Rozdział 23: Chaos i władza

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Sideways)

Tak jak mi się wydawało jej usta smakowały wspaniale. Uśmiechnąłem się opierając o ścianę jej domu. Na palcach pozostało mi trochę maści, którą wcześniej wcierałem w stopy dziewczyny. Tak, więc wszystko się zgadzało. Wtarłem maść w swój nagi tors i spojrzałem w górę. Korciło mnie, bym został u niej na noc. Gdybym był natarczywy zapewne bym wrócił. Jednak nie byłem. Z rana zapewne przyjedzie tu jej rycerzyk i mój widok raczej nie będzie jego pożądanym. Liczyłem się z tym, że Selen była zajęta. Nie miałem zamiaru odbierać jej Optimusowi. To tylko zabawa, pewna gra, w którą oboje się bawimy. Po tym spotkaniu wiedziałem trzy rzeczy. Jedną było to, że dziewczyna wciąż chciała utrzymać przyjaźń, że się nie obraziła. Drugą to, że niemal na pewno jest siostrą Wavea, a trzecią, że nie zamierzam opuścić tej dziewczyny. Będę przy niej. Jej dobre serce i uśmiech na jej twarzy sprawił, że moja iskra zaczęła świecić mocniej. Chciałem ją pocieszać, gdy coś szłoby nie tak. Także dawać jej powody do szczęścia. Pogodziłem się z tym, że budzi we mnie uczucie ciepła. Było to już dla mnie całkiem normalne. Oderwałem się od ściany i zmieniłem w robota. Byłem równy jej mieszkaniu. Z ciekawości zajrzałem do okna dziewczyny. Leżała w łóżku z zamkniętymi oczami. Spała, a na jej twarzy widać było wyraźną ulgę. Ten dzień odbił się jej na psychice. Gdybym mógł jakoś pomóc...

Uśmiechnąłem się i odszedłem od domu. Udałem się na spacer po lesie. Czubki zielonych drzew łaskotały mnie po masce. Nieliczne z nich były na mojej wysokości, a tylko kilka z nich były wyższe. Nie należałem do dryblasów. Zachowałem średni wzrost podobnie jak Grindor i Starscream. Wave był wysoki, Megatron z nas wszystkich najwyższy. Może też i przez to robił takie wrażenie, budził postrach. Upadły, mój mistrz nie rusza się z tronu. Gdyby nie jego siedząca, zgarbiona postawa od lat, na pewno dorównywałby wzrostem Megatronowi. Tak jednak nie jest i każdy się już z tym pogodził. Wiele botów jest przeciwnych monarchii Upadłego, ale żaden z nich nie dzieli się tym ze światem. Kilku prawdopodobnie próbowało, ale pozostały po nich jedynie głuche legendy. Nikt tego nie potwierdzi, ale też nie zaprzeczy. Nie znano też imion śmiałków. Pozostali zapewne wyeliminowani przez prawą rękę naszego władcy. Niechęć do Megatrona jest dużo bardziej powszechna. Wielu wyraża ją aż zbyt dobitnie. Upadły liczy na niego, bowiem lider decepticonów stał się najbardziej wpływową osobą na całym Cybertronie. Wszyscy go słuchają, a ci, którzy sprzeciwią się mu w twarz są potem tropieni przez Tropiciela, mojego serdecznego przyjaciela. Różnice między Megatronem, a moim mistrzem są duże. Przyświeca im ten sam cel, lecz wprawdzie przyszłościowe plany Upadłego są dużo bardziej rozbudowane. Megatron chce samej władzy, lecz sam nie osiągnąłby nic. Posłużył się więc podobnymi chęciami władcy. Razem stworzyli uzupełnienie starych niedopracowanych decepticonów, które znane były jako mały gang pustoszący dane regiony za "Wolność", której prawdziwa nazwa brzmiała " chaos i władza". To było dawno. Nawet nie pamiętam czy nie wcześniej niż żyła moja mama. Decepticony, będące prowizorką nie działającą nawet pod obecną nazwą, zaczęły się rozpowszechniać. Nie było wtedy jeszcze Megatrona. Upadły natomiast trwał już na tronie od paru milionów lat. Wszystko to słyszałem od rodziców, potem od brata. Niby trwał pokój, a jednak ciągle były zgrzyty. Pomiędzy autobotami (w dawnych czasach podobno każdy się nim rodził), a buntownikami, którym nie do końca pasowała ideologia tych "dobrych". Sprzeczki były różne. Niemal o wszystko. Potem zaczęły się podziały. Już po tym, jak Upadły odłączył się od Siedmiu Wspaniałych. O dziwo to jeszcze nie tak dawne dzieje. Co się wtedy działo? A więc sześciu braci postanowiło ratować planetę, na której teraz znajduje się Selen (swoją drogą należą im się podziękowania, albowiem nie poznałbym nigdy tej wesołej duszyczki). Na jednej z części Ziemi zbudowana była maszyna do niszczenia słońc. Bracia( a tak właściwie bractwo, bo nie wszyscy byli spokrewnieni) wędrowali po planetach niezamieszkałych przez inne istoty, by zbierać energon. Natknęli się na Ziemię i gdy tylko dostrzegli, że mieszkają na niej ludzie, postanowili ją opuścić. Wszyscy prócz jednego. Upadły - bo takim został okrzyknięty zdecydował jednak dokonać rozpoczętego dzieła. Bracia nie zamierzali mu na to pozwolić. Pięciu z nich zabrało najważniejszą część z maszyny niezbędnej do wykonania destrukcji i zamknęło ją w grobowcu stworzonym ze swoich ciał. Szósty brat, jeden z najsprytniejszych wykorzystał swoje umiejętności do wykonana specjalnej pułapki na Upadłego. Podczas zawziętej walki wstrzyknął mu pewną emulsję. To sprawiło, że Upadły zastygł - dosłownie. Jego system nawigacyjny wstrzymał działanie. Dopóki ktoś, by go z powrotem nie uruchomił miał tak trwać. Później natomiast, by funkcjonować prawidłowo, musiał być zasilany przez odpowiednie kable, w których płynął energon. Kiedyś radził z tym sobie nawet dobrze, teraz jest zasilany ciągle. Nie rusza się z tronu. Jednak zdaję się, że trochę zboczyłem z historii...

Wielu opowiada, że Upadłego obudził przechodzący obok robot. Inni twierdzą, że przeznaczenie zaprowadziło do jego stóp Megatrona, młodego jeszcze bota, potomka Sentinela Prime - śmiałka, który wstrzyknął Upadłemu unieruchamiającą toksynę, a potem zjednał się z braćmi w grobowcu tworząc dodatkową przeszkodę. Gdy mój Pan się obudził zaczął przekabacać Megatrona na swoją stronę. Naiwny porzucił brata i matkę, by udać się za swoim nauczycielem do lepszego świata jakim nazywali wtedy "pokój poprzez tyranię". Tam Megatron dorastał i szkolił żołnierzy na przebiegłe, silne i bezduszne decepticony, ku chwale rządnego zemsty Upadłego. Armia decepticonów zwiększała swoją władzę. Megatron wykazywał się ogromną zdolnością dyktatorską. Upadły nie czekał zbyt wiele i mianował go liderem decepticonów. Wtedy mój lider zaczął przesadzać ze swoją wielkością. Nas wszystkich przezywa od słabeuszy, nic nie wartych sługusów, bo jak twierdzi tylko on ma w sobie taką moc, by zgładzić wszystkich. Szkoda tylko, że to my, te nic nie warte boty odwalamy za niego całą robotę, a on siedzi na tronie i uważa się za wszystko. Nie lubiłem go. Nigdy nie czułem do niego sympatii. Czy go szanuje? Być może szanowałem, jeszcze kiedyś, gdy nie byliśmy na Ziemi. Nie sugeruję, że to coś zmieniło. Ja w zasadzie nigdy nie czułem się dobrze w ich szeregach, ale kiedyś to miało większy sens. Teraz, gdy jestem wtajemniczony w plany Megatrona co do tej planety, czuję gorszą niechęć. Jestem trochę rozdarty pomiędzy odejściem, a pozostaniem decepticonem. Chciałem tego. Chciałem być identyczny jak mój brat, iść jego ścieżką, być może poczuć się jak on. Jak bohater. Ale jeszcze nigdy się tak nie czułem. Jedyna rzecz, którą robię dobrze to alchemia połączona z magią. Głównie magia. Ktoś mógłby rzec iż jestem szaleńcem, ale magia naprawdę istnieje. Rzucanie zaklęć... może nie jest to do końca tak jak każdy by się spodziewał. Aczkolwiek można się postarać o efekty wizualne. Lata praktyki, moi drodzy.

Lot nie był dziś tak przyjemny jak wcześniej, ale odbył się bez żadnych nieprzyjemnych spotkań z asteroidami. Stałem właśnie pod domem, gdy obleciał mnie dziwny niepokój. Jakieś dziwne wrażenie... Jakbym poczuł czyjąś obecność, a w końcu stałem tutaj zupełnie sam. Rozejrzałem się po okolicy. Noc, w oddali słychać brzdąkanie starej lutni. Zapewne jakiś bard nie może zasnąć. Świece dawno już zgaszone, wszyscy śpią. A chłód wokół mnie wciąż nie może ustąpić. Przymknąłem oczy, by opanować strach. Potem znacznie się uspokoiłem. Jednak chłód wciąż pozostał. Jakby mroźny wiatr otulał moje barki. Czy to ty bracie, przybyłeś mi coś powiedzieć?

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Znalazłam czas, by dodać jeszcze jeden rozdział :D

Tak jak któregoś razu wspomniałam, druga część mojego opowiadania pokrywa się z fabułą 2 części filmu Bay'a, jednak jest nieco zmodyfikowana. Nie wszystko pokrywa się z filmem - większość jest wytworem mojej wyobraźni - wzbogacona o szczegóły z tf2 :D

Następny rozdział pojawi się w piątek - czekam z utęsknieniem, by regularnie pisać - a co za tym idzie - dodawać rozdziały częściej, ale na to będę musiała sobie poczekać :(

Dziękuję za wszystkie miłe komentarze - dzięki Wam mam wenę, by udostępniać moje "wypociny" :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro