27.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

40 gwiazdek = nowy rozdział!

Tak jak powiedziałam, tak zrobiłam. Siedziałam w łazience już od godziny, najpierw wzięłam długi prysznic, później nałożyłam czekolady balsam na ciało, a teraz kończę suszyć włosy. Początkowo miałam zamiar zrobić delikatny makijaż, żeby Klaus nie zobaczył mnie bez tapety, ale zrezygnowałam z tego pomysłu. Mam gdzieś co on o mnie myśli! Pokręciłam głową... Przecież nie mam tego gdzieś... Ale to nie ważne. Nawet gdyby czekał na mnie największy przystojniak z Nowego Orleanu, nie zasługuje na to, żebym spała dla niego w makijażu. Przejechałam dłonią po włosach. W końcu są suche. Upewniłam się, że spodnie i koszulka dobrze na mnie leżą i wyszłam, aby dołączyć do Klausa. Powoli wychyliłam głowę zza drzwi i rozejrzałam się wkoło. Teraz czysty. Westchnęłam i poszłam do swojego pokoju, gdzie zastałam blondyna stojącego tyłem i patrzącego w okno.

-Już jestem. - mruknęłam siadając na łóżku.

-Nareszcie... - westchnął odwracając się w moją stronę - Jak długo można brać prysznic? - prychnął - Jestem w stanie zrozumieć długą kąpiel, ale prysznic? - jęknął zażenowany.

- Serio? Robisz mi wyrzuty o zbyt długi prysznic? Przed chwilą powiedziałeś mi, że jesteś wampirem! - warknęłam - A największym problemem jest mój prysznic. - pokręciłam głową, roześmiana.

Blondyn uniósł ręce w górę z szerokim uśmiechem na twarzy.

-To co masz ochotę robić? - zapytał, wskakując na łóżko obok mnie. Spojrzałam na niego kątem oka i minimalnie odsunęłam. Dystans musi być. To moja bezpieczna przestrzeń. - Widzę, że za szybko nie odzyskam twojego zaufania... - mruknął kręcąc głową i oparł się o ścianę, patrząc na mnie badawczo. Usiadłam krzyżując nogi na kokardkę i również na niego spojrzałam. Uniosłam prawą brew w górę.

-A kto powiedział, że kiedykolwiek wcześniej Ci ufałam? - zripostowałam z cwaniackim uśmieszkiem. Spojrzał na mnie spod byka, ale na jego ustach był szeroki uśmiech.

Pochylił się w moją stronę i nim zdążyłam się wycofać, chwycił mnie za dłoń i przyciągnął bliżej siebie. Nasze twarze dzieliło około dziesięciu centymetrów.

- Ja wiem, że mi ufałaś. - wyszeptał cierpko. Spojrzałam na niego spod przymrużonych oczu.

-Klaus. - warknęłam - Trzymaj proszę rączki przy sobie. - syknęłam i wyrwałam dłoń z jego uścisku. Blondyn parsknął śmiechem, kręcąc głową.

-Wybacz, kotku. - mruknął - Więc na co masz ochotę? - spytał opierając się plecami o ścianę.

Westchnęłam i spojrzałam na zegarek na półce, jest już po drugiej... Jutro będę trupem. A trup raczej nie zrobi furory w barze, ale jeśli położę się teraz to mam jeszcze sześć godzin snu. To dużo.

- Nie wiem jak, ty, - westchnęłam wstając z łóżka, ale ja idę spać. - mruknęłam jednak nie mogłam wejść pod kołdrę, ponieważ blondyn dalej był rozwalony na moim łóżku. Zirytowana przewróciłam oczami. - Klaus, mógłbyś proszę zejść z mojej kołdry? Mam dość wrażeń jak na jeden dzień. - popatrzyłam na niego błagalnie, robiąc oczy jak kot ze Shreka... Przynajmniej mam nadzieję, że tak to wyglądało. Westchnął i niechętnie wstał z mojego łóżka. Stając centralnie naprzeciwko mnie.

-Ty to robisz celowo... - prychnęłam. Jak ten człowiek... poprawka wampir, mnie irytuje... Masakra!

Szybko odchyliłam kołdrę i wturlałam się pod nią, przesuwając się pod ścianę. No wiecie, potwory spod łóżka i w ogóle... Zamknęłam oczy. I... Chwilę! Czy Mikaelson ma zamiar cały czas stać nad moim łóżkiem? Bo to trochę przerażające...

Nim zdążyłam się go zapytać, co ma zamiar robić, poczułam jak łóżko się ugina pod czyimś ciężarem. Coś mi się wydaje, że wiem kto to jest.. Po chwili poczułam dłoń na moim udzie, która sunęła coraz wyżej aż do biodra, gdzie się zatrzymała. Szybko złapałam swoją dłonią, za dłoń mężczyzny.

-Powiedziałam, że masz trzymać ręce przy sobie. - warknęłam jednocześnie zła jak i przerażona. Teraz jest opanowany, ale co jeśli mu coś odwali i się na mnie rzuci?

-Twoje serce bije tak szybko, jakby miało zaraz wyskoczyć Ci z piersi. - zaśmiał się.

- Nie wiem czego mogę się po tobie spodziewać... - wyszeptałam.

-Nic Ci nie zrobię. Jestem tu tylko po to, żebyś ty nie zrobiła nic głupiego. - wyjaśnił.

-Więc jak długo zamierzasz mnie tak pilnować? - prychnęłam.

-Jutro zabiorę Cię do mnie i mojej rodziny i wtedy pomyślimy co dalej. - wyjaśnił - A teraz idź spać, bo jutro będziesz ledwie żywa. - wyszeptał. Choć między jego ciałem, a moim był dystans, nadal czułam, że jest zbyt blisko... Jeśli mam zostać zabita we śnie przez wampira to trudno... Pogodzę się z tym. Westchnęłam i zamknęłam oczy, próbując unormować oddech. Kilka minut później traciłam kontakt z rzeczywistością i odpłynęłam.


****
Pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach! Do następnego rozdziału kochani! ❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro