15.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

20 gwiazdek = nowy rozdział!

Siedziałyśmy w pokoju blondynki już jakieś trzy godziny. W tym czasie zdążyłyśmy odróżnić jakieś cztery butelki whisky. Z czego większość wypiła Rebekah.

-Jak Ty to robisz? - mruknęłam turlając się po jej puchatym dywanie.

-Robię co? - zaśmiała się leżąc na łóżku i patrząc w sufit.

-Jakim cudem możesz wypić tak dużo? - jęknęłam - Wypiłam dużo mniej i wyglądam gorzej od Ciebie.

- Mam dobry metabolizm. - wzruszyła ramionami, a ja pokiwałam głową z uznaniem.

-Zazdroszczę. - westchnęłam. Jejku... Dlaczego pokój się kręci? Czy pokoje często się kręcą? Tak chyba nie powinno być... - Ej Bekah? - zagadnęłam.

-Co chcesz? - mruknęła z twarzą wbitą w poduszkę.

- Czy pokoje się kręcą? W sensie tak na codzień? - zmrużyłam oczy obserwując biały sufit. Usłyszałam prychnięcie ze strony blondynki, więc spojrzałam na nią.

-Oczywiście, że nie, debilko. Czemu zadajesz tak absurdalne pytania? - zaśmiała się.

- Ty się nie przejmuj moimi pytaniami, lepiej martw się o swój pokój, bo najwyraźniej jest zepsuty... - mruknęłam przedłużając ostatnią literę.

-Evelyn... Tobie już chyba na dziś wystarczy. - stwierdziła uśmiechnięta. Westchnęłam i powoli poczłapałam w jej kierunku, aby usiąść obok niej. W końcu dostałam się na wysokie łóżko i położyłam się obok blondynki.

-Kochanie, mi to już wczoraj wystarczyło. - mruknęłam po czym wybuchłam głośnym śmiechem, co po chwili uczyniła też Rebekah. Zanim któraś z nas zdążyła coś powiedzieć, drzwi do jej pokoju zostały otwarte z hukiem. A do środka wparowała jakaś krótkowłosa blondynka. Nie rozglądając się zatrzasnęła za sobą drzwi, w jej dłoni zobaczyłam butelkę jakiegoś wina.

-Nie uwierzysz, Bekah! Ten debil chce wojny z Marcelem! Przecież on jest nie do pokonania, nie damy rady się go pozbyć... Ma za dużo ludzi po swojej stronie. Jest nie do pokonania. - warknęła po czym się odwróciła i popatrzyłam na mnie i Rebeke - Nie wiedziałam, że masz gościa... - wyjąkała. Spojrzałam na nią z uniesioną brwią, po czym skierowałam wzrok na blondynkę siedzącą obok mnie.

-I Ty mówisz, że to mi już wystarczy alkoholu na dziś. - prychnęłam - A co z nią? - wskazałam na dziewczynę stojącą przy drzwiach - Przecież gada jakby wypiła co najmniej pół litra i to sama. - prychnęłam. Naprawdę miałam wrażenie, że ta dziewczyna była totalnie nawalona, przecież gadała o jakimś morderstwie...

-Evelyn do moja siostra Freya, Freya poznaj Evelyn, moją nową koleżankę. - uśmiechnęłam się do siostry mojej znajomej.

- Przyjemność po twojej stronie. - wyszczerzyłam się i wyciągnęłam rękę w jej kierunku. Blondynka spojrzała na mnie z uniesioną brwią.

-Z pewnością dogadałabyś się z Klausem. Widzę między wami jakieś podobieństwo. - zaśmiała się potrząsając moją dłonią. Wzruszyłam ramionami. Cami kazała się trzymać z dala od Klausa i jego rodzeństwa, ale wobec mnie są w porządku... Może Cami ma dystans do Klausa przez zerwanie? Sama nie wiem, będę musiała ją jutro zapytać.

-A jeśli chodzi o to co mówiłam przed chwilą... - zaczęła mówić. Na jej twarzy było widać, coś na kształt zdenerwowania?

-Co ty! - machnęłam dłonią - Nie Ty pierwsza się najebałaś i mówisz głupoty. - parsknęłam śmiechem - Mnie się to zdarza praktycznie w każdy weekend. - wzruszyłam ramionami.

Freya odetchnęła z ulgą.

-Cieszę się, że mnie rozumiesz. - uśmiechnęła się lekko.

- To co? Pijemy dalej? - zaproponowała Rebekah z chytrym uśmieszkiem na twarzy.

-Pytasz czy wiesz. - zakpiłam.

-Polewaj. - skinęła głową Freya.

****
Wow Wow Wow! Jest was coraz więcej! Z każdą chwilą jest coraz więcej wyświetleń, gwiazdek i komentarzy! Bardzo wam za to dziękuję! Do następnego rozdziału kochani! ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro