03.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ponownie usiadłam przy barze, a chwilę później z mojej prawej strony usiadł nowo poznany blondyn.

-Na co masz ochotę... - zawahał się i popatrzył na mnie zainteresowany.

-Evelyn - mruknęłam cicho, gdy moje oczy spotkały się z jego. Dlaczego on mnie, aż tak onieśmiela?

-Evelyn. - powtórzył cicho, nienawidzę mojego imienia, ale w jego ustach brzmiało jakoś... lepiej? - Piękne imię. - dodał po chwili.

-Dzięki, ale osobiście za nim nie przepadam. - wzruszyłam ramionami.

-Nie rozumiem, czemu? - zmarszczył brwi.

-Jest rzadko spotykane, więc zazwyczaj jak się przedstawiam, dziwnie na mnie patrzą.

- To, że jest rzadko spotykane, oznacza jednocześnie, że jest wyjątkowe. - wyjaśnił - Na co masz ochotę? - zapytał.

Przygryzłam dolną wargę i zastanowiłam się chwilę. Picie z obcym facetem to zdecydowanie bardzo zły pomysł. Ale z drugiej strony, jestem sama w nowym miejscu, co mam do stracenia?

-Sama nie wiem. Może być whisky. - wzruszyłam ramionami.

- Jak sobie życzysz. - skinął głową i odwrócił się w kierunku baru - Cami, dwa razy whisky. - mruknął. Blondynka zacisnęła usta i skinęła głową.

Chwilę później przed nami stały dwie szklanki z trunkiem. 

-Za nową znajomość. - Klaus podniósł szklankę do góry, dając znak, abym zrobiła to samo, co zresztą uczyniłam. Stuknęłam szkłem i szybko przechyliłam szkło. Ponownie tego dnia podniebienie zaczęło mnie palić. Odstawiłam szklankę na bar i spojrzałam na blondyna, który mi się przyglądał.

-Nigdy wcześniej Cię tu nie widziałem. - stwierdził po chwili.

-Dziś tu przyjechałam. - mruknęłam i spuściłam wzrok na moje dłonie, które trzymałam splecione na kolanach.

-Co sprowadza Cię do Nowego Orleanu? - spytał przygryzając dolną wargę. Patrzył na mnie wyczekująco.

Westchnęłam i przeczesałam dłonią włosy.

-Długo by opowiadać, ale powiedzmy, że mam talent do pakowania się w kłopoty. - zaśmiałam się z własnej głupoty. Powoli podniosłam wzrok i znów spojrzałam mu w oczy. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Bycie tak przystojnym powinno być nielegalne!

-Chciałbym wiedzieć o czym myślisz. - mruknął po chwili. Dalej patrzyłam mu w oczy. Mogę być z siebie dumna! To najdłuższy kontakt wzrokowy z nim, jaki wytrzymałam. 

-Wolałbyś nie wiedzieć. - stwierdziłam z głupim uśmieszkiem.

-Powiedz mi. - rzucił pewnie.

-Pomyślałam, że bycie tak przystojnym powinno być nielegalnie lub przynajmniej karane. - odparłam zgodnie z prawdą. Szybko zasłoniłam usta dłońmi, a na twarzy poczułam gorąco. Dlaczego to powiedziałam? Nie chciałam tego!

Na jego twarzy momentalnie znalazł się szyderczy uśmiech. Pokiwał głową.

-J-ja... - zaczęłam jąkając się - Nie mam pojęcia, dlaczego to powiedziałam... - wyszeptałam zażenowana.

-Szanuję szczerość. - mruknął rozbawiony.

- Ja... naprawdę przepraszam. - przetarłam twarz dłońmi - Jest mi tak wstyd. - szepnęłam.

Poczułam jego dłonie na swoich, a chwilę później odsłonił moją twarz.

-Spokojnie. - nim zdążył powiedzieć coś jeszcze, w budynku rozbrzmiał krzyk.

-NIKLAUS!

Mój towarzysz puścił moje ręce i odwrócił się na krześle. Szybko wstał i znalazł się twarzą w twarz z przystojnym brunetem, na oko kilka lat starszym od niego.

- Elijah, przeszkadzasz mi. - warknął zdenerwowany.

-Nie interesuje mnie to. Mamy teraz masę problemów, a ja nie mam zamiaru rozwiązywać ich sam, kiedy Ty bawisz się w barze, pijąc whisky z koleżanką. - kończąc wskazał na mnie ręką.

- Mam imię. - warknęłam i stanęłam obok Klausa. Teraz mogłam zobaczyć, Elijahe w całej okazałości. Wysoki, brązowowłosy, ubrany w czarny garnitur. Kto chodzi na codzień w garniturze? I dlaczego faceci w tym mieście są tacy przystojni? Gdybym wiedziała, że są tu takie przystojniaki to wcześniej bym tu przyjechała. - Wybacz, Klaus. - zwróciłam się do blondyna - Na mnie już czas. - chwyciłam rączkę walizkę i szybko ruszyłam do wyjścia.



****
Mam nadzieję że rozdział się spodobał. Jeśli tak możecie zostawić gwiazdkę i komenatrz. Do następnego rozdziału kochani! ❤❤



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro