Thirteen; Disappointment

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Max i jego ojciec pojechali z nami do telewizji, nasz plan był prosty.
Pojechać do telewizji
Udowodnić im, że Autoboty są po naszej stronie
Poprosić, aby puścili nas na żywo do wszystkich w mieście a najlepiej i poza miasto

-Bee? Mam małe pytanie- szepnęłam ospale

-Tak?

-Jak im udowodnimy, że nie jesteście groźni?

-Sam nie wiem...ale myślę, że Optimus o tym myślał, a jeżeli nie to sir Lennox powinien im wystarczyć, chyba

-Nie bedziecie źli, jeśli się prześpię? -oparłam głowę o ramie Max'a i zamknęłam oczy zaciągając sie męskimi perfumami

**

Ktoś zaczął mną szturchać. Wstałam i zauważyłam, jak Max macha mi ręką przed oczami. Dopiero teraz zauważyłam, że leżę na jego nogach.

-Wybacz-wyprostowałam sie i podrapała po głowie

-Nic nie szkodzi, już jesteśmy na miejscu, musimy to zrobić szybko, tak aby żaden z niechcianych gości nas nie zobaczył - otworzył drzwiczki a Bee je szybko zamknął powodując u niego jęk

-Nic ci nie jest? - niemal krzyknęłam

-Wszystko w porzadku

-Bee co ty wyprawiasz? -tym razem na prawde sie wydarłam

-Ja nic nie zrobiłem - wysyczał a ja miałam ochote go udusić, wiedząc, że to i tak nie możliwe

-On jest nam potrzebny głupia kupo złomu!

-Victoria, spokojnie, jest wszystko w porządku, możemy iść. Następnym razem pojadę z kim innym i po kłopocie

Wychodząc z samochodu trzasnęłam drzwiczkami i poszłam żwawym krokiem w stronę budynku w którym nagrywają moje ulubione seriale.
Bee transformował sie i zaczął coś do siebie szeptać. Chciałam nie zwracać na niego uwagi, ale nie mogłam sie powstrzymać, aby sie nie odwrócić.

-Idźcie, ja zaraz do was dołączę, muszę coś załatwić -powiedziałam do Lennox'ów i pobiegłam do Bumblebee.

-Victoria...przepraszam...

-Zamknij sie! Wiem, że jesteś ważny w tej całej sprawie, ale doprowadzasz mnie do szału! Najlepiej by było jakbycie tu nie było !

-Zrobiłem to z zazdrości

-O czym ty gadasz?! Jesteś zwykłą maszyną, w dodatku z kosmosu - zmierzyłam go wzrokiem i pobiegłam za resztą

**

-Dobry wieczór państwu w czym...cz-czy to deceptikon? -jakaś wariatka, prawdopodobnie tu pracująca uciekła na widok Arcee, która jako jedyna z botów się tu zmieściła.

-Cholera, jak to tak bedzie wyglądało, to ja nie wiem jak nam sie to uda- warknęłam uderzając pięścią o blat recepcji.

-Jest winda, Arcee, będziesz musiała zmienić sie w motor, inaczej sie nie zmieścisz.

-Jasna sprawa -dziewczyna wykonała polecenia pana William'a i jako pierwsza weszła do windy.

Pojechaliśmy na najwyższe piętro. Na nasze szczęście w windzie była rozpiska piętr.
Wyszliśmy z małej windy a Arcee transformowała sie w robota. Miałam skwaszoną mine, nie wiem czy to sie uda. Naprawdę mam wrażenie, że to nic nie da a wręcz sprawi iż będziemy poszukiwani.

**

-Zgodziliśmy sie na tą rozmowe, jedynie dlatego, iż widzieliśmy niedawno jak kilka z prawdopodobnie tych dobrych robotów walczy z drugimi ratując przy okazji kilku z naszych ludzi. Oczywiście nagramy dla was krótki materiał. Tylko powiedzcie kiedy i gdzie.

Poczułam jak do moich oczu dopływają łzy. Czułam szczęście, które nie potrwa zbyt długo.

-Najlepiej teraz, przed budynkiem-wtrąciłam ocierając łzy
-Proszę -spojrzałam prosto w oczy tego całego głównego reportera, który z nami rozmawia jako jedyny w całym budynku.

-Zrobię co w mojej mocy, także chce aby to miasto przetrwało. Pójdę porozmawiać z ekipa-opuścił nas wychodząc z pomieszczenia, w którym siedzimy

-To mi sie nie podoba-Arcee zaczęła chodzić w kółko i spoglądać przez wielkie okna na reszte Autobotów stojących przed budynkiem
-Oni coś knują, zapewne pracują dla Decepticonów

-Arcee...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro