04. Jak oczarować czytelnika pięcioma zdaniami?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po zeszłej notce o anoreksji czas się troszkę odstresować i zająć bardziej przyjemnym (i mniej kontrowersyjnym) tematem. Dzisiaj miałam się zająć pierwszym wrażeniem, czyli okładką, tytułem i przede wszystkim opisem utworów na Wattpadzie, jednak sam opis zajął całkiem sporo miejsca (shit happens). Tym samym wezmę dzisiaj na warsztat problematykę tworzenia opisu książki, a na następnych „zajęciach" omówię okładkę i tytuł. Serdecznie zapraszam do dalszego czytania. ;)

Kiedy w naszej głowie pojawia się pomysł na opowiadanie, przyjmuje on postać opisu. Jest on zwykle długi, nieskładny, pomieszany chronologicznie i pełen niedociągnięć. Jest to plan wstępny, tak zwany konspekt lub opis pierwotny. I ten oto opis pierwotny, tak jak i mocz, musi odbyć trzy podstawowe procesy:

1. Filtrację – powstanie opisu pierwotnego w wyniku wstępnego przefiltrowania informacji i oddzielenia od niego „odpadów";

2. Resorpcję – zwrotne przeanalizowanie powstałego opisu i pozbawienie go pozostałych niedociągnięć i schematycznych zwrotów;

3. Sekrecję – skrócenie wszystkiego do kilku zdań, które zaciekawią czytelnika i wydzielenie tego opisu do światła dziennego, czyli pokazanie paru osobom (nie mamie i przyjaciółce, chyba że szczerze powiedzą Ci, jak coś zepsułeś, raczej osobom bardziej obiektywnym). Im więcej dostaniesz krytyki, tym lepiej.

Kolejno filtracja, resorpcja i sekrecja powodują powstanie opisu ostatecznego, który zawiera wyższe stężenie przekazanych informacji w o wiele mniejszej (i ciekawszej) objętości.

Aby mocz mógł się wytwarzać konieczne jest odpowiednie ciśnienie krwi, jaka dopływa do kłębuszków naczyniowych. Przenosząc to na nasz opis, możemy tę informację odebrać tak: aby opis mógł zaciekawić czytelnika konieczna jest odpowiednia ilość czasu, jaka minie od napisania do ukazania. Co to znaczy w praktyce? Ano, po prostu daj tekstowi odpocząć. Napisałeś świetny plan na fabułę, niesamowity opis i stworzyłeś genialnych bohaterów? Super, gratuluję, ale wstrzymaj się z publikacją. Wena działa jak adrenalina, pozwala Ci albo walczyć, albo uciec, jednocześnie pozbawiając zdrowego obrazu rzeczywistości. Zostaw swój tekst/opis/wiersz/cokolwiek innego tworzysz na kilka dni, tydzień, miesiąc i zajmij się czymś innym. Nie myśl o swoim tekście, nie patrz na niego tęsknym wzrokiem przez cały dzień. Nie. Zostaw go w spokoju. Wróć dopiero po pewnym czasie z głową oczyszczoną z myśli i bardziej racjonalnym spojrzeniem, i przeczytaj to, co napisałeś. Jeśli Cię zaciekawi tak samo, jak gdy to pisałeś, winszuję; jeśli jednak cokolwiek spowoduje zgrzyt, powtórz cały proces od początku. Samodoskonalenie, moi mili. Człowiek jest swoim największym fanem i jednocześnie najgłośniejszym krytykiem.

No, teoria teorią, ale jak to wygląda w praktyce każdy wie. Dlatego zaprezentuję Wam to najpierw na własnym przykładzie, a następnie na przykładach występujących na Wattpadzie. Gotowi?

Opis pierwotny:

„Historia młodej studentki, która traci pracę, w wyniku czego jest zmuszona szukać naprędce jakiejkolwiek innej roboty, ponieważ musi opłacić mieszkanie i swoje wyżywienie, a także część pieniędzy przesłać rodzicom w trudnej sytuacji materialnej. Znajduje ogłoszenie o poszukiwanej niani dla 9-letniej dziewczynki i pomocy domowej. W związku z tym następnego dnia spotyka się ze starszą kobietą, która mówi jej o warunkach pracy i stawce godzinowej. Dziewczyna zgadza się, ponieważ potrzebuje bardzo pilnie pieniędzy. Starsza kobieta zabiera dziewczynę do mieszkania, gdzie ta poznaje jej wnuczkę. Dziewczyna ma się nią opiekować i zajmować się mieszkaniem i gotowaniem obiadów, ponieważ starszy brat dziewczynki bardzo późno wraca z pracy. Okazuje się, że starszym bratem małoletniej jest kolega ze studiów dziewczyny, na którego nie zwracała zupełnej uwagi. Tak rozpoczyna się nowa znajomość młodej studentki, młodego studenta i małej dziewczynki, która przyniesie wiele nieoczekiwanych wydarzeń. Czy uda im się uporządkować swoje życie? Tego dowiesz się, czytając tę historię!".

Nudne, prawda? Tak długi, zawiły i schematyczny tekst powoduje ogólne zmęczenie czytelnika zamiast jego zaciekawienie. Tym samym przechodzimy do początkowych etapów: filtracji i resorpcji. Najważniejsze pytanie, jakie powinnam sobie w tym momencie zadać, to: gdzie popełniłam błędy? Wymienię je tu tak szybciutko: rozpoczęcie opisu od „historia" (to błąd kardynalny!), brak imion (w opisie trzecioosobowym), używanie ogólników, powtarzające się słowa i epitety, brak chronologii wydarzeń, pozbawienie tekstu tajemniczości (przelewanie pieniędzy rodzicom, równie dobrze mogłabym o tym napisać w pewnym momencie tekstu), za dużo niepotrzebnych szczegółów (dokładny opis co się dzieje po jakim wydarzeniu), zamieszanie z osobami („starsza kobieta zabiera dziewczynę do mieszkania, gdzie ta poznaje jej wnuczkę" – to w końcu kogo jest wnuczka: starszej kobiety czy młodej studentki i u kogo w mieszkaniu się teraz znajdują?), schematyczność i powtarzalność („tak rozpoczyna się nowa znajomość młodej studentki, młodego studenta i małej dziewczynki, która przyniesie wiele nieoczekiwanych wydarzeń"), retoryczne pytania oraz dopisek „tego dowiesz się, czytając tę historię" (kolejny błąd kardynalny) i jeszcze parę innych pewnie by się znalazło.

Ogólny efekt opisu pierwotnego: BRAK ZACIEKAWIENIA.

Dobrze, jak już określiliśmy, jakie błędy popełniliśmy, tak jak każdy przykładny obywatel obiecujemy poprawę i zadośćuczynienie bliźnim za wyrządzone krzywdy. W tym momencie tworzymy opis pośredni: pozbywamy się tych wszystkich błędów, które znaleźliśmy.

Opis przejściowy:

„Tosia z dnia na dzień traci pracę, której bardzo potrzebuje do przeżycia na studiach. Chwyta się wszystkich możliwych opcji, znajdując wreszcie ogłoszenie o zatrudnieniu niani. Po wstępnej rozmowie z Panią Genowefą poznaje swoją podopieczną: 9-letnią Michalinę, którą ma się zajmować. Z czasem okazuje się, że starszy brat Michasi – Sebastian – również uczęszcza na ten sam uniwersytet co Tosia. A Michalina co rusz wymyśla nowe sposoby na to, jak zbliżyć do siebie tę dwójkę niezwykle upartych osób".

Jak myślicie, lepiej, co nie? Powoli możemy się wczuć w klimat opowiadania. Możliwe nawet, że w takiej wersji przyciągnęlibyśmy uwagę paru czytelników. Niestety, nas to dalej nie satysfakcjonuje. Szczerze mówiąc, jakbyśmy patrzyli tylko na opisy książek w księgarniach i zobaczylibyśmy taki opis jak powyżej, to ilu z nas zdecydowałoby się zakupić taką książkę? Odpowiedź brzmi: niewielu.

Ogólny efekt opisu przejściowego: LEKKIE ZACIEKAWIENIE.

W tym momencie zostały nam dwie opcje do wyboru: usiąść w kącie i płakać (nie polecam, chyba że chcesz skończyć swoją przygodę jako pisarz) albo ruszyć tyłeczek i zastanowić się, jak tu napisać te parę zdań tak, żeby przyciągały uwagę. Najlepiej ugryźć wszystko od innej strony. Pamiętaj, świeże spojrzenie pozwoli Ci stworzyć coś intrygującego, co ma duże prawdopodobieństwo się sprzedać. Również pozwól czytelnikowi jak najdłużej pozostać w sferze domysłów, nie podawaj informacji na tacy, niech się każdy ich doszukuje. Buduj napięcie już od pierwszych słów. Twoim zadaniem staje się to, żeby czytelnik niecierpliwie oczekiwał na kolejną porcję informacji, która nakieruje go na wyjaśnienie tajemnicy. My, ludzie, uwielbiamy tajemniczość i nieoczekiwane zwroty wydarzeń.

Opis ostateczny:

„Mijałam go codziennie na uczelni, zupełnie nie zwracając uwagi, gdzie patrzą jego smutne oczy. Nie wiedziałam, co jest powodem zamyślenia wymalowanego na jego twarzy. I pewnie nigdy bym się tego nie dowiedziała, gdyby nie jedna, mała dziewczynka i słowa, których nigdy nie zapomnę".

W ten sposób powstaje nam produkt końcowy, który możemy z czystym sumieniem opublikować. Tekst jest krótki, niezawiły, tajemniczy i wpływający na uczucia. Oczywiście, możesz dodać jeszcze parę słów wyjaśnienia na temat Tosi, Michaliny i Sebastiana, ale nie musisz – to zależy do tego, czy Ciebie tekst satysfakcjonuje, a czytelnika zaciekawia. Może w tym momencie jestem mało krytyczna względem siebie, ale mnie się podoba ten opis. Jakie są Wasze odczucia, piszcie w komentarzach.

Ogólny efekt opisu ostatecznego: DUŻE ZACIEKAWIENIE (CZYTELNIK ZDOBYTY).

No! To był mój przykład, więc teraz czas na przykłady z Wattpada. Najpierw te bleh, bo przecież trzeba na czymś oprzeć swoje wymądrzanie się, racja?

Błąd kardynalny w pierwszym zdaniu. Proszę, wskażcie mi szanującą się autorkę/autora, który opis swojego utworu zaczął od słów: jest to opowieść. Serio, wyślę takiej osobie czekoladę. Dalej: schematyczność – biedna bohaterka ginie i wraca do życia z nowymi supermocami, bo przecież ktoś musi uratować świat. I na końcu pytania retoryczne, na które nawet nie zaglądając do pierwszego rozdziału, mogę odpowiedzieć: TAK! (Przypomnijcie mi, żebym zrobiła post o kreacji bohaterów głównych i pobocznych.)

Dlaczego wszystkie bohaterki muszą być „normalne"? Nie mogą być po prostu normalne albo po prostu nienormalne? Przecież to ułatwiłoby wszystkim życie. Chodzi mi o to, że za dużo tych normalnych dziewczynek jest tak naprawdę elfami/wróżkami/czarodziejkami/łowcami demonów/aniołami/boskimi pięknościami/kotami. Czasami naprawdę brakuje mi opowiadania o zwykłej dziewczynie, która ma swoje pasje i cele życiowe, i nie jest, za przeproszeniem, tępą dzidą. Podanie wieku bohaterki (dwukrotnie na przestrzeni dziewięciu zdań!) również jest niepotrzebne, bo co to za różnica, czy bohaterka ma 15, 16 czy 17 lat. Różnica pojawiłaby się dopiero wtedy, gdy bohaterka miałaby 10, 18 czy 45 lat, ponieważ w takim wypadku wystąpiłaby inna kreacja postaci.

Właściwie nie mam ani siły, ani ochoty komentować tego opisu, bo po prostu go nie ma! Szok. A jednak. Skomentuję tylko jedną rzecz: „sama jeszcze do końca nie wiem [o czym będzie ta książka]". Po co pisać cokolwiek, skoro nie wie się, o czym się pisze? Powiedzmy tak: otwierasz książkę do histologii, spodziewając się schematów preparatów, szczegółowych opisów tkanek i multum nazw łacińskich, a tu dostajesz niespodziankę: zamiast tego czytasz o ekspansji Mongołów w średniowieczu. Śmiać się czy płakać?

Na główny plan wychodzi ilość faktów, którymi zostajemy zalani: wiek bohaterki, śmierć rodziców, adopcja, nieszczęśliwe zakochanie oraz problemy w szkole. Pozbawia to opowieść całej otoczki tajemnicy, która tak bardzo przyciąga potencjalnych czytelników. O dwóch pierwszych słowach nie wspomnę nawet, bo wiecie już, co na ten temat uważam: BŁĄD KARDYNALNY. Również nie rozumiem wklejania komentarzy czytelników w opis opowiadania. To jeszcze bardziej zaśmieca już i tak zaburzoną przejrzystość, jak również wcale nie zachęca do czytania. Rozumiem, że to miało być coś na kształt opinii pisarzy umieszczanych na tylnej okładce książek, ale żeby to zdało egzamin, musi posiadać dwie niezbędne cechy: być napisanym przez rozpoznawalną osobę i zmieścić się w jednym, chwytliwym zdaniu.

Pewnie zacznę się w tym momencie powtarzać, ale, cóż, to nie moja wina, tylko prac publikowanych na Wattpadzie. Zaczynając od góry: błąd kardynalny, zwyczajna niezwyczajna dziewczyna (skąd my to znamy?), ogólniki, pytania retoryczne oraz mój ulubiony: „Dowiecie się tego czytając moją książkę". Yumi.

To chyba mój ulubiony przykład, jak bardzo zły opis może nie zachęcić czytelnika do zajrzenia do rozdziałów. Ogółem lubię opowiadania o „Miraculum" i nawet, jeśli jest tam dużo błędów, a fabuła mnie wciągnie, to nie krytykuję tak tej pracy, jak mogłabym. Ot, taka taryfa ulgowa. Jednak widząc tę pracę, po prostu załamałam ręce. Chronologiczność leży, tajemniczość dawno uciekła w krzaki, logika nawet nie chce się wypowiadać. I jakby tego było mało, złe przyporządkowanie do kategorii. Szkoda słów, by opisać spustoszenie w moim serduszku, jakie wywołały te opisy.

Zatrzymajmy już tę karuzelę śmiechu i przejdźmy do czegoś znacznie przyjemniejszego. Co prawda, dobrze napisanych opisów będzie mniej, ponieważ łatwo znaleźć słabą pracę, natomiast rzeczywiście trudno o naprawdę dobrą.

Ciężko mi komentować coś, co mnie się podoba. Według mnie jest to idealnie wyważony opis, ponieważ nie mamy dużo ogólników ani dużo szczegółów. Już w pierwszym zdaniu daje się poznać główną bohaterkę oraz uśmiechnąć pod nosem na widok tekstu „specjalistka od czyszczenia podłóg i powierzchni płaskich". Naprawdę, kawał dobrej roboty. Jedynie to ostrzeżenie o wulgaryzmach i scenach erotycznych widziałabym bardziej w pierwszym poście informacyjnym niż w opisie, ale to już takie moje małe czepianie.

Takie opisy lubię najbardziej. Tu tajemniczość wręcz wypływa każdym możliwym otworem. Aż ma się ochotę kliknąć „czytaj" i dać się porwać opowiadaniu. To jest to, co tygryski lubią najbardziej.

Również ten opis podbił moje serduszko. Pomimo że mamy idealną bohaterkę, po opisie można sądzić, że to nie będzie historia o pierwszej miłości gimnazjalistki. A ja jestem fanką kruków, więc od razu opis dostaje ode mnie +10 do propsów.

Sami widzicie, jak bardzo mogą się różnić opisy. To, czy czytelnik spojrzy akurat na Waszą pracę, zależy tylko i wyłącznie od Was. A więc – pióra w dłoń i niech Wasze opisy przejdą pełny cykl oczyszczenia!

Buziaki,

Sinxah. ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro