Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

----------------
JONGDAE
----------------

Dochodziła północ, a ja wciąż siedziałem przed swoim PC, żując słomkę z shake'a z McDonald's i grając w kolejną już strzelankę. Byłem bliski wygranej, jednak telefon zaczął wibrować tuż przy mojej dłoni, delikatnie nią potrząsając. Jednak wystarczająco mocno, by zmienić trajektorię mojego pocisku i zdradzić pozycję przeciwnikowi. Nieco zdenerwowany zacisnąłem zęby, patrząc jak mój bohater po chwili zostaje zmasakrowany. Nie miałem możliwości reakcji, więc w tak niefortunny sposób musiałem zakończyć grę, jednak nim włączyłem ją od początku, pozwoliłem sobie na szybkie sprawdzenie powodu mojej przegranej. Odczytując wiadomość od Minseoka, właściwie przypomniałem sobie, że sam napisałem pierwszy. Jego odpowiedź wydawała mi się nieco zbyt ufna, nawet jak na niego, jednak uświadomiła mi, że chłopak na pewno się mnie nie bał. Po przeanalizowaniu jego słów westchnąłem głęboko i wstałem, zostawiając grę w spokoju i zgarniając stary scyzoryk. Poszedłem do pokoju Chanyeola, którego bez ostrzeżenia uderzyłem w ramię, pozwalając ostrzu lekko się w niego wbić.

- Co do... - zaczął wyraźnie zdenerwowany. Podniósł na mnie wzrok, marszcząc brwi.

- Jedziemy do szpitala - pociągnąłem go tylko za rękę, cały czas podtrzymując scyzoryk by nie wypadł. Jedną ręką pogrzebałem w szafce kuchennej, by wyciągnąć bandaż i nieco opatrzyć przyjaciela, który zaczynał być bardziej zdezorientowany niż zdenerwowany.

- Później ci wszystko wyjaśnię. Po prostu pojedźmy do szpitala, by ci to wyciągnęli - dodałem tylko spokojnie i pomogłem współlokatorowi założyć jego trampki. Sam również wciągnąłem swoje desanty. Zarzuciłem na Chana jego skórzaną kurtkę i bluzę na siebie, po czym opuściłem z nim mieszkanie, zakluczając je.

W drodze do szpitala, streściłem młodszemu dlaczego chciałem się tam znaleźć przed pierwszą w nocy. Ten tylko zbeształ mnie za mój własny idiotyzm, jednak dla własnego dobra i wyciągnięcia scyzoryka już więcej nie narzekał.

- Wiesz, że i tak cię do niego nie wpuszczą? - zapytał przyjaciel, kiedy wysiedliśmy już z samochodu, zaparkowanego przed rozległym budynkiem. Nocą nie było tak aż tylu pojazdów, co było nam bardzo na rękę.

- Nie muszą mnie wpuszczać. Aplikacja pobrała jego ostatnią lokalizację, a pisał do mnie już ze szpitala. Sale są więc bardzo ograniczone, a jak ktoś się przyczepi, powiem że jestem jego bratem - wzruszyłem ramionami i poszedłem z Yeolem na izbę przyjęć.

Kiedy lekarz zajął się zranionym ramieniem, ja skierowałem się w ciemny korytarz pokoji dla pacjentów, odgrodzony szklanymi drzwiami od reszty. Niepostrzeżenie wszedłem w głąb, idąc blisko ściany i dyskretnie zaglądając przez okienka sal, dopóki nie znalazłem w jednym z łóżek znajomej sylwetki. Cicho otworzyłem drzwi na tyle, by się przez nie wsunąć, modląc się by nie zaskrzypiały. Bycie szczupłym w końcu się na coś przydało. Naciągnąłem maskę na twarz i podeszłem do łóżka, na którym leżał wyraźnie śpiący chłopak. Przyjrzałem mu się uważnie, mając do dyspozycji tylko światło zza okna. Mogłem jednak dostrzec spory gips na jego lewej nodze wysuniętej spod pościeli i kilka siniaków na odsłoniętych rękach i czole. Odwrociłem się w celu opuszczenia pomieszczenia, po analizie sytuacji. Nagły ucisk na dłoni sprawił jednak, że zastygnąłem w bezruchu na kilka sekund. Odwrociłem twarz, by jeszcze raz spojrzeć na Minseoka, który wpatrywał się we mnie wielkimi oczami. Tym razem to ja byłem przerażony.

Wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem może przez pół minuty, dla mnie jakby czas się zatrzymał. Moje serce jak oszalałe obijało się w mojej klatce piersiowej, sprawiając, że zacząłem odczuwać dyskomfort powoli zmieniający się w ból. Moja szczęka drżała mimowolnie i byłem pewny, że maska w żaden sposób tego nie ukrywała. Dopiero kiedy leżący nastolatek przeniósł na nią wzrok, wyswobodziłem się z nie tak silnego uścisku i odsunąłem się w tył, cały czas czujnie obserwując chłopaka, niczym spłoszone zwierzę. Kiedy moje plecy zderzyły się ze ścianą, wyciągnąłem lekko ręce, starając się odszukać klamkę drzwi, która pomogłaby mi w ucieczce. Moje nogi jednak zdecydowały, że nie są w stanie dłużej utrzymywać mojego ciężaru, który nagle zaczął wydawać się dużo większy, najpewniej przez co raz cięższe bicie mojego serca, które sprawiło, że czułem każdy milimetr swojego ciała i organizmu, łącznie z wszystkimi nerwami. Szybko osunąłem się po ścianie. Obraz przed oczami zaczął mi niebezpiecznie wirować, co tylko pogłebiało nagłe uczucie słabości, które mnie ogarniało. W głowie miałem setki myśli na sekundę, z czego wszystkie skupiały się wokół jednej - dałem się przyłapać.

Minseok mógł być już pewny, że był obserwowany. Kilkukrotnie mnie widział i jeśli mnie zapamiętał, byłem właśnie w największej dziurze w całym swoim życiu. W każdej chwili mógł wezwać policję, wystarczy, że połączyłby fakty z moją osobą. I byłem pewny, że to zrobił, ponieważ kiedy odzyskałem nieco świadomości, udało mi się zaobserwować, że usiadł i sięgnął po coś z szafki nocnej. Automatycznie włożyłem dłoń do kieszeni i zacisnąłem ją na moim ostatnim scyzoryku. W tamtej chwili byłem gotowy dopuścić się kolejnego zranienia, jednak nadal nie byłem w stanie stabilnie się podnieść. Zostało mi więc tylko czekanie na zachowanie mojej podświadomej obsesji.

Wszystko stało się zdecydowanie szybciej, niż byłem w stanie zarejestrować. Obraz przed oczami miałem rozmazany a moje ciało wydawało się nienaturalnie wiotkie, chociaż czułe na każdy dotyk, którego w tamtej chwili doświadczało. Ciche stuknięcie uświadomiło mnie, że scyzoryk wypadł mi z ręki, kiedy ktoś nagle podniósł mnie z podłogi i położył na czymś. Że było to łóżko, uświadomiłem sobie dopiero kiedy całe zamieszanie ustało a drzwi pomieszczenia zamknęły się z cichym trzaśnięciem. Odwrociłem lekko głowę i moje serce znów zabiło zbyt mocno, zadając mi lekki ból. Położyłem dłoń na swojej klatce piersiowej, pozornie spokojnie wpatrując się w Kim Minseoka. Zapytał mnie o coś, nim jednak zdążyłem zastanowić się nad odpowiedzią, do sali weszła pielęgniarka i zwróciła się do mnie z prośbą o uzupełnienie dokumentów przyjęcia. Usiadłem powoli i wpisałem odpowiednie dane w podanych papierach. Po oddaniu pliku pielęgniarce, opadłem bezsilnie na poduszki, spowrotem odwracając głowę w stronę chłopaka w drugim łóżku.

   — Pytałeś o coś? — wymamrotałem.

----------------
MINSEOK
----------------

Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem że nade mną pochylał się jakiś chłopak. Za bardzo nie wiedziałem co się działo dlatego ukryłem fakt że  w ogóle się obudziłem. Kiedy chłopak miał zamiar wychodzić ja podszedłem cicho do niego i złpałem go za rękę.

Chłopak się odwrócił i spojrzałem w jego oczy które coś mi mówiły. Wróciłem na swoje miejsce podświadomie ponieważ wciąż nie dawała mi spokoju myśl że skądś go znałem.

Nagle stało się coś bardzo dziwnego chłopaka zaczął się osuwać po ścianie wprost na podłogę. Byłem prawie pewien że wiedziałem już kto to był. Tylko wciąż w mojej głowie tworzyło się pytanie dlaczego?

Chłopak siedzący na podłodze nie był w dobrym stanie dlatego siegnąłem do szuflady po pilot przywołujący lekarza.

Na szczęście nie trwało to za długo i za niedługo lekarz przyszedł. Przebadał chłopaka i dostał on łóżko koło tego mojego. Przynajmniej będę mógł bliżej się mu przyjrzeć oraz zagadać kiedy nadejdzie czas gdy on lepiej się poczuje.

W końcu nadszedł ten moment, że chlopak zaczął patrzeć głęboko w moje oczy dlatego wziąłem głęboki wdech i odezwałem się pierwszy.

   — Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro