Rozdział 31: Fire baby, fire baby, love (18+)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Don't worry, baby, don't you cry
As long as we keep getting high
Keep burning like we're never gonna die
Fire baby, fire baby, love
Fire baby, fire baby, love...

Zella Day

______________________

Nie zauważyłam z początku jak blisko siebie jesteśmy. Leżałam na łóżku opierając się o jego ramię. Patrzyliśmy sobie w oczy długi czas, a reszta potoczyła się szybko. Lider niemalże natychmiast przykleił się do moich ust. A ja mu na to pozwoliłam. Nie wiedząc jeszcze jak to się dalej potoczy.

Pocałunek trwał dłużej niż zwykle. Lider delikatnie dotykał mojej twarzy. Drugą ręką podpierał się na łóżku. Ja ściskałam dłonie na jego ramionach, uważając, by nie podrażnić jego rany, której się dziś nabawił. Lekko otworzył oczy i wydał z siebie cichy pomruk. Uchyliłam kąciki ust. Odkleiłam się od niego. Podtrzymałam jego wzrok.

- Wiesz... ja po prostu nie chcę dłużej niczego ukrywać. Niczego...

Znów mnie pocałował. Jego ręka dotknęła moich pleców, przez co niemal podskoczyłam. Moja ręka spoczęła na jego lekko wystającym obojczyku. Po chwili delikatnie zsunęłam dłoń na jego klatkę piersiową, na której malowały się delikatnie widoczne mięśnie brzucha. Przeszły go dreszcze. Czułam to. Spodobało mi się. Dawno tego nie czuł. Wiedziałam to. Czy było mi go szkoda? Nie wiem. Z pewnością przeżywałam smutek słysząc całą jego historię. Jednak nie chciałam uznawać tego co się działo, tego co mogło się stać za litość. Wykluczone. Odważyłam się, by pocałować go w kark. Dygnął zaskoczony. Po chwili zacisnął rękę na moich włosach. Zrobiłam to ponownie. I raz jeszcze. Jego ciche westchnięcia kazały mi nie przestawać. Zeszłam nieco niżej. Zatrzymał mnie. Spojrzałam na jego przejętą twarz. Jego oczy błyszczały, lekko przygryzał wargę.

- Nie przyszedłem cię tu chronić - wyszeptał - ja chciałem od początku...

Uśmiechnęłam się. Kolejny raz nie potrafił dokończyć zdania. A ja znów zrozumiałam co miał na myśli.

- Ja też - odparłam równie cicho. Chciałam aby wiedział. Już od dłuższego czasu nie traktowałam go jak przyjaciela. Był kimś więcej. Nie miałam jednak odwagi, by mu powiedzieć. Dziś to wszystko musiało wyjść na jaw. I on też to wiedział.

Przytuliłam się do niego. Ręką pieściłam mu plecy. Poczułam jego język na szyi. Otworzyłam oczy szerzej i ścisnęłam rękę na jego skórze. Nie przestał. Zamknęłam oczy i pozwoliłam mu na każdy ruch. Jego dłoń spoczęła na moim pośladku. Sprawdzał na ile może sobie pozwolić. Poczułam jak odchyla moją bieliznę. Nadal nie wiedziałam na jak wiele zezwolę. Wciąż starałam się utrzymywać kontrolę nad całą sytuacją. Nie ważne jak cudowne były jego pocałunki, jak delikatne były jego ciepłe ręce, które gładziły mój brzuch i plecy. Przywarł swoją głowę do mojej. Stuknęliśmy się czołami, a nasze spojrzenia się spotkały. Zupełnie inne niż dotychczas. Nie umiałam określić tego wzroku lidera, jednak przeszły mnie ciarki. Był... odważniejszy. Pewniejszy. A ja już wiedziałam, że mu nie ucieknę.

Pozbyliśmy się ubrań w kilka sekund. Nie mieliśmy ich zbyt wiele. Lider spodnie, ja jedynie bieliznę, która teraz leżała pozwijana w nieładzie na podłodze obok łóżka. Poczułam spięcie jak przywarliśmy do siebie nadzy. Ciepło, dreszcz. Jego i mój. Jęknęłam cicho trzymając się jego barków. Niezdarnym ruchem popchnął mnie na łóżko po to, by za chwile położyć się nade mną. Temperatura jakby wzrosła. Odnosiłam takie wrażenie. Czy to widok jego nagiego ciała tak na mnie wpływał? Poczułam jego ciepłe wargi na brzuchu. Zjechał w dół, a ja uniosłam ciało delikatnie do góry. Chwyciłam go za włosy i pociągnęłam do mojej twarzy. Pocałowałam go mocno, jednocześnie zaciskając nogi na jego pośladkach. Moje dłonie spoczęły na jego policzkach.

- Prime... - szepnęłam cicho, a on przygryzł wargę. Po chwili poczułam jak we mnie wchodzi. Oboje krzyknęliśmy. Odchyliłam głowę do tyłu, a on przystąpił do całowania mojej szyi. Zamknęłam oczy oddając się w pełni uczuciu jakie nas ogarnęło. Co jakąś chwilę słyszałam jak lider wzdycha, ja również okazywałam emocje jakich dostarczało mi nasze zbliżenie. Robiliśmy to wolno. W jakimś dziwnym skupieniu. Lider nie odrywał wzroku od mojej twarzy. Starałam się nie wyglądać zbyt nieobecnie. Cóż, nie chciałam zepsuć namiętnego klimaciku jaki sobie stworzyliśmy, jakimś dziwnym wyrazem twarzy czy coś. Był moim pierwszym. Nie kochałam się nigdy. Nie widziałam potrzeby, a w szczególności nie widziałam odpowiedniego do tego faceta. Opowiadałam już o Drake'u ? No właśnie. Czemu akurat Optimus mógł być właśnie TYM? Nie wiem. Nie miałam pojęcia. Jednak czułam się przy nim specyficznie dobrze. Jakby było moją bratnią duszą. A także czułam chemię między nami. To było coś wyjątkowego. Lider przewrócił mnie na bok, zmieniając pozycję. Chwycił mnie w silny uścisk. Nasze twarze stykały się razem. Kilka razy oddawaliśmy sobie pocałunki. Przez myśl przeszło mi, że makijaż mógł mi się rozmazać, jednak zlekceważyłam to. Lider nie wyglądał na zniechęconego. Wręcz przeciwnie. Mówiłam już chyba, nie odrywał ode mnie wzroku. Przyspieszył, jednocześnie kładąc moją nogę na jego lewy bok. Trzymał ją cały czas. Byliśmy już blisko końca. Czułam coraz większą przyjemność. W jednej chwili ścisnęłam dłonie na jego barkach. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że naciskam na jego zabandażowaną ranę. Wyglądał jakby nie czuł jednak niczego. Odetchnęłam z ulgą. Nie chciałam zrobić mu krzywdy. Nie krzywdzi się przecież osób, które się kocha. Tak. Kochałam go. Było to dla mnie dziwne uczucie, bowiem jeszcze nikogo takim nie darzyłam. Nie taką miłością. Była... po prostu inna. To logiczne. Inaczej kocha się przyjaciółkę, matkę, a inaczej faceta. Lider przyległ do mnie, po czym jęknął głośno. Pod wpływem jego gwałtownego ruchu również poczułam chwilową rozkosz. Wtuliłam twarz w jego szyję i zostałam tak przez długi czas. Optimus objął mnie delikatniej. Trwaliśmy w ciszy, aż usłyszałam jego równy oddech. Spał.

Serio, Prime? Tak po prostu sobie zasnąłeś? - pomyślałam. Ja nie mogłam. Nie mogłam zasnąć. To wszystko...

Wygramoliłam się z łóżka. Poczułam, że ponownie muszę wziąć prysznic. Nie podobało mi się to, jednak postanowiłam szybko się opłukać. Zostawiłam śpiącego lidera w pokoju. Sama udałam się do łazienki. Musiałam trochę odetchnąć. W lustrzanym odbiciu ujrzałam swoją twarz. Włosy potargane, jednak mój makijaż był na swoim miejscu. Nie na długo. Musiałam go zmyć, nim położę się spać. Czysta i sucha mogłam wyjść z łazienki. Czując głód zeszłam jeszcze na dół, po kawałek lasagne, którą robiłam wspólnie z Optimusem. Starałam się nie myśleć o tym co zaszło. Po prostu budziło we mnie wiele emocji, a ja chciałam je zdławić, by móc za chwile zasnąć w spokoju. Napiłam się wody i wolnym krokiem udałam się schodami do mojego pokoju. Przeszedł mnie chwilowy niepokój. Drzwi były zepsute. Każdy mógł teraz wejść bez problemu. Jednak nie słyszałam żadnych szmerów, więc wydało mi się bezpiecznie. Miałam na sobie szlafrok. Z jakiegoś przewiewnego materiału. Minimalna ochrona, gdyby Jaden zechciał tu wejść. Była noc, a właściwie przed północą, więc raczej wątpię, że mój brat będzie się tu kręcił, jednak znałam jego możliwości. A także swojego pecha. Pokręciłam głową kończąc tę myśl. Po chwili popchnęłam delikatnie drzwi od pomieszczenia, w którym spał lider. Nie chciałam go zbudzić. Nie wiedziałam nawet co mu powiem. Dlatego zwlekanie z rozmową wydało mi się najodpowiedniejszym wyjściem. On jednak słodko drzemał. Ojej, powiedziałaś "słodko"! Tak powiedziałam? Nie, po prostu drzemał. Jak każdy facet. Aha. Jak każdy facet? No, przecież mówię.

Wskoczyłam pod kołdrę, wciąż uważając, by nie obudzić lidera. Miał widocznie twardy sen. Położyłam się tuż obok. Chwilę się mu poprzyglądałam. Po chwili zamknęłam oczy. Zasnęłam niedługo potem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro