12.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

20 gwiazdek = nowy rozdział!

Rebekah okazała się być naprawdę miłą dziewczyną. Oprowadziła mnie po okolicy i pokazała kilka ciekawych miejsc o których Cami nie wspomniała.

-Masz plany na dziś? - spytała, gdy siedziałyśmy przy fontannie i zajadałyśmy się lodami.

-W zasadzie to nie. - wzruszyłam ramionami - A co? Masz jakąś propozycję? - uśmiechnęłam się chytrze.

-A no mam. Co powiesz na nocowanie u mnie? - zaproponowała. Przygryzłam dolną wargę.

-W sumie, czemu nie? Tylko muszę dać znać przyjaciółce, że dziś nie wrócę. - mruknęłam na co Rebekah kiwnęła głową. Szybko wyjęłam telefon i wybrałam numer do Cami.

-Evelyn? - mruknęła zaspana.

-Hej, Cami. Jak się czujesz? - spytałam.

-Śpię. Jestem wykończona, ale już nie potrzebuje miski! - oznajmiła zadowolona, a ja parsknęłam śmiechem.

- Nie pogniewasz się, jeśli Cię dziś zostawię na noc?

-Jakiś facet? - mruknęła z nutką zachwytu w głosie - Powiedz, że nie Klaus. Stać Cię na lepszego. - skomentowała.

- Nie, nie. Poznałam pewną dziewczynę. - wyjaśniłam - Wiesz, że nie znam tu zbyt wielu osób. Może to szansa na nową znajomą?

-Baw się dobrze, Evelyn. - zaśmiała się i rozłączyła.

-Wychodzi na to, że mogę iść. - uśmiechnęłam się do blondynki. Bekah odwzajemniła uśmiech.

-Mam nadzieję, że nie jesteś abstynentką. - zażartowała.

-Wczoraj byłam na imprezie, ale myślę, że jestem w stanie wypić i dziś. - uśmiechnęłam się znacząco w jej kierunku - Co kupujemy? - zapytałam, gdy zmierzałyśmy do jej domu.

-Nic nie kupujemy. Mam w domu piwnicę pełną alkoholi z całego świata. - na jej twarzy pojawił się szeroki, gdy spojrzałam na nią zaskoczona.

- Z całego świata? - jęknęłam.

- Tak, wiesz jako wam... - zawahała się i kontynuowała - Dużo podróżujemy i tak wyszło, że zawsze ktoś kupi jakoś alkohol. - zaśmiała się - A jest nas aż pięciu, więc trochę się uzbierało. - wzruszyła ramionami.

-Rany. Ja mam jedną siostrę i ledwo z nią wytrzymuję, nie wiem jak Ty dajesz radę z czwórką. - parsknęłam śmiechem. 

- Wiesz, czasami mam ochotę ich pozabijać. - westchnęła poprawiając włosy - Ale na ogół nie jest źle. Najgorsze jest to, że mam trzech braci i tylko jedną siostrę...

-Ja mam o jedną za dużo. - mruknęłam - Nie wierzę, że to robię... - pokręciłam głową.

- Co takiego? - zainteresowała się.

-Idę na noc do całkowicie obcej dziewczyny. - odparłam.

-Ja zaprosiłam całkiem obcą osobę do swojego domu. - zaśmiała się - Więc, która z nas jest bardziej szalona? - westchnęła.

-W tym momencie sama nie wiem... - pokręciłam głową - Właściwie... Dlaczego mnie zaprosiłaś? - spytałam zainteresowana. Na twarzy blondynki pojawiło się zamieszanie.

-Szczerze? - westchnęła niechętnie, na co skinęłam głową - Mam wrażenie, że mieszkam tu wieki, a Ty jesteś pierwszą osobą, która zagadała do mnie i to nie względu na moim braci. - wzruszyła ramionami - Po prostu... Chciałabym mieć przyjaciółkę i sama nie wiem, pomyślałam, że może to nie przypadek, że to mnie zapytałaś o drogę. - uśmiechnęłam się do niej. Może naprawdę to szansa na nową przyjaciółkę? Może to właśnie, tu, w Nowym Orleanie będą mogła żyć tak jak od zawsze chciałam?

-Jeśli Cię to pocieszy, to ja też nigdy nie miałam przyjaciół. Tylko w moim przypadku to wina siostry... Zresztą to długa historia. - machnęłam dłonią - I to już nie ważne. Uwolniłam się od tego. - stwierdziłam pewnie.

- Wiesz co? Jesteśmy zbyt trzeźwe na tego typu rozmowy... - pokręciła głową i chwyciła za mój nadgarstek ciągnąc mnie w stronę swojego domu.

*****
Mam nadzieję że rozdział się spodobał! Możecie zostawić gwiazdkę i komenatrz! Do następnego rozdziału kochani! ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro