19.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!

Niewiele myśląc chwyciłam dłońmi za kołnierzyk koszulki, którą miałam na sobie i pociągnęłam w przód, aby zobaczyć czy mam na sobie stanik. Mam! Więc nie jest źle! 

Jednak chwilę później uświadomiłam sobie jak to wygląda z perspektywy blondyna leżącego obok.

Przypał. Kolejny przypał w jego towarzystwie. Czy ja zawsze muszę robić z siebie kretynkę w obecności przystojniaków? Masakra...

-Poważnie? - zakpił - Słuchaj jesteś naprawdę świetną laską i w ogóle, ale nie kręci mnie nekrofilia. Wolę gdy przyjemność czerpią obie strony. - wyjaśnił, a ja poczułam jak moja twarz robi się gorąca. Cholera. Pewnie jestem czerwona jak jakiś pomidor... Ale żenada.

- To nie tak... - mruknęłam zawstydzona. Kurwa, jak ja mam to wytłumaczyć? - Po prostu..  sam rozumiesz prawie się nie znamy, a ja budzę się w twoim łóżku, w twojej koszulce, w dodatku nic nie pamiętam... - westchnęłam - Wybacz, to nie miało tak wyglądać... - wyszeptałam. Blondyn pokiwał głową z zaciśniętymi ustami.

Chyba jednak jest zły... Ale czemu mu się dziwić? On mnie ratuje, a ja go oskarżam...

Już miałam ponownie go przeprosić, gdy drzwi zostały otwarte i uderzyły o ścianę, a w nich stanęła blondynka.

- Klaus. - wysyczała, a ja zszokowana popatrzyłam na blondyna leżącego obok - Ty szowinistyczna świnio! Jak mogłeś ją tak wykorzystać? - zaczęła krzyczeć, wchodząc do sypialni - Ty podły... - zaczęła, jednak postawiłam jej przerwać.

-Cami... - zaczęłam niepewnie.

-Nie! Nic nie rozumiesz, więc mi nie przerywaj! - warknęła w moją stronę i wyrzuciła ręce w powietrze, po czym panowanie spojrzała na Mikaelsona - Ty podły, dwulicowy oszuście! - krzyknęła.

- Cami. - warknęłam i wstałam z łóżka. Oczy blondynki automatycznie zjechały na mój strój, a ja mentalnie przybiłam sobie piątkę. Pogorszyłam sprawę...

-Nie wierzę, Klaus! Jak mogłeś jej to zrobić? Przecież ona nic Ci nie zrobiła! Żadnemu z was nic nie zrobiła! - ruszyła w stronę blondyna, jednak ten szybko wstał i stanął naprzeciwko niej.

Świetnie... Jest w samych bokserkach, to zdecydowanie nie ułatwia sprawy. Nic dziwnego, że Cami myśli, że mnie wykorzystał... Ale chwilę. Ja jej jedynie powiedziałam, że poznałam dziewczynę. Przecież sama nie wiedziałam, że Rebekah jest siostrą Klausa. Więc skąd Cami wiedziała gdzie jestem?.. Spojrzałam na dziewczynę, która mierzyła się wzrokiem z Klausem. 

-Camille. - spojrzała na mnie - Po pierwsze nie wiem o co w tym momencie oskarżasz Klausa, ale zapewniam Cię, że nic mi nie zrobił, a wręcz pomógł. A po drugie, skąd wiesz, gdzie jestem? Przecież sama nie wiedziałam, że Rebekah jest ich siostrą, jak mnie znalazłaś? - prychnęła na moje słowa kręcąc głową.

-Naprawdę uważasz, że nic Ci nie zrobił? - syknęła - Aż stąd czuć od Ciebie alkohol, więc obstawiam, że niewiele z wczoraj pamiętasz. - prychnęła - A poza tym nie znasz go tak dobrze jak ja. Ma swoje sekrety i - popatrzyła na niego groźnie - Potrafi omamić ludzi. - spojrzała mi w oczy - Nie można mu ufać. - nim zdążyłam odpowiedzieć w drzwiach pojawił się Kol z głową w telefonie.

-Nik, Elijah kazał Ci przekazać, że - podniósł wzrok znad ekranu i rozejrzał się wkoło. No tak, musiało to wyglądać podejrzanie. Ja i Klaus wpół ubrani i Cami na środku. Zajebiście - Trójkąt pod naszym dachem i to beze mnie? - jęknął zawiedziony. 

Spojrzałam na niego w szoku i otworzyłam usta z zaskoczenia... Czy mogło być gorzej?..


*****
A na moim profilu pojawiła się książka z Kolem w roli głównej! Zparszam ❤
Gwiazdki i komentarze mile widziane! Do następnego rozdziału kochani! ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro