Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

—————
MINSEOK
—————

Było już późno, kiedy wracałem z pobierania krwi. Co wieczór musiałem tam chodzić, co niestety utrudniało moje życie.

Wychodząc z sali, miałem przy sobie telefon, który chwilę później wyświetlił wiadomość.

Odczytałem ją i zacząłem się znowu bać, ta gra stawała się coraz bardziej porąbana. Nie wiedziałem co się stało, ale nagle przerzuciło mnie na grę w karty.

O co tutaj chodziło?  Dlaczego to była gra karciana?  Myślałem, że chodziło tutaj o coś więcej, aniżeli o karty. Ja nawet zbytnio nie wiedziałem jak w to się grało.

Był czas na mój ruch, dlatego kliknąłem obojętnie w jaką kartę, która chwilę później dała mi mega ilość punktów, które w rezultacie zakończyła moją grę z kimś, dając mi zwycięstwo.

Niemożliwe było to, że po wyjściu z gry od razu serwer mi się wyłączył i nie mogłem się na niego zalogować, chociażbym chciał. Przed wyrzuceniem mnie z serwera tylko zdążyłem przeczytać wiadomość od przewodnika, może nie całą, ale fragment.

Pisał coś o zabijaniu, co znowu mnie na tyle zaskoczyło, że już nie wiedziałem, czy była to prosta karciana gra, czy to miało jakieś ukryte dno.

Jak na razie, nawet nie mogłem odpisać przewodnikowi, bo chociaż chciałem, logowanie ciągle nie powodziło się.

Byłem o tyle znudzony, że postanowiłem napisać do Oh Sehuna, którego tak nachalnie polecał mi Baekhyun.

Do Sehun : Hej słyszałem że dołączyłeś do naszej klasy. Wiesz jako przewodniczący chciałbym cię poznać no i przywitać cię jako nowego członka naszej nowej rodzony klasowej.

Odpowiedź nadeszła zdecydowanie zbyt szybko.

Od Sehun: O hej. Zaprzyjaźniłem się z Baekhyunem i już miałem do ciebie pisać wiesz wydaje mi się że on po prostu chce nas ze sobą zeswatać ale ja nie mam nic przeciwko.

Moje oczy
dosłownie wyszły z orbit, kiedy przeczytałem wiadomość od chłopaka. Co w takim razie powiedział mu Baekhyuna, że nie znając mnie w ogóle Sehun, nagle chciał zacząć się ze mną umawiać?  Coś ty zrobił Byun Baekhyun?

Trochę nie wiedziałem co dalej napisać, ale nagle w mojej głowie pojawiła się pewna myśl. Dlaczego miałbym nie spróbować?

Do Sehun: W takim razie może chcesz mnie poznać?  W środę wychodzę ze szpitala i możemy się spotkać. Jeśli oczywiście chcesz do niczego nie namawiam.

Od Sehun: Jasne z miłą chęcią może przyjdę cię odebrać do szpitala?

Do Sehun: Jasne będziemy w kontaktcie.

Tym sposobem właśnie, prawdopodobnie, umówiłem się na pierwszą, normalną randkę w moim życiu.

—————
JONGDAE
—————

Zbliżała się godzina dwudziesta. Byłem już o wiele spokojniejszy odnośnie całej sprawy. Dla tego po założeniu standardowych, czarnych ubrań i desantów, wyszedłem z domu, zakluczając za sobą drzwi. Kiedy już znalazłem się na dworze, naciągnąłem czarną maskę na twarz i zarzuciłem kaptur bluzy na głowę. Było zdecydowanie zimniej niż się spodziewałem, dla tego po dłuższej chwili, moje ręce wylądowały w kieszeniach. Po wcześniejszej rozmowie, Chanyeol zgodził się by pożyczyć mi swój motocykl, co przyjąłem z ulgą. Pod szpitalem, w którym był Minseok, ciężko było zaparkować, a było to zbyt daleko bym udał się tam pieszo.

Na miejscu, zapytałem pielęgniarki w recepcji o salę Kim Minseoka i z ciekawością udałem się na korytarz przed nią. Usiadłem na korytarzowej ławeczce i ściągnąłem kask, układając go na swoich kolanach. Pozostałem jednak w masce i kapturze, by odsłonić jak najmniej twarzy. Zapytana pracownica poinformowała mnie, że chłopak był obecnie w innej sali, na badaniach krwi. Miałem więc pewność, że go zobaczę, kiedy będzie wracał. Byłem lekko podekscytowany z tego powodu. Zdecydowałem się na taki krok, ponieważ chłopak nie zauważył swojego poprzedniego przeciwnika, który opuścił już szpital, a ja musiałem pozostać wiarygodny. Dla tego po dłuższym zawahaniu, wysłałem wiadomość i czekałem, aż aplikacja połączy moją rozgrywkę z tą młodszego.

"UWAGA! Zabójca jest blisko"

Przyglądałem się ekranowi telefonu, w którym mogłem zobaczyć zachowanie Minseoka. Specjalnie wykonałem ruch, korzystny dla jego rozdania. I rzeczywiście, na moje szczęście, chłopak wygrał. Nie chciałem jeszcze by wypadł z gry, a moja postać i tak była nieśmiertelna, bynajmniej do czasu, aż komuś nie udałoby się wylosować zabójcy w którymkolwiek z serwerów. Na razie się jednak na to nie zapowiadało.

"Gratulacje! Pokonując zabójcę zdobyłeś 2lvl! Nie zadałeś mu jednak wystarczającej ilości ran, by zginął. Następnym razem, postaraj się zadać więcej niż tysiąc obrażeń. Uważaj, bo ten ma w naturze się mścić. Do obrony może posłużyć Ci przedmiot z jednego z dostarczonych pudełek. Uwaga, możesz wylosować tylko raz i wybrany przedmiot będzie Ci służył tylko w walce z wybraną postacią."

Po wysłaniu wiadomości, schowałem oba telefony i rozejrzałem się po korytarzu. Skoro zagraliśmy razem, musiał być wystarczająco blisko mnie. Moje przypuszczenia szybko się potwierdziły. Chłopak, wraz z pielęgniarką, która prowadziła go na wózku, wyłonił się zza rogu. Upewniłem się, że maska zakrywała moją twarz od nosa, po brodę. Powędrowałem wzrokiem za Minseokiem, który wyglądał na niemożliwe zmarnowanego. Szpitale działały tak na każdego, nie byłem więc zaskoczony jego rozczochranymi włosami, czy krzywo założoną pidżamą. Przymglony wzrok mógł świadczyć o tym, że chłopak nie przepadał za badaniami krwi, lub był zwyczajnie zmęczony. Pora była już całkiem późna. O tej porze roku, zmrok zapadła nieco wcześniej, nie warto było się więc nim kierować, jednak sprawiał on, że wszyscy byli senni zdecydowanie szybciej, niż kiedy jasno było do późnych godzin wieczornych.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro