46.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

70 gwiazdek = nowy rozdział!

Kilka godzin później, Marcel w końcu się obudził.

-Gdzie chcieliście nas pozbawić naszych ciał? - zapytał Elijah ze stoickim spokojem. Zazdroszczę mu tego opanowania, nie wiem jakim cudem jest takim dżentelmen przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. To się nazywa talent...

- Na Cmentarzu Lafayette. - odpowiedział niemal od razu - Dlaczego pytasz?

-Bo zapewne tam nasza matka zabrała Rebeke. - odparł i popatrzył na Klausa - Nie mamy czasu do stracenia. - mruknął - Musimy działać i to od razu. - Nik skinął w odpowiedzi.

-Tak też zrobimy. Nie pozwolimy jej skrzywdzić Rebeki. - warknął.

-A jak chcemy uratować Rebeke? - zapytałam wstając z fotela. Bracia Mikaelson stali po środku, z boku opierając się o ścianę siedział Marcellus. Freya wraz z Kolem, poszła rzucić zaklęcie lokalizujące choć jak sama powiedziała, że nie czy to cokolwiek da.

- Nie mamy czasu na obmyślanie planu. - mruknęła Freya i wraz z młodszym bratem, weszli podchodząc do nas.

- Freya musisz w jakiś sposób zaskoczyć Esther. Nie masz z nią szans w uczciwej walce. Co prawda jesteś potężną czarownicą, ale nie masz wystarczająco mocy, aby pokonać naszą matkę. - mruknął Elijah. 

-Chcę wam pomóc. - oznajmił Marcel, wstając.

-Ty już swoje zrobiłeś. - syknęła hybryda. Marcellus już chciał protestować, ale Kol był szybszy. Znalazł się przy dużo młodszym od siebie wampirze i ponowanie tego dnia skręcił mu kark.

-Preferuję pracę w ciszy i spokoju. - oznajmił, gdy wszyscy na niego patrzyliśmy oczekując wyjaśnień.

-Jakaś nowość. - prychnął Elijah, a Kol parsknął śmiechem, kręcąc głową. Wszyscy wiedzą jaki jest.

-Czyli co? Ruszamy na cmentarz? - zapytałam.

-Na to wygląda. - odparł Nik - Freya, zaklęcie zadziałało? - blondynka pokręciła głową.

-Niestety jakieś zaklęcie blokuje moje. - wyjaśniła - Co zrobimy, gdy już ich znajdziemy? - zapytała.

-Ktoś musi odwrócić uwagę naszej matki, podczas, gdy ja rozliczę się z ojcem. - wyjaśnił Klaus z psychopatycznym błyskiem w oczach - Plus ktoś musi pomóc Rebece, w razie gdyby nie była w stanie sama uciec. - dodał.

-Ja odwrócę uwagę naszej matki, aby Freya mogła ją osłabić jakimś zaklęciem. - zaproponował Elijah.

-To bez sensu... - mruknął Kol rozśpiewanym głosem i rzucił się na kanapę - Jeśli pojawi się Elijah, nasza matka od razu się zorientuje, że to pułapka. - wzruszył ramionami. A ja westchnęłam. Przecież z będzie wszystkich tylko jedna osoba nie wzbudzi ich podejrzeń. I jestem nią ja...

-Ja odwrócę ich uwagę. - mruknęłam niepewnie.

- Nie ma takiej opcji. - zaoponował Klaus - To nawet nie twoja walka, jeśli nie chcesz nie musisz się mieszać. - odparł. Martwił się o mnie. Klaus Seksowny Arogancki Dupek Mikaelson się o mnie martwił! O mój Boże! Dajcie mi kalendarz, ja to muszę zapisać! Wewnętrznie umierałam z radości, ale nie mogłam tego po sobie pokazać. Wypuściłam głośno powietrze.

-Rebekah to moja przyjaciółka. - oznajmiłam - I chcę jej pomóc. Chcę pomóc wam wszystkim. Wiem jakie jest ryzyko, ale jestem w stanie je podjąć. Oni mnie nie znają, więc nie domyślą się, że to podstęp. - byłam pewna swego. Nik popatrzył na mnie niepewnie, uśmiechnęłam się do niego, aby wiedział, że jestem pewna.

-W tym czasie ja mogłabym rzucić zaklęcie, aby osłabić Esther, Elijah mógłby pomóc Rebece, a Klaus zajmie się Mikaelem z czym pomożesz mu Ty Kol. Będziesz w pogotowiu, wszyscy wiemy jaki jest Mikael. Możemy mieć z nim więcej problemów niż z Esther. - plan Frei miał sens i mógł się udać.

-Czas działać. - mruknął Elijah i razem ruszyliśmy do wyjścia. Szybko opuściliśmy ich posiadłość i ruszyliśmy na cmentarz. W pewnym momencie zatrzymał mnie uścisk na ramieniu. Odwróciłam się i ujrzałam Klausa. Nic nie mówiąc sięgnął do wewnętrznej kieszeni swojej skórzanej kurtki i wyciągnął kołek.

-Może i nie jest z białego dębu, ale lepsze to niż nic. Musisz uważać, są bardzo sprytni i nie łatwo ich podejść. - wyjaśnił kiedy ruszyliśmy w dalszą drogę.

-Dam radę. - oznajmiłam. Hybryda zacisnęła wargi, ale kiwnął głową w zrozumieniu. Po chwili jego twarz się zmieniła, wysunął kły i wbił w swój nadgarstek po czym podsunął mi go pod nos. Wzięłam wdech i szybko wgryzłam się w pierwotnego. Chyba uzależniłam się od tego smaku. Zresztą... Myślę, że ogólnie uzależniłam się od Klausa Mikaelsona. Gdy poczułam się lepiej odsunęłam się od Nika, ale nim zdążyłam to zrobić całkowicie poczułam słodkie wargi hybrydy na swoich. Westchnęłam, ale szybko odwzajemniłam pocałunek i wplątałam dłonie w jego włosy. Pocałunek był zdecydowanie zbyt krótki, ale nie mieliśmy czasu.

-Chodźmy już. - mruknął tylko i chwycił mnie za rękę. Będzie dobrze. Damy radę.




*****
I teraz tak, wiem, że koronawirus pokrzyżowal wiele waszych planów (moich też), ale bądźmy cierpliwi i zostańmy w domach, proszę! Wiem, że jest masa reklam i osób, które mówią "To czas znaleźć nowe hobby" albo "wykorzystajcie ten czas, aby spędzić go z rodziną". Może to ma sens? Apeluję o rozsądność! W każdym razie, chcę wam ten czas umilić i jestem w trakcie pisania trzech nowych prac, także trochę cierpliwości i będzie się działo! 🖤
26K wyświetleń i 3K gwiazdek?!? Jak wyście to zrobili? Bardzo dziękuję!!! 🖤🖤🖤
Rozdział się spodobał? Zostaw gwiazdkę i komenatrz! Do następnego rozdziału kochani! 🖤🖤🖤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro