25.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

40 gwiazdek = nowy rozdział!

-Czyli jesteś pierwotnym wampirem? - starałam się powoli przyswoić wiedzę i nagle przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku tygodni.

-Jestem wiedźmą. - prychnęłam roześmiana.

-Zabawne. - przewrócił oczami - A ja tysiącletnim wampirem. - dodał kiwając głową.

-Mhm... Mam się bać? - mruknęłam zasłaniając szyję dłońmi.

On wtedy nie żartował...

- I w dodatku hybrydą.. - mruknęłam, a on  pokiwał głową - Twoje rodzeństwo to również wampiry, oprócz Freyi, która jest czarownicą. Dobrze zrozumiałam? - wyszeptałam.

-Jestem dumny! - oświadczył z uśmiechem i próbowałam mnie objąć, ale ja momentalnie się odsunęłam. Spojrzałam na niego i wiedziałam niezadowolenie na twarzy. Nie mogłam od tak udawać, że nic się nie stało... Przecież on jest jakimś potworem, przyznał się, że zabił tych którzy próbowali zrobić mi krzywdę... - Serio? - prychnął - Myślisz, że co ci zrobię? - syknął.

-Sęk w tym, że sama nie wiem... - wyszeptałam - Ale nie dziw się, że się Ciebie boję. Przed chwilą dowiedziałam się, że jesteś wampirem. Spodziewałeś się rzucę Ci się w ramiona? - mruknęłam - To wszystko jest popieprzone. - warknęłam i wyrzuciłam ręce w powietrze.

Klaus nic nie odpowiedział jedynie bacznie mi się przyglądał.

-Słuchaj w zasadzie to jest coś jeszcze, czego nie powiedziałem... - zaczął po chwili, a ja spojrzałam na niego z uniesioną brwią. Co jeszcze... Litości! Ja już mam dość na dziś.

-Mianowicie? - westchnęłam.

-Pokaże Ci. - mruknął i szybko opuścił mój pokój. Jednak wrócił szybciej niż bym się  spodziewała. No tak... wampirza szybkość, muszę się do tego przyzwyczaić. Wszystko było okey, dopóki nie zobaczyłam w jego dłoni noża. Hybryda podeszła do mnie szybkim krokiem. Automatycznie cofnęłam się tak daleko jak mogłam, ale moje plecy zderzyły się ze ścianą. Wstrzymałam oddech.

-C-co chce-esz zrob-bić? - wyjąkałam przerażona.

- Nie panikuj i podaj mi dłoń. - pokręciłam głową, a blondyn westchnął kręcąc głową - Evelyn, proszę jedynie o odrobinę zaufania.

-Odrobinę? - syknęłam - Przed chwilą powiedziałeś mi, że jesteś hybrydą i zabiłeś tysiące ludzi! Teraz trzymasz nóż i mówisz mi, że chcesz "odrobinę zaufania"? - prychnęłam wrzucając ręce w górę. Klaus szybko chwycił mnie za prawą dłoń i pociągnął w swoją stronę, po czym po prostu naciął jej wnętrze. Syknęłam i przyciągnęłam dłoń do klatki piersiowej i mocno zacisnęłam - Dlaczego to zrobiłeś? - warknęłam.

Mikaelson pokręcił głową i wysunął kły. Mimowolnie mój oddech przyspieszył, a serce zaczęło szybciej pracować. Blondyn jednak nie zbliżył się do mnie tylko nagryzł swój nadgarstek, który chwilę później podsunął mi pod nos.

-Pij. - mruknął.

-Al-le dlacze-go? - wyjąkałam będąc niepewną tego co może się stać.

-Po prostu pij. - przycisnął nadgarstek pod moje usta i poczułam krew pierwotnego na języku. Niechętnie przełknęłam metaliczną ciecz, a po chwili poczułam mrowienie na skaleczonej dłoni. Nie było śladu po ranie...

-Ale jak to możliwe? - popatrzyłam na niego zaskoczona.

-Krew moja jak i innych wampirów może wyleczyć rany. Znaczy większość... Wiesz jak już jest bardzo źle, a krew wampira dostanie się do krwiobiegu człowieka ten również się przemieni. Jeśli tylko po przebudzeniu napije się ludzkiej krwi. - wyjaśnił.

-Chyba rozumiem. - stwierdziłam po chwili namysłu. Cały czas przyglądałam się lepiej dłoni pod różnymi kątami. Rana naprawdę zniknęła. - Mogę wam ufać? - zapytałam po chwili milczenia, blondyn spojrzał na mnie jakby nie rozumiał - Czy mogę ufać Tobie? Elijah? Rebece? Kolowi? Freyi? Mogę wam ufać? - przygryzłam dolną wargę.

Spojrzał na mnie kątem oka a na jego twarzy pojawił się ten charakterystyczny dla niego uśmiech.

-Nie wiem jak z moją rodziną, nasze poglądy różnią się od siebie, ale mi możesz ufać. - skinęłam głową. Popatrzyłam na niego spod lekko przymrużonych powiek.

-Nik, w zasadzie to jest jeszcze jedna sprawa... W sumie pewnie więcej niż jedna, ale na ten moment to jest dla mnie najważniejsze. - mruknęłam, a ten posłał mi pytające spojrzenie, więc kontynuowałam - Wisisz mi nowe drzwi. - warknęłam i uderzyłam go z pięści w ramię.

Nie powiem, trochę mnie przerażał i pewnie szybko mi to nie minie, ale z drugiej strony nigdy nic złego mi nie zrobił. Więc chyba warto zaryzykować.

****
I kolejny rozdział za nami! Do następnego rozdziału kochani! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro