Powrót do formy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

« 2 tygodnie później »

Minęło już kilka tygodni od kiedy jestem sparaliżowana. Ratchet powiedział, że teraz to już lada dzień aż odzyskam sprawność ruchową. Mam nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej.

- Jak się dzisiaj czujesz? - spytał Optimus.

- Mogło być lepiej.

- Nie sądziłem, że Arcee by zrobiła coś takiego. Rozumiem, że nie przepadacie za sobą, ale drużyna na tym cierpi.

- Wiem... Ale nic nie poradzę, że ona zawsze mnie poniża tylko dlatego, że nie jestem w stu procentach Autobotką. Nie moja wina, że miałam kontakt z Mrocznym Eergonem. To, że jestem Autoconką nie oznacza, że nie mam uczuć.

- Zgadzam się z Tobą.

- Optimus...

- Tak?

- Dziękuję. Ty zawsze mnie rozumiesz. Nie wobrażam sobie wspanialszego starszego brata - uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił.

- Nie ma za co. A ja nie mógłbym mieć lepszej młodszej siostry.

- A ja to co? Pies? - wtrącił się Magnus robiąc minę przybitego, ziemskiego szczeniaka.

- Skąd wiedziałeś? - zażartowałam.

- I nie przejmuj się nią. Ona nie wie co przeżyłaś.

- Chyba tylko w was mam oparcie... No, może jeszcze Ratch i Bee.

-Zawsze możesz na nas liczyć.

- Wiem o tym.

- Dobra, koniec tych pogadanek, - powiedział Ratch podchodząc do mnie - spróbuj poruszyć ręką.

Skupiłam się na tej kończynie. Napięłam siłowniki na tyle na ile dałam radę, ale nic się nie stało. Za kolejnym razem też nic. Do trzech razy sztuka, musi się w końcu udać!

- Na spokojnie.

Posłuchałam go i odprężyłam się. I najwidoczniej spokój działa cuda, ponieważ udało się.

- Świetnie Blade! - zawołał Ratchet.

- Teraz będzie już tylko lepiej - wtrącił Optimus - zaufaj mi.

- Ufam i zawsze będę.

- #Zobacz kto przyszedł do Ciebie młoda.#

W przejściu stanął nie kto inny jak Arcee... Musiała tu przyjść i zepsuć moją radość?! Bo gdyby nie ona bym tu teraz nie leżała. Nienawidzę jej.

- Tak, też się z tego nie cieszę. - wycedziła przez zaciśnięte zęby. Ja na odpowiedź tylko prychnęłam. - Nie zachowuj się jak sma... - nie dane było jej dokończyć, gdyż jej przerwałam.

- Powiedz to, a kiedy tylko będę w pełni sprawna to Ty będziesz tu leżeć, ale martwa.

- Myślisz, że się Ciebie boję? Ha! Nie ośmieszaj się!

- #Arcee! Miałaś ją przeprosić!#

- Zmieniłam zdanie. Zasłużyła sobie.

- Wyjdź stąd - wysiliłam się na spokój.

- Bo? Co mi możesz zrobić?

- Wyjdź! - dobra, ona nie zasługuje by być dla niej miłym.

Już do mnie podchodziła i zapewne chciała mnie uderzyć. Ale między nami stanął Optimus i Magnus. Jak ja ich kocham.

- Słyszałaś co powiedziała.

- Ona mi nie rozkazuje.

- Za niesubordynację możesz wylecieć z zespołu. Twój wybór - odezwał się Magnus. Jej odpowiedzią było opuszczenie pomieszczenia. Nareszcie.

Bee jak to Bee, poszedł za nią. Nie rozumiem go czasem. No cóż. W końcu są rodziną, a rodziny się nie wybiera. Ja z mojej jestem zadowolona. A tak zmieniając temat, mam wielką ochotę polatać. W śród chmur. Białych, kłębiastych chmur wyglądających jak wata cukrowa. Nawet nie zauważyłam kiedy stanęłam na równych nogach. Dziwne... Zapewne to znowu sprawka tego Mrocznego Energonu... Bynajmniej teraz wyszło to na dobre. Moje rozmyślania przerwał
biało-czerwony Bot.

- Jak to możliwe?

- No zgadnij.

- Mroczny Energon? Od tygodni nie było jego żadnych oznak.

- Aż do teraz. Ale teraz się na coś przydał. Paraliż ustąpił.

- Ale tak czy siak usiądź, muszę jeszcze Cię zbadać czy aby na pewno wszystko jest w porządku.

- No błagam Cię! Mam ochotę latać. Nie możesz później tego zrobić Ratchi?

- Ehh... Niech Ci będzie, ale tylko wokół bazy.

- Dobra, tato - uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił. Wyszłam z hangaru, transformowałam się i już byłam w przestworzach. Brakowało mi tego.

------------------------------------------------------

Macie tu 568 słów. Wattpad zakończył strajk! Kto się cieszy? Ja xD.

Trzeba to uczcić xD a czym? Sucharem! xD

Jasiu:
-Tato, umiesz pisać z zamkniętymi oczami?
Tata:
-Tak synku, a czemu pytasz?
Jasiu:
-Bo musisz podpisać mi kilka ocen w dzienniczku.

Ba da bum krasz! XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro