Pierwszy atak

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~ Star ~
Jestem w laboratorium. Przy łóżku, na którym leży moja, wciąż nieprzytomna, przyjaciółka. Obiecuję wszystkim, że zajebię tego gnojka, którego imienia nie wymienię. On tak cholernie tego pożałuje, że będzie błagał mnie o litość. I pomyśleć, że z nim chodziłam w dzieciństwie. Na samą myśl o nim dostaję ataku wkurwu. Kiedy fioletowy idiota wszedł do lab, zaczęłam zabijać... Przepraszam, zajebiać go wzrokiem.

- Och, daj już z tym spokój.

- Chyba śnisz. Nigdy ci tego nie wybaczę. Rozumiesz? NIGDY.

- Jasne jasne. Pożyjemy, zobaczymy.

- Ty już długo nie pożyjesz.

Moje wkurwienie jest coraz większe, a kiedy miałam się na niego rzucić z zamiarem zrobienia mu krzywdy, kątem optyki zauważyłam, że Starblade się budzi. Natychmiastowo zrezygnowałam z wcześniejszego zamiaru, a usiadłam bliżej Blade'y.

- Spokojnie, on już nawet cię nie tknie - niemalże wyszeptałam do niej.

W jej optyce widziałam... No właśnie, nic w niej nie widziałam. Zero jakichkolwiek emocji. Nic. A wszystko przez tego idiotę.

- Wstań - powiedział oprawca mojej przyjaciółki, a ona posłusznie wykonała polecenie.

- Przestań ją wykorzystywać! Nie masz prawa rządzić jej życiem!

- Otóż tak się składa, że mam. Ona żyje dzięki mnie i w każdej chwili mogę zakończyć jej żywot i zgasić jej Iskrę.

Moje wkurwienie rośnie... I zaraz przekroczy granicę wytrzymałości. A wtedy nikt mu nie pomoże. Ponownie spojrzałam w optykę Starblade. Nie była niebieska tylko
ciemno-fioletowa.

- Pora na twoje pierwsze zadanie. Zaatakujesz bazę Autobotów i zabijesz Optimusa Prime'a.

- Nie waż się, albo tego pożałujesz.

- Chyba nie chcesz powiedzieć, że zmieniasz stronę? Jak by żołnierze zareagowali, gdyby dowiedzieli się, że dowódca przechodzi do sił wroga?

- Nie zareagują, bo to nieprawda. Po prostu bronię mojej przyjaciółki przed pojebańcem, który myśli, że wszystko mu wolno, a tak nie jest.

- To zrozum jedno, ja to stworzyłem i to zostało odebrane mi siłą. To nigdy nie należało do Autobotów.

- Po pierwsze, nie ''to'', ona ma imię, a po drugie, mogłeś sobie ją stworzyć, wisi mi to, ale teraz ona nie należy do ciebie ani do nikogo innego. Za trudne to do zrozumienia dla ciebie, jak widzę.

- Jeszcze zobaczymy. Ruszaj - powiedział, wcześniej odwracając głowę w stronę Blade.

Ona nie czekała ani chwili i wybiegła z pomieszczenia. Ruszyłam za nią, w nadziei, że uda mi się ją zatrzymać. Kiedy byłyśmy na dziobie statku, Starblade przetransformowała się i poleciała w stronę bazy jednostek jej brata. Poszłam w jej ślady i po kilkunastu minutach doleciałyśmy na miejsce. Ona bez żadnego namysłu zaczęła atakować poszczególne hangary.

- Do wszystkich żołnierzy! Atakują nas! - usłyszałam krzyki jakiegoś człowieka.

Po chwili rasa ludzka zaczęła strzelać do Blade. Ona nic sobie z tego nie robiła. Dalej atakowała. Gdyby nie fakt, że nie była sobą, cieszyła bym się z tego, ale to nie prawdziwa Starblade. Teraz to tylko kolejny pachołek fioletowego idioty. Ale nawet to nie zmienia faktu, że nie pozwolę jej skrzywdzić.

- Optimusie! To Starblade! - zawołał jakiś Autobot.

O oł... Będą kłopoty i to nie małe.

Granatowo-czerwony dowódca wrogiej mi frakcji wybiegł z jakiegoś hangaru. Po jego wyrazie twarzy mogłam wnioskować, że nie wierzy w to, co widzi. To będzie ciężki dzień...
------------------------------------------------------

To się porobiło xD Tak, wiem, miał być dłuższy, ale mam lenia na maksa xD

I wiem, że niektórym z was podobają się moje opka, więc serdecznie zapraszam do czytania moich innych książek. Między innymi: ,,Save me | Bucky Barnes'' oraz ,,Autocons - They Live | Transformers''. To drugie jest o dzieciństwie głównej bohaterki tego opowiadania - Starblade.

Dobra, już nie zanudzam xD idę spać (jest 1:56 xD)

Do zoba!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro