Kolejne rany

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~ Megatronus ~

W końcu powaliła Star na ziemię i przyłożyła jej miecz do Iskry...

Straciłem kontrolę nad tym, co robiła pozbawiona pamięci Autoconka. Nie mogłem jej zatrzymać. Musiałem wybrać - albo uratować Star i zabić eksperyment, albo pozwolić, żeby Star zginęła. Nie zastanawiałem się długo. Szybko złapałem Starblade za kark i rzuciłem nią o ścianę. Ona, jakby nic sobie z tego nie robiąc, wstała i była gotowa do ataku. Zmieniłem rękę w działo i strzeliłem jej w bok, a następnie w bark. To ją powaliło.

- Ty idioto! Nie zabijaj jej! - wrzasnęła Star, kiedy wymierzałem w Komorę Iskier Autoconki.

- Ja ci życie ratuję!

- Nie widać! Sam jej kazałeś mnie zabić! Może dla odmiany ja zabiję ciebie!

- Primusie, zamknijcie się - do laboratorium wszedł Maximo. - Czy wy nie potraficie żyć bez kłótni?

- Z nim nie da się nie kłócić.

- Kotku, wyluzuj trochę. Chciał dobrze, ale coś mu nie wyszło - powiedział mój brat i pocałował Star w czoło.

- I pomyśleć, że w dzieciństwie byliście w stanie pozabijać się nawzajem.

- Było, minęło. A co? Zazdrościsz, że teraz ja jestem ze Star?

- Ja mam Solus i ona mi wystarcza.

- Pogadacie sobie kiedy indziej. Max, wołaj Knocka.

- A co będę z tego miał, Kotku?

- A to, że cię nie zabiję! Ruszaj się!

Maximo wymamrotał coś pod nosem i poszedł po czerwonego medyka.

- Że ten Narcyz musiał sobie pójść akurat teraz.

Star podeszła do nieprzytomnej Autoconki.

- Proszę, nie rób mi tego - powiedziała, kucając przy Starblade.

~ Star ~

Podeszłam do mojej przyjaciółki i kucnęłam przy niej.

- Proszę, nie rób mi tego - powiedziałam.

- Już nie przesadzaj. Nic jej nie jest. Tylko jest nieprzytomna.

- Tylko? Tylko?! Ja ci zaraz dam ''tylko''!

- O co ci znowu chodzi? Gdybym jej nie postrzelił, leżała byś teraz martwa.

- Nie prosiłam się o pomoc, ćwoku. To przez ciebie chciała mnie zabić. To przez ciebie straciła wszystkie wspomnienia. To przez ciebie mnie nie pamięta. To wszystko jest przez ciebie! Wszystko! Bez wyjątku!

- Daj już z tym spokój. Pomyśl tylko, w ten sposób możemy w końcu pokonać wroga.

- Optimus to brat Starblade. Nie zabiję jej rodziny.

- Nie musisz. Ona to zrobi.

- Ciebie już do reszty pogrzało!

- A tak poza tym... Dobrze wiemy, że ona nie ma rodziny. Tak, czy siak by doszło do tego, że by do nas dołączyła. W jej przewodach płynie mój Mroczny Energon i dlatego jest mi posłuszna.

- Nikt nie zasługuje na takie życie. Przywróć jej pamięć.

- Kiedy się nie da.

- Wszystko się da, jeśli się tego naprawdę chce.

W tamtym momencie do lab wszedł Knock Out.

- Co tym razem? - zapytał.

- A jak myślisz? Weź chociaż ty mi pomóż, bo ja już nie wyrabiam z tym idiotą.

- Wybacz, ja jestem tylko medykiem.

- To rób, co do ciebie należy!

Czerwony maniak lakieru uniósł ręce w geście poddania i podszedł do Blade'y. Przyglądałam się uważnie każdemu jego ruchowi.

- I? - spytałam.

- Na szczęście rany nie są poważne. Szybko dojdzie do siebie.

- Chociaż tyle. A z tobą - spojrzałam w stronę przygłupa - jeszcze się policzę.

------------------------------------------------------

Dobra, taki se ten rozdział, moim zdaniem. Ale nie bijcie! XD Następnym razem postaram się napisać dłuższy rozdział, ale jestem w żałobie T^T mój chomik zdechł we wtorek w majówkę 😭😭
                          R.I.P.
                       Bona  [*]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro