03. Dead girls are skinnier!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Już jakiś czas zastanawiałam się, za jaki temat zabrać się tym razem. Przeglądając na Wattpadzie opowieści z różnych kategorii, z każdym kolejnym wejściem w nowy tekst moje dylematy rosły coraz bardziej. I moje przerażenie także. Bo z każdym opowiadaniem lista tematów, które chciałabym omówić spiętrzała się w zastraszającym tempie. Początkowo miałam zamysł, żeby artykuły tutaj pojawiały się mniej więcej chronologicznie z tym, na co pierwsze zwracamy uwagę, wchodząc w nową opowieść, ale już teraz wiem, że tak nie będzie. Jest za dużo spraw, które trzeba najpierw poruszyć. A myślę, że dzisiejszy temat jest o wiele ważniejszy niż "jak zaciekawić czytelnika pięcioma zdaniami?". Przynajmniej według mnie. Jak jest naprawdę, sami oceńcie.

Do dzisiejszego artykułu zainspirowała mnie yenneferslut, która uświadomiła mnie, że istnieje taki cudowny przycisk "Zgłoś". Pod koniec artykułu będę miała dla Was konkurs właśnie z wykorzystaniem tego przycisku. W dzisiejszym artykule zachowam pełną anonimowość utworów, ponieważ zostały już zgłoszone i mam nadzieję, że nikt więcej ich nie przeczyta.

*tu był kiedyś filmik z Youtube'a, ale chyba jego autorka ogarnęła jednak, jak wiele cierpienia mogła tym zadać innym ludziom i film został usunięty*

Temat PRO-ANA znalazłam zupełnym przypadkiem. Przeglądałam opowiadania na Wattcie w poszukiwaniu materiałów do kolejnych artykułów, aż natrafiłam na opowiadanie z dopiskiem "pro-ana". Szczerze mówiąc, na początku w ogóle nie wiedziałam, co to znaczy. Ba! do głowy nawet mi nie przyszło, że ktoś może namawiać inne osoby do anoreksji (bo właśnie to oznacza termin pro-ana: promocja anoreksji), a co dopiero publikować o tym pracę na Wattpadzie czy jakimkolwiek innym portalu pisarskim. Weszłam w opowiadanie, zaczęłam czytać i złapałam się za głowę.

Rozumiem, że waga 85 kilogramów u dziewczyny to rzeczywiście dużo. Szczególnie u młodej dziewczyny, a przypuszczam, że autorka tamtej książki jest dziewczynką w przedziale wiekowym 14-16 lat. W komentarzu autorka napisała, że ma 170 centymetrów wzrostu, co daje nam 29,41 we wskaźniku BMI. Jest to już spora nadwaga, ale! No właśnie, chodzi mi głównie o to "ale". Dla podanego przez autorkę wzrostu PRAWIDŁOWA WAGA wynosi pomiędzy 53 a 72 kilogramami. Przy samej dolnej granicy jest to o 8 kilo więcej niż upragniona waga autorki wpisu (w następnych wpisach autorka zmniejszyła swoją upragnioną wagę do 40 kg). Waga 45 kilogramów przy wzroście 1,70 oznacza WYGŁODZENIE i stanowi ZAGROŻENIE ŻYCIA.

Najgorzej, że to nie wszystko.

W tym momencie już wiedziałam, że opowiadania tego typu powinny jak najszybciej zniknąć z Wattpada. Nie dlatego, że mamy do czynienia z "ałtorką" (nienawidzę tego sformułowania, dlatego nie będę go dalej używać) czy dlatego, że w tekście występują błędy, brak logiki, ogółem wszystkie "zbrodnie" Wattpada. Nie. Ten tekst powinien zniknąć, ponieważ namawia młode osoby do anoreksji nazywanej w medycznym światku jadłowstrętem psychicznym – choroby psychicznej polegającej na zaburzeniach odżywiania. Powiedzcie mi, czy osobie ze schizofrenią i napadami gniewu dalibyście naładowany pistolet do ręki? Czy kupilibyście alkoholikowi flaszkę wódki? Albo kupili osobie z myślami samobójczymi "Zestaw Małego Kata: Zrób to sam"? Bo tym właśnie są takie książki – naładowaną bronią wycelowaną w młode, zagubione dziewczyny (chłopaków również, ale jednak częstszymi użytkownikami Wattpada są kobiety). Dlatego właśnie pojawił się dzisiaj mój artykuł.

Zacznijmy od początku, bo wszystko ma swoje podłoże, swoją genezę. Pomimo że odnajdujemy opisy głodzenia się już z czasach średniowiecznych i w XIX wieku, rozkwit anoreksji przypada na lata 90' XX wieku, gdzie za sprawą show-biznesu i modelingu do obiegu publicznego, jak również i popkultury, weszło pojęcie "Heroin chic". Nurt w modzie opierający się na zdjęciach wychudzonych, uzależnionych od heroiny dziewcząt zakorzenił się tak mocno, że jego skutki są odczuwalne do dzisiaj. Pomimo że 25 lat temu sylwetka modelek wynikała głównie z nałogu, została bardzo przychylnie odebrana przez środowisko. Najbardziej znaną modelką tych czasów jest Kate Moss, której szczupłe kształty możemy podziwiać do dziś dnia. Jak sama modelka przyznała, przez wiele lat była uzależniona od narkotyków. Jednak problem tak zwanego "rozmiaru 0" narastał z każdym rokiem coraz bardziej i obecnie stanowi jedną z największych chorób cywilizacyjnych.

Przeświadczenie o idealnej sylwetce pozbawionej jakiejkolwiek tkanki tłuszczowej wzięło się właśnie z modelingu, kiedy to na wybiegach zaczęły pojawiać się coraz to chudsze dziewczyny. Mocno zarysowane kości ukryte pod pergaminową skórą, wychudzone nogi i ręce, strach, że kobieta idąc, złamie sobie nogę, bo po prostu jej kości nie wytrzymają dłużej. I niestety tak jest do dzisiaj. Obecnie na obraz ciała największy wpływ ma Internet i telewizja. Zdjęcia pięknych, chudych modelek i aktorek towarzyszą nam na co dzień. Każda dziewczyna chciałaby wyglądać jak Megan Fox czy Scarlett Johansson. I podchodzą do lustra, patrzą i coraz bardziej w siebie wątpią. Bo przecież Megan ma szczuplejszą talię, bo przecież Scarlett ma chudsze nogi, bo przecież obie nie mają takiego grubego brzucha/ud/pośladków/ramion. I w tym momencie w ich głowach pojawia się taka niebezpieczna myśl: żeby być jak one, muszę być chudsza. Tylko że, niestety, nikt tym dziewczynom nie pokaże naturalnych zdjęć ich idolek zamiast tych po obróbce Photoshopem. Ta myśl, która pojawia się przed lustrem, zaczyna się coraz bardziej panoszyć, aż w pewnym momencie to jedyne, o czym można myśleć. Nic się nie liczy tak bardzo jak to, żeby być chudym.

Wskaźnik zapadalności na jadłowstręt psychiczny wynosi 8-13 przypadków na 100 000 osób rocznie, jednak ten wskaźnik wciąż ulega diametralnemu podwyższeniu. 

Zaburzenie występuje od 6 do 12 razy częściej u kobiet niż u mężczyzn. W 75% przypadków rozpoczyna się przed 25. rokiem życia. Można podejrzewać anoreksję, gdy osoba:

· przeżywa silny lęk przed przybraniem na wadze lub otyłością, nawet jeśli ma niedowagę;

· nie chce utrzymać wagi w granicach normy dla swojego wieku i wzrostu, co nie jest spowodowane żadnym schorzeniem fizycznym ani psychicznym;

· jej BMI jest równy lub mniejszy od 17,5;

· nieprawidłowo ocenia wagę własnego ciała, wymiary i sylwetkę;

· lekceważy skutki nagłego spadku wagi;

· u osoby z jadłowstrętem można obserwować zachowania takie jak spożywanie posiłków w samotności, uprawianie intensywnych ćwiczeń fizycznych[1].

Jeśli zauważysz u osoby w twoim towarzystwie jakiekolwiek z tych objawów, nie ignoruj. Pomóż, chociaż osoba chora będzie uparcie twierdziła, że nic jej nie dolega. Wszelkie próby przemówienia do rozsądku anorektyczce będą odbierane jako atak, co będzie powodowało jeszcze gorsze efekty.

W pewnym momencie do zwykłych głodówek może dojść również okaleczanie się jako sposób na ukaranie samej siebie za to, że zjadło się za dużą ilość kalorii. Jest to szczególnie niebezpieczne, ponieważ może to doprowadzić do prób samobójczych. Przeświadczenie, że jest się za grubym, by móc żyć, jest bardzo częste u anorektyczek. Najczęstszymi miejscami cięć wcale nie są nadgarstki. Zwykle są to okolice ud i brzucha, czyli tam, gdzie normalnie człowiek posiada największą ilość tkanki tłuszczowej (pomijając pośladki, ale jeszcze nie spotkałam się z na tyle wygimnastykowaną anorektyczką, żeby aż tam sięgnęła żyletką).

Również mitem oraz olbrzymią głupotą jest twierdzenie, że anorektyczki nie odczuwają głodu. Odczuwają jak każdy normalny człowiek. Różnica polega na tym, że ludzie zdrowi pójdą i zaspokoją swój głód poprzez zjedzenie jakiegoś posiłku; anorektyczka natomiast zaspokoi swój głód, pijąc litr wody. Ich niechęć do jedzenia przekształca się w nienawiść, później w obrzydzenie do samej siebie. A jeżeli czegoś nienawidzisz, starasz się tego unikać ze wszystkich sił. Czasem również przeradza się to w obesofobię, czyli strach przed przybraniem na wadze, utyciem.

I tak przechodzimy do obrazu samej siebie, który jest drastycznie zaburzony u anorektyczek. Zaczyna się niewinnie, najpierw w żartach nazywasz się grubaskiem, pulpecikiem, ale z każdym kolejnym dniem te słowa zamieniają się w grubasa, wieloryba, świnię, potwora. Potem patrzysz w lustro i widzisz zamiast swoich atutów, jak śliczne włosy czy duże oczy, jedynie to, że nie widać ci obojczyków, że twoja talia nie ma takiego wcięcia, jakbyś chciała, że twój biust nie jest taki duży i jędrny jak u modelek ze zdjęć... Żeby się zmotywować, wymyślasz na siebie nową nazwę: motylek. Bo przecież motyle są takie piękne! Ważą tylko parę gram, a ich urok i delikatność zachwyca wszystkich na świecie (pozdrawiam wszystkich z lepidopterofobią). Może coś rzeczywiście w tym jest. Niektóre motyle nie jedzą ani nie piją. Inne żyją tylko przez kilka dni. Z anorektyczkami jest dokładnie tak samo. Piękno, do którego tak uparcie dążą, jest bardzo krótkotrwałe.

W każdej chorobie bardzo ważne jest podejście rodziców. Niestety, muszę to przyznać, często zdarza się, że to rodzina jest pierwszym bodźcem, który nas pcha do odchudzania. Zdania typu "może byś trochę schudła? Jak będziesz taka gruba, to nikt cię nie zechce" powinny zniknąć z naszego życia, a najlepiej nigdy się w nim nie pojawić. Bo skoro najbliżsi uważają Cię za grubą, to co myśli o Tobie reszta świata? Rodzice to nasze pierwsze wzory, idole i istoty wszechwiedzące. Nawet w okresie buntu liczymy się ze zdaniem naszych opiekunów; wręcz czasami jesteśmy uzależnieni od ich opinii. Dlatego tak bardzo ważne jest wsparcie osoby chorej zarówno ze strony rodziny, jak i przyjaciół. Jak powinniśmy to robić? Niestety, nie mogę Wam podać idealnego przepisu na to, ponieważ sama go szukam. Istnieje jednak parę chwytów, od których powinniśmy zacząć.

Często zdarza się, że wystarczy jedno słowo źle powiedziane, a cała nasza praca idzie na marne. Do anorektyczki bardzo ciężko jest dotrzeć. Powiesz, że nie jest gruba – uzna to za kłamstwo. Powiesz, że jest gruba – przyzna Ci rację i będzie jeszcze bardziej się odchudzać. Więc co najlepiej zrobić w takiej sytuacji? Na pewno nie nic, bo to uciekanie od problemów. Pierwszym krokiem, do którego musisz "zmusić" anorektyczkę, to przyznanie, że jest chora. Że jej odchudzanie przestało być zabawą, z której może w każdej chwili zrezygnować; że stało się chorobą, którą trzeba leczyć. Jeżeli osoba chora przyzna się do tego, możecie działać dalej. Nigdy nie należy "odpuścić" sobie znajomości z osobą chorą, ponieważ w jej umyśle pojawia się przekonanie, że została sama przez to, że jest nadal gruba.

Niestety, wyprowadzanie kogoś z anoreksji jest pracą 24/7. Musisz ciągle pilnować takiej osoby, żeby jadła zdrowe rzeczy, zawsze chodzić z nią do łazienki, właściwie zawsze chodzić wszędzie tam, dokąd ona idzie. Anorektyczka nie może zostać sama nawet na parę minut, ponieważ gwarantuję to Wam, znajdzie tysiąc sposobów na to, jak Was oszukać i nie jeść. Kolejnym punktem, który właściwie może być obecny od samego początku wyciągania kogoś z choroby, jest lekarz. Psychoterapia indywidualna lub grupowa przynajmniej raz w tygodniu. Szkolny psycholog do tego się nie nada (o szkolnych psychologach również kiedyś pojawi się wpis). Musi to być osoba naprawdę kompetentna, która wie, co powinna zrobić i w jakim momencie. Istnieje bardzo dużo poradni psychologicznych, w których przyjmują bardzo dobrzy lekarze i psycholodzy. Nie wysyłajcie anorektyczek do szpitala psychiatrycznego! To im bardziej zaszkodzi niż pomoże. Pamiętajcie, najważniejsze jest wsparcie osób najbliższych, a wysłanie dziecka do szpitala pozbawia go całkowicie poczucia bezpieczeństwa. Zamiast tego pojawiają się myśli, że jest się niepotrzebnym, że jest się ciężarem dla rodziny, że najlepiej byłoby, gdyby się zniknęło. A tego właśnie chcemy uniknąć.

Anoreksja jest chorobą bardzo podstępną, ponieważ zaczyna się naprawdę niewinnie. Również osoby grubsze mogą cierpieć na anoreksję, jednak u nich jest to słabo zauważalne, ponieważ pomiędzy grubą a kościotrupem znajduje się idealna sylwetka. A przecież wszyscy dążymy do idealności. Ja przez cały okres gimnazjum byłam nazywana grubasem, świnią itd., choć nie byłam otyła. Byłam po prostu pulchniejsza (hormony, okres dojrzewania bla bla bla), dlatego po trzeciej gimnazjum, zanim zaczęłam liceum zaczęłam się odchudzać. Początkowo robiłam to właśnie w ten sam sposób, co anorektyczki, i tak zjechałam z wagą z 62 kg do 55. Patrząc przez pryzmat czasu najgorsze było to, że moja rodzina mówiła "wreszcie wyglądasz pięknie". Dlaczego to było najgorsze? Ponieważ najbardziej mnie się podobało, działało na mnie niczym afrodyzjak, pchając do zmniejszania coraz bardziej i bardziej wagi. Aż w pierwszej klasie liceum ważyłam 48 kg. Przy moim wzroście (167 cm) stanowiło to już niedowagę. Na szczęście moja mama w odpowiednim momencie powiedziała dość i zabrała mnie do dietetyczki, która ustaliła mi dietę. Dzięki temu przytyłam do 54 kg, czułam się o wiele lepiej z samą sobą, zaczęłam akceptować swoje ciało i do dziś dnia utrzymuję się w 54-55 (w czasie świąt 56) kilogramów. Można? Można. Jeśli chcesz schudnąć w sposób zdrowy i efektywny, musisz ustalić sobie dietę (niemniej niż 1500-1600 kalorii dziennie!) i trzymać się jej. Przede wszystkim musisz jeść!

Od czasu mojej małej styczności z odchudzaniem minęło parę lat, a jednak czytając te wpisy na Wattpadzie znowu pojawiła się w mojej głowie myśl, że jestem za gruba. Dlatego tak bardzo chciałam napisać ten post, żeby uświadomić ludzi, jak bardzo niebezpieczne są tego typu twory na wszelkich portalach społecznościowych. W szczególności dla osób młodych, w wieku lat nastu, kiedy to najbardziej zależy nam na opinii innych ludzi.

Pamiętaj! Martwe dziewczyny są szczuplejsze. A więc, wolisz być martwa czy nieidealna?


[1] Wikipedia.org/Jadłowstręt_psychiczny


Dla bardziej zaintrygowanych polecam również artykuł "ANOREKSJA w show-biznesie: Jak powstaje pomysł GŁÓDÓWKI?", w którym znajdują się krótkie wypowiedzi gwiazd na temat anoreksji i bulimii. Skrajnie różne opinie, warto zaznaczyć. W linkach zewnętrznych znajduje się odnośnik.

Również polecam zapoznać się z poniższą stroną, jeśli zauważycie, że Wy albo ktoś z Waszego otoczenia ma jakiekolwiek objawy anoreksji, z którymi nie dajecie sobie rady. Pamiętajcie jednak, że szpital psychiatryczny to ostateczność. Terapia to co innego, terapia to podstawa.

http://www.prozdrowie.pl/Artykuly/Zdrowie-A-Z/Anoreksja/Osrodki-leczenia-anoreksji

***

KONKURS!

Na niektórych portalach 06.05 jest uznawany za Światowy Dzień Walki z Anoreksją, na innych jest to 16.11. Na potrzeby tego artykułu uznajmy tę drugą datę. Do 16 listopada zgłaszajcie jak najwięcej opowiadań "pro-ana" znalezionych na Wattpadzie i w komentarzu podzielcie się ich ilością i tytułami (autorów sobie odpuście). Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że to walka z wiatrakami, ale im mniej takich opowiadań będzie znajdować się na Wattcie, może tym więcej młodych osób uchronimy przed podzieleniem losu Isabelle Caro. Osoba z największą ilością zgłoszonych utworów wyznaczy temat najbliższego, po 16 listopada, artykułu (a ja nie będę miała nic do gadania).


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro