Lato w Gdyni - przeżycie nie do podrobienia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Mieszkam nad morzem od urodzenia. Kocham morze od zawsze i uważam, ze w każdą pore roku jest piękne. Ale wakacje nad wodą.

Wakacje nad wodą to jest cos nie do opisania. W sensie... W sumie, nie przeżywam wakacji nad wodą - mieszkam nad wodą. Dla mnie to norma i jednak, nie chodzę na plaże ani sobie pozwiedzać. Ja to wszystko znam na pamięć. 

Mam 5 minut do błyskawicy, 10 do Świętojańskiej i 20 na halę - mieszkam w ścisłym centrum. Prawie, ze nad sama plażą ( Nie żartuję, idę do żabki i przychodzę z piaskiem w butach). I mogę duzo powiedzieć o turystach i plażowiczach w Gdyni. Bo to jest, serio nie do podrobienia. 

Ale po kolei, może co mnie zmotywowało, do tej opowiastki ( wyżalania się xD). Matki. Po prostu matki. One są zwyczajnie najlepsze. 

Moje kochanie wzięło mnie na lody ( Matko, na świętojańskiej są najlepsze lody, ever. Takie kręcone. I prócz śmietankowych/czekoladowych mają codziennie inne smaki - np. mango, porzeczka, jagoda, pistacja...). Wzięłam sobie śmietankowe. Poszliśmy sobie na ławeczkę w cieniu przy skwerku, bo ukrop, że ja pierdole idzie zdechnąć. 

I tak jemy te lody, czasem zaśmieje się z jakiego niezbyt śmiesznego żartu, odłamię wafelek dla wróbla ( na początku przylazł jeden, po chwili nagle pojawiła się grupa gołębi i wrona. Rzuciłam między nimi wielki kawał i patrzyłam jak się napierdalają - wrona wygrała ), no  tak se siedzimy, gadamy o bzdetach. I nadchodzi ONA.

Dziecko było na baranach ojca, w pewnym momencie stwierdza, ze chce sikać. Matka pomaga mu zejść, zdejmuje spodnie, pomaga kucnąć przy trawce i dziecko siusia. 

Kurwa, na skwerku. Łapiecie? Godzina 16, ludzi jak cholera, a ta kobieta rozbiera swoje dziecko i każe jej sikać na wypielęgnowane kwiatki wśród chmary ludzi! 

Już abstrahując od tego, ze jadłam wtedy lody ( chociaż, myślałam, ze zwrócę wszystko co wzięłam do ust), ale cholera, ona nie wie kto był na tym skwerku. Mało tego, tak zwyczajnie nie wypada!

I tak co lato. Idę na plażę, spacer po bulwarze. Zawsze znajdzie się matka z takim dzieckiem. I co ja mam wtedy zrobić. Nie zwrócę uwagi. Odwracam głowę, chociaż w głowię już sobie wyobrażam jak będą wspominać ten wyjazd.

No zobacz córuś, tu kąpałaś się w zatoce. A to jesteś w akwarium. O, a tu siusiasz w parku przy Kamiennej Górze obok Krzyża!  Fajnie, prawda?

Wybaczcie, że nie na temat, ale no lodów w spokoju nie da się zjeść. A takie dobre były.



Kolejne będą przemyślenia o odcinkach, albo na temat przyjaźni z Alyą. Jeszcze pomyśle ( Heh, pomyślę, bo wiecie, to Przemyślenia... Dobra, łapię, jestem nieśmieszna >.>)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro