. W liceum wyciągałem go z większych kłopotów, jakich nieświadomie robił sobie u starszych klas z racji na swoją dziewczencość. Czasem poprawiłem jego oceny w dzienniku elektronicznym. Nigdy jednak nie zbliżałem się za bardzo, a on zdawał się nie zauważać, że wiele rzeczy cudem go miało. Było to na swój sposób wygodne, jednak kiedy zacząłem do niego pisać, nawet jako bot, uświadomiłem sobie, że właśnie tego mi brakowało przez ten cały czas.

Z tymi myślami położyłem się do łóżka. Po głębszym zastanowieniu sięgnąłem po telefon z najnowszym numerem i wysłałem wiadomość.

"Dobranoc Skarbie".

Uśmiechnąłem się lekko, widząc wiadomość zwrotną. Nie spodziewałem się, że chłopak mi odpisze. A tym bardziej, że zrobi to szybciej niż ja zdążę zasnąć. Brak okularów uniemożliwił mi jednak napisanie czegokolwiek, co nie byłoby zbitką literówek. Pisanie czegokolwiek nie miałoby sensu. Mój palec zadrżał w zawahaniu, jednak popełniłem - być może - największy błąd w swoim życiu, naciskając zieloną słuchawkę przy numerze Minseoka. Przyłożyłem telefon do ucha, wsłuchując się w sygnały łączenia. Z dziwnych względów, sprawiało to, że czułem przyjemny ucisk w sercu. Nie wiedziałem co powiedzieć, kiedy telefon się odezwał. Uświadomiłem sobie, jak głupie było moje posunięcie. Nie mieliśmy przecież o czym rozmawiać, a chłopak miał prawo czuć się przestraszony, kiedy obcy numer, który teoretycznie go nękał, zadzwonił do niego. Milczałem przez kilka dłużących się sekund. Dopiero wtedy udało mi się wydobyć ze mnie jakikolwiek dźwięk.

   — Odebrałeś? — powiedziałem cicho. Zawiedziony brzmieniem mojego głosu i samą treścią wypowiedzianych słów.

   — Ta...tak, a kto mówi? — chłopak zająkał się, jakby również nie potrafił znaleźć odpowiednich słów.

   — Mogę być automatem sieciowym, proponującym ofertę na abonament, jeśli to dla ciebie wygodniejsze — odpowiedziałem lekko, przewracając się na brzuch.

   — Hahaha bardzo zabawne no ale przejdź do rzeczy nie dzwoni się do kogoś bez powodu prawda? — zapytał, nieco podirytowany.

   — W takim razie załóżmy, że jestem wyjątkiem — powiedziałem nieco ciszej. Zastanawiając się co raz bardziej, po co, tak właściwie, to robiłem.

   — No dobrze ale trochę to brzmi bez sensu nie uważasz nieznajomy? — czułem, że chłopak też nie widział sensu w naszej rozmowie, która nie chciała się kleić.

   — Być może. Nadal możemy wrócić do opcji propozycji abonamentu — wydałem z siebie cichy śmiech, nie wiedząc nawet do czego zmierzałem. — Możemy też założyć, że należę do komitety pożegnalnego i dzwonię, by powiedzieć ci dobranoc.

   – Oo miło z twojej strony — jego głos wydał się odrobinę wyższy, a sam ton zmienił się w przyjemniejszy, niż irytacja, którą usłyszałem wcześniej. — W takim razie i tobie życzę dobranoc.

   — Mhm~ — mruknąłem cicho. — Śpij dobrze, Skarbie.

Po tych słowach, rozłączyłem się. Głośno wypuściłem z siebie powietrze. Czułem się dziwnie szczęśliwy. Na koniec rozmowy, głos Minseoka zmiększył się lekko, co mogło świadczyć, że mój telefon, mimo wszystko, sprawił mu przyjemność. Odłożyłem telefon i schowałem twarz w poduszkę. Nigdy nie czułem się aż tak dziwnie.

—————
MINSEOK
—————

Nie wiedziałem o co chodziło ale dzisiaj, kiedy chciałem zalogować się na stronę, nie mogłem, bo coś wywalało mnie z serwera.

Tak się tym faktem zezłościłem, że aż rzuciłem telefonem. Chciałem trafić w ścianę ale mój zez mi na to nie pozwolił, celując w drzwi, gdzie właśnie w tamtym momencie wchodził Baekhyun.

   — Człowieku, co w tobie tyle agresji? Wyluzuj się tylko. To co, że nie zaliczyłeś testu, masz jeszcze jedną szansę i uda ci się. Ja mam z tego dobrą ocenę, więc ci pomogę.

   — To nie o to chodzi i ty o tym wiesz. Ta zjebana gra nie działa. Znowu... Działa mi to na nerwy tak, że normalnie mam ochotę rozwalić telefon — powiedziałem zdruzgotany.

Co z tego, że przewodnik zawsze mógł wysłać mi sms'a, ja potrzebowałem tej rozgrywki z Baekhyunem, bo chciałem pokazać wszystkim, że byłem od niego lepszy.

   — A, czyli twój sposób na zniszczenie telefonu to rzucanie w niewinnych ludzi, wchodzących do twojego pokoju? — zapytał z niewinnym uśmiechem.

   — Czy ja wiem czy ty taki niewinny jesteś. Czuję, że coś przede mną ukrywasz, mój drogi przyjacielu — teraz to ja popatrzyłem się na niego z chytrym uśmiechem.

Za bardzo nie rozumiałem jak przyjaciele przed sobą mogli coś ukrywać. W głębi duszy wiedziałem, że miało to coś związek z tą grą, przewodnikami itd. Baekhyun zawsze wszystko mi mówił a ja przed nim także niczego nie taiłem. Na tym polegała przyjaźń.

   — No bo...ty... nieważne. Naprawdę, dowiesz się tego kiedyś. Teraz nie mogę ci niczego powiedzieć, bo sam musisz zrozumieć pewne rzeczy — powiedział zniżonym głosem.

Miałem wrażenie, że jeszcze chwila a chłopak rozpłakałby się. Nie mogłem uwierzyć, że niczego wciąż mi nie powiedział, tworząc między nami powiększającą się przepaść.

   — Mam nadzieję, że kiedyś mi to powiesz bez żadnego ukrywania ale nie będę cię teraz naciskał, bo wiem, że czasami trzeba zachować jakiś sekret nawet przed najlepszym przyjacielem. A teraz coś zrób z tą stroną, bo zaraz walnę tym telefonem ale w ścianę.

Baekhyun uśmiechnął się i po prostu podszedł do mnie przytulając się.

Pół godziny później Baekhyun'a już nie było, ponieważ umówił się na jakieś spotkanie. Trochę nie rozumiałem kto umawiał się o 23 godzinie, ale to był Baekhyun, u niego wszystko było możliwe.

Zanim poszedłem się umyć, na mój telefon przyszła jakaś dziwna wiadomość. Pomału miałem tego wszystkiego dość, bo nie dość, że użerałem się z jakimś przewodnikiem, to dodatkowo, musiałem otrzymywać jakieś wiadomości dziwnej treści. Nie za bardzo mi się to wszystko podobało.

"Dobranoc Skarbie"

To było wszystko co pisało w tej wiadomości. Zdziwiłem się i od razu chciałem odesłać odpowiedź i jakimś cudem, nie wiadomo jakim, udało mi się to:

" Kim jesteś, czego ode mnie chcesz i dlaczego wysyłasz wiadomości z różnych telefonów?

Ps.

A tak poza tym masz zajebisty głos.."

Kiedy wycierałem się ręcznikiem, nagle telefon zaczął wydawać z siebie dziwne dźwięki. Po paru chwilach zorientowałem się, że ktoś do mnie dzwonił.

Najszybciej jak umiałem wyszedłem z pod prysznica, prawie zabijając się na śliskich kafelkach.

   — Halo? — zapytałem zdziwiony, bo w sumie był to obcy numer, którego nie znałem.

Po zakończeniu rozmowy poczułem w sobie dziwnie nieokreśloną pustkę. Byłem prawie pewny, że to był ten głos z wcześniej który nagrywał mi się na skrzynkę głosową oraz, że to on pisał do mnie te tajemnicze wiadomości. Tylko zastanawiałem się co było ze mną nie tak i z tym człowiekiem? Przecież skąd mógł mieć mój numer?

Głęboko myśląc nad tą sytuacją położyłem się spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro