Rozdział 19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-----
JONGDAE
-----

Kiedy się ocknąłem, moje nadgarstki nie były już skute ani nie siedziałem w niewygodnym krześle. Leżałem za to na całkiem miękkiej pościeli. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że było to moje łóżko. Otworzyłem oczy i przewróciłem się na plecy, by przez chwilę patrzeć bezmyślnie w sufit. Byłem zdezorientowany, ostatnim co pamiętałem były wibracje paralizatora, które najpewniej w połączeniu z wadą serca doprowadziły do stracenia przytomności. Z racji własnych praw powinienem więc znajdować się w szpitalu, a przynajmniej pamiętać, że w nim byłem. Mój umysł podpowiadał mi jednak, że taka sytuacja nie miała miejsca.

Odwróciłem głowę i zamrugałem intensywnie, by wyostrzyć obraz, kiedy usłyszałem skrzypienie otwieranych drzwi. Chanyeol wszedł do pokoju i uśmiechnął się lekko, podchodząc do mnie.

- Lepiej? - zapytał spokojnie i przyklęknął przy moim łóżku. Skinąłem lekko głową. - Moi rodzice nas wykupili, są teraz w kuchni, ale nie musisz z nimi rozmawiać jeśli źle się czujesz.

Uniosłem lekko brwi, słysząc słowa przyjaciela. Z doświadczenia wiedziałem, że byłem ostatnią osobą, której by pomogli. Nie darzyli mnie sympatią od kiedy w drugiej liceum przyłapali nas razem w łóżku. Sama sytuacja była wręcz komiczna z mojej perspektywy, jednak oni nawet po latach nie byli w stanie być dla mnie mili i zwykle jawnie okazywali, że źle mi życzyli. Ciężko było mi więc uwierzyć, że z własnej dobroci pomogliby mi uniknąć więzienia, które dla nich było by najwygodniejszą opcją. W końcu przestałbym być towarzystwem ich Chanyeola. Z własnej ciekawości usiadłem więc i przetarłem lekko twarz.

- Ogarnę się i do was przyjdę, ok? - powiedziałem cicho i nieco chwiejnie wstałem z łóżka. Mój współlokator skinął głową i poklepał mnie lekko po ramieniu. Słyszałem, że wymamrotał coś przy tym, jednak nawet nie siliłem się, by poprosić go o powtórzenie. Jego mina gdy opuszczał pokój uświadomiła mnie, że sytuacja najpewniej nie wyglądała kolorowo.

Z westchnieniem otworzyłem szafę i wyjąłem czyste ubrania. Spędziłem chwilę w łazience, doprowadzając się do porządku i skierowałem się do kuchni, z której mogłem usłyszeć przyciszoną rozmowę.

- Dzień dobry - przywitałem się, skłaniając się lekko. Byłem zestresowany z powodu konfrontacji o czym uświadomiły mnie moje nogi, trzęsąc się lekko.

- Dzień dobry - odpowiedziała kobieta, którą zapamiętałem jako mamę Chanyeola. Zmierzyła mnie oceniającym wzrokiem i zwróciła się spowrotem do swojego syna. Mój przyjaciel wyraźnie nie wiedział co powiedzieć. Wiedziałem, że nie utrzymywał zbyt stałego kontaktu z rodziną, jednak wyraźnie nie chodziło tylko o to, co tylko bardziej mnie przerażało. Ciężko usiadłem na wolnym krześle, starając się wyglądać na spokojnego.

- Jesteśmy w stanie zaakceptować wasz związek, jednak musicie go oficjalnie ogłosić - powiedział w końcu ojciec Chanyeola, kiedy ten nadal nie odezwał się ani słowem.

- Jaki związek? - pokręciłem lekko głową. Sytuacja co raz mniej zaczynała mi odpowiadać. Uświadamianie rodziców przyjaciela, że nie byliśmy parą, było cięższe niż wytłumaczenie się z przygodnego seksu sprzed kilku lat. Byłem pewny, że kiedy opuszczali nasze mieszkanie, ich poziom nienawiści do mnie osiągnął zenitu. Nie mogłem jednak z tym nic zrobić i nawet nie zamierzałem próbować. Mój przyjaciel oparł się o drzwi, po zamknięciu ich.

- Gdyby byli tu jeszcze dłużej, poznaliby Baekhyuna i sytuacja zrobiłaby się jeszcze gorsza - powiedział, uprzednio odczekawszy chwilę, by mieć pewność, że jego rodzice byli zbyt daleko, by go usłyszeć. Byłem w stanie zrozumieć jego obawy. Państwo Park byli ludźmi trudnymi w obsłudze i zdecydowanie chcieli dla Chanyeola czegoś więcej, niż studia informatyczne, notowania na policji i problematycznego współlokatora. Gdyby dowiedzieli się o nieletnim chłopaku, cała nasza trójka nie wyszłaby z tego cało.

Wzdrygnąłem się, słysząc dzwonek do drzwi. Przez chwilę ogarnęła mnie panika, że rodzice Yeola usłyszeli jego słowa i postanowili się wrócić, I zapytać kim był Baekhyun. Na szczęście był to jednak właśnie wspomniany chłopak razem ze swoim przyjacielem, opierającym się ciężko na kulach. Podążyłem wzrokiem za Minseokiem, kiedy obaj chłopcy weszli do środka. Po sposobie w jakim chodził, byłem pewny, że nie był nauczony poruszania się o kulach więc nie szło mu to zbyt dobrze. Nastolatkowie przywitali się z nami grzecznie i razem skierowaliśmy się do pokoju dziennego, by usiąść i zacząć jeszcze bardziej stresującą cześć dnia. Na szczęście, Chanyeol zdecydował się sam wyjaśnić w jaki sposób znaleźliśmy się znowu na wolności, mimo ciężkich zarzutów. Streścił też co się wydarzyło od momentu opuszczenia komisariatu, co rozjaśniło sytuację też mi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro