Eighteen ; Bro

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wielki pocisk minął jego metalową głowę o kilka centymetrów. Moje serce się zatrzymało. Upadłam, kiedy metalowy nabój trafił w podłogę i zatrząsł nią.

-Nie ruszaj się! I tak zginiesz! -jego głos był coraz bardziej uniesiony. Bałam się o życie Bee. Chciałam coś zrobić. Kątem oka ujrzałam moją małą broń. Leżała na drugim koncie pokoju, tuż za Megatronem. Kiedy nikt na mnie nie patrzał po prostu ruszyłam po nią. Biegłam jak na jakimś wyścigu, jeszcze chyba nigdy tak szybko nie biegałam. W końcu dopadłam moją broń.
Widziałam jak Megatron po raz kolejny wycelowuje w Bumblebee'ego.
Wystrzeliłam w jego rękę.

-Zostaw go ty kupo złomu ! - krzyknęłam zanim zastanowiłam się co mówię i robię
-Nie ruszaj go! Jeżeli chcesz mnie mieć w całości

-Nie będziesz mi mówiła co mam robić!

Wycelowałam broń w stronę swojej głowy. Spojrzałam w oczy Megatrona. Widziałam jak jego wzrok łagodzi się i kręci głową na boki.

-Nie dotykaj go-czułam w oczach łzy
-I nic mu nie rób- tym razem już spływały po moich policzkach. Nie chciałam, aby mu się coś stało, za bardzo mi na nim zależało.

-Zgoda. Chłopaki...zabierzie go gdzieś i dopilnujcie, aby się nie wydostał. Bozbędziemy się go po całej akcji.

-Co? -moja broń z hukiem upadła na zimną podłogę. A ja tuż za nią. Zaczęłam płakać. Czułam w sobie gniew, żal, smutek i pustkę, którą pozostawił po sobie Bee.  Kiedy poczułam ból karku upadłam całkowicie i zemdlałam.

**

Obudził mnie strumień zimnej wody. Otworzyłam oczy i zaczęłam się krztusić. Przede mną stała postać około 180 w ciemnych przeciwsłonecznych okularach. Ubrany był - bo to raczej facet - w czarny jak węgiel kombinezon.
Tajemniczy mężczyzna uśmiechnął się podejrzliwie i odłożył wiadro puste już na stolik obok. Znowu byłam uwięziona na zimnym stole, a moje rece zamknięte były w metalowe kajdany. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć.

-To na nic młoda damo. Nie uda ci się to

-Kim jesteś?

-Twoim bratem, podobno-wzruszył ramionami

-Mick-szepnęłam

-Nie mów do mnie tak, nie przywykłem do tego imienia. Nazywaj mnie Bummer.

-Bummer? Jak porażka? No dobrze Bummer'ze

-Może i jesteś moją siostrą, ale to nie zmienia faktu iż mogę Cię skrzywdzić.  Widzisz to? -pokazał mi jakieś urządzenie na podobieństwo ręcznego odkurzacza
-I czujesz tem ból w szyji? Sprawię iż przestanie, ale nie mówię, że ten ból nie będzie gorszy-uśmiechnął się a ja głośno przełknęłam ślinę

-Czy...mogę chociaż zobaczyć twoją twarz? -niepewnie zapytałam

-Chcesz się dowiedzieć jak wyglądam? Czy może dlaczego współpracuje akurat z Deceptikonami?

-A można obydwa?

-Zapewnię Ci wspaniałe widoki-powoli ściągnął okulary

-C-co ci się? -chciałam się podnieść ale przypomniało mi się, że nie mam takiej możliwości

-Chcesz wiedzieć prawdę czy jednak oszczędzić ci tego?

-Czego?-zmarszczyłam brwi patrząc na niego

-Wiesz kto mi to zrobił? Twoje kochane autobociki. Nie kłamię, nie mam powodu aby to zrobić.

-J-jak?- po raz kolejny chciałam go dotknąć i sprawdzić czy wszystko w porządku

-To już nie jest ważne. Ważne abyś się nie wierciła - podniósł "mały odkurzacz" i przyłożył mi do szyji. Zamknęłam oczy po czym poczułam olbrzymi ból. Maszyna zaczęła mi coś wysysać. Zaczęła się wiercić i krzyczeć. Z całych sił.
Czułam jakby ktoś wyrywał mi coś z gardła. Chciałam umrzeć...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro