39.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

60 gwiazdek = nowy rozdział!

Powoli uchyliłam powieki, które były cięższe niż kiedykolwiek wcześniej. Od zawsze byłam leniem i miałam problemy ze wstawaniem, ale teraz to już jakaś przesada. Co się stało? Przyciągnęłam nie na miękkim łóżku i powoli usiadłam. Okey na pewno jestem u Mikaelsonów. Pytanie tylko dlaczego nie pamiętam co się działo. Poszłam z Klausem, miałam wypić krew tego chłopaka i... I co dalej? Westchnęłam i wypełzłam z pościeli, stając obok. Czas znaleźć kochaną rodzinkę Mikaelson i niech mi wytłumaczą co się dzieje. Otworzyłam drzwi i od razu usłyszałam krzyki.

-Freya! Jesteś podobno taką potężną czarowanicą a masz problem z tak banalnie prostym zaklęciem. - oho. Zły Klaus nie wróży nic dobrego. Może jednak lepiej wrócę do pokoju i poczekam aż mu przejdzie? Tak jakoś do 3020 roku. Tak... To chyba najlepsze rozwiązanie. - Musimy wiedzieć co się dzieje z Evelyn. - zmiana planów. Ja też chcę widzieć co się ze mną dzieje!

- Do jasnej cholery! - warknęła wściekła blondynka, powoli ruszyłam w stronę krzyków - Twoje wrzaski nie ułatwiają ani nie pomagają! - syknęła jadowicie.

-W naszej dwójce to ja czy ty jesteś czarownicą? - prychnął. Rebekah stała nad stołem na którym były jakieś dziwne przedmioty, a obok niej był Nik.

-Więc dlaczego się wtrącasz? - wyrzuciła ręce w powietrze.

- Bo jak widać magia nie jest twoją mocną stroną. - uśmiechnął się kpiąco.

-Jesteś najbardziej... - zaczęła, ale jej przerwano.

-Na litość boską, wystarczy. - do salonu wszedł Elijah.

-Zgadzam się. - mruknęłam wchodząc do salonu - Wystarczy tej dyskusji. Powiedzcie co się ze mną niby dzieje? Bo ja nic nie rozumiem. - przejechałam wzrokiem po każdym z nich po kolei.

- Nie ma teraz na to czasu. - syknęła hybryda i wampirzym tempie wyszła z pomieszczenia. Uniosłam jedną brew w górę. A myślałam, że te ataki mamy już za sobą. Wiadomo, że Nik to paranoik i co chwila ma jakieś napady i się na kimś wyżywa, ale miałam nadzieję, że ze mną Już skończył. Westchnęłam i popatrzyłam na Freye.

-Może Ty mi powiesz co się dzieje? - poprosiłam.

Blondynka zagryzła dolną wargę i głośno wypuściła powietrze.

- Nie bardzo wiem od czego zacząć... - westchnęła - Taki przypadek był chyba tylko jeden jedyny raz w historii... - mruknęła - Tak jakby, wiesz co to nietolerancja laktozy? - zaskoczona skinęłam głową - Więc Ty masz coś podobnego tylko, że Ty nie tolerujesz krwi i nie wiemy co z tym zrobić, ale jeśli nie będziesz jej pić to...

-Wystarczy. - wtrącił Elijah - Nie będzie żadnego jeśli. Zaraz znajdziemy wyjście z tej sytuacji tak jak zawsze. - warknął - I nic się pannie Hart nie stanie.

-A-a co jeśli nie znajdziemy żadnego rozwiązania? - wyszeptałam, ale doskonale znałam odpowiedź na pytanie.

-Śmierć. - zza pleców usłyszłam znajomy głos. Kol. Odwróciłam się i popatrzyłam na szatyna, który wzruszył ramionami - No co? Przecież prawdę mówię.

-Dzięki. - bąknęłam.

- Nie ma za co, Evie. Polecam się na przyszłość. - czy on właśnie puścił mi oczko? Litości... Ja nie mam cierpliwości na tego chłopaka.

-Wracajmy do pracy. - rzuciła Freya - Musimy znaleźć jakiś sposób i to jak najszybciej. - westchnęła.

-A nie pomyśleliście, że to wina krwi tamtego gościa? - wtrącił Kol - Albo może to kwestia tego, że do przemiany doszło stosunkowo niedawno i jej organizm jeszcze się nie przystosował? - zaproponował.

-A znasz jeszcze jakiś przypadek wampira z takimi objawami? - warknęła Rebekah wchodząc do salonu - Nie? - dodała - Ja też nie.

-Chociaż spróbujmy. - zaoponował Kol.

-Jeśli Evelyn chcę spróbować jeszcze raz nie widzę problemu. - westchnęła najstarsza z rodzeństwa - Narazie i tak w niczym nie jest w stanie nam pomóc, a kto wie? Może Kol ma rację.

-Świetnie. - skwitował młody Mikaelson - Słyszałaś? - zwrócił się do mnie - Idziemy na kolację. - mruknął i chwytając za mój nadgarstek pociągnął mnie za sobą.

Coś czuję, że nie jest on osobą, która powinna mi pomagać z panowaniem nad pragnieniem...


****
Niespodzianka!

Mam już napisaną całą historię z Klausem!

Rozdział się spodobał? Gwiazdka i komentarz mile widziane! Do następnego rozdziału kochani. 🖤🖤🖤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro