19.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

MIŁOSZ POW. Leżałem na kanapie i starałem się zasnąć. Jednakże nie mogłem, gdyż w mojej głowie gotowały się myśli, głównie apropo tego co powiedziała mi Natalia... Nie mogłem w to uwierzyć... Po prostu nie docierało to do mnie...
Chyba dobrze że nie mogłem zasnąć, ponieważ w pewnym momencie usłyszałem krzyki mojej partnerki dochodzące z sypialni. Szybko się podniosłem i odłożyłem na bok koc, po czym wstałem. Bez wahania przeszedłem przez całe mieszkanie i udałem się do sypialni. Mróz głęboko spała, ale nie śniło jej się nic dobrego... Natalia rzucała się po łóżku jakby się z kimś szarpała i w bólu krzyczała, a po policzkach spływały jej łzy. Bolał mnie ten widok jak nie wiem... Cicho podszedłem do łóżka, obszedłem je z jednej strony, usiadłem na boku, przy niej i pochyliłem się do przodu aby zapalić lampkę nocną, stojącą na stoliku obok łóżka. Gdy już rozbłysła ciepłym światłem odwróciłem się w stronę Natalii i delikatnie złapałem ją za rękę, za co dostałem niezbyt silnie z jej wolnej ręki w brzuch, gdy usiadła obudzona, krzycząc:
-Puszczaj!!- krzyknęła na mnie, siadając prosto i dysząc ciężko, a jej twarz błyszczała od potu i płynących po policzkach łez.
-Ćśśśś! Natalcia, to tylko ja!- uspokoiłem ją, gdy na mnie skupiła przerażony i rozbiegany wzrok.
-Boże...!- wyszeptała tylko, a ja odruchowo odgarnąłem jej z czoła kosmyk włosów, który się doń przyczepił. Natalia oddychała szybko i płytko, a jej puls szalał. Czułem to pod palcami lekko zaciśniętymi na jej nadgarstku. Cały czas trzymałem z nią kontakt wzrokowy i głaskałem brunetkę po ręce w nadziei że choć trochę ją to uspokoi.
-Już ok... To był tylko sen...- powiedziałem cicho, uśmiechając się słabo w jej stronę.
-Śniło mi się...- przełknęła ślinę -Śniło mi się że ON... że ON znowu...- nie była w stanie dokończyć, ale ja nie potrzebowałem więcej tłumaczeń, od razu wiedziałem o czym chce mi powiedzieć, co widziała parę minut temu przed oczami. Zamiast odpowiadać, po prostu ją do siebie przytuliłem.
-Ćśśś! Cicho! To tylko sen!...- szepnąłem jej do ucha i począłem w kółko powtarzać "to tylko sen..." aż się uspokoiła. Ku mojemu smutkowi, trochę to trwało... Gdy wreszcie się uspokoiła, odsunąłem się i ponownie chwyciłem ją za rękę.
-Chyba powinniśmy jeszcze iść spać... Jest wcześnie...- powiedziałem odczytując na elektronicznym zegarku godzinę 2.15.
-Która jest?!- spytała w odpowiedzi.
-2:15- odpowiedziałem cicho.
-Chyba tak...- zgodziła się ze mną niepewnie, po czym się położyła, nie oswobadzając ręki.
-Spróbuj zasnąć... - powiedziałem wstając i chciałem odejść, ale zatrzymała mnie jej ręka na moim nadgarstku. Spojrzałem na nią.
-Zostaniesz?- spytała krótko, a w jej oczach wyczytałem prośbę i strach. Z westchnieniem usiadłem obok ponownie i się odezwałem:
-Zostanę... Śpij...- powiedziałem łagodnie i siedziałem przy niej aż nie zasnęła ponownie. Przez ten cały czas trzymałem ją za rękę i delikatnie głaskałem jej wierzch. Gdy nareszcie zasnęła, poczekałem jeszcze chwilę, czy to na pewno nie kolejny koszmar, po czym puściłem jej rękę, wstałem. Nie mogłem odwrócić od niej zatroskanego spojrzenia. Bez namysłu pochyliłem się nad nią i ucałowałem ją w nadal rozgrzane czoło, po czym najciszej jak mogłem, wróciłem do salonu, na kanapę i również poszedłem spać. Otoczyłem się kocem i zamknąłem oczy, a chwilę później już spałem. Tym razem żadne z nas się nie obudziło... chyba...

PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
Rano wstałem pierwszy. Chwilę jeszcze leżałem i patrzyłem się w sufit, próbując ogarnąć myślami to co się wydarzyło poprzedniego dnia i w nocy. 'Biedna Natalia...'- to była jedna z moich głównych myśli gdy wstałem. Pierwsze co zrobiłem, posprzątałem na kanapie. Następnie, od razu poszedłem do łazienki się ogarnąć. Nie zajęło mi to zbyt długo... Może z 10 minut, nie więcej.... Wtedy postanowiłem sprawdzić godzinę. Dochodziła 8, a na 10 mamy do pracy... Po chwili wahania postanowiłem pójść do sypialni i obudzić Natalię. Zrobiłem to jak najciszej mogłem. Na szczęście moje kroki jej nie obudziły... Gdy tam wszedłem, moja partnerka jeszcze spokojnie spała, nic okropnego jej się nie śniło. Tym razem... Ze smutkiem przed oczami ujrzałem zajście, które wydarzyło się niespełna 5 godzin temu... Chwilę tak stałem i się jej przyglądałem, oceniając widoczne spod kołdry i piżamy siniaki. Gdy się otrząsnąłem z tego "zawieszenia", z ulgą w sercu że jej nie obudziłem, zająłem to samo miejsce co wczoraj i pochyliłem się do przodu, aby wyłączyć lampkę. Zostawiłem ją, gdyby Mróz po raz kolejny miała koszmary i się obudziła, ale ja bym tego nie słyszał. Jednakże mam szczerą nadzieję że po prostu sobie świeciła resztę nocy, nie będąc niemym świadkiem koszmarów jakie trawiły szatynkę... Po wyłączenu przedmiotu spojrzałem na Natalię i się odezwałem:
-Natalia...- nie zareagowała, więc spróbowałem głośniej -Natalia... Wstawaj śpiochu!- próbowałem ją obudzić. Po chwili takiego gadania i delikatnego trząsania za ramię, zaczęła się przebudzać.
-No! Wstała śpiąca królewna!- zaśmiałem się gdy nasze spojrzenia się spotkały.
-Cześć...- powiedziała, ziewnęła i dodała -Która godzina?!- spytała unosząc się na przedramionach.
-Prawie 8, albo już po- uświadomiłem ją usłużnie, po czym dodałem -Ja idę robić śniadanie, a ty wstawaj! Łazienkę masz całą dla siebie!- powiedziałem uśmiechając się do niej szczerze i nie czekając na jej odpowiedź, opuściłem pomieszczenie. Udałem się do kuchni aby wypełnić mój zamiar. Postawiłem na coś szybkiego, czyli kanapki, a do tego oczywiście kawę. Potrzebujemy minimum jednej dawki kofeiny, jeśli chcemy cało przeżyć ten dzień...
Po półgodzinie śniadanie było gotowe, a krótko później w kuchni pojawiła się gotowa do pracy Natalia.
-Kanapki i kawa- powiedziałem wskazując na stół.
-Dziękuję- odparła z uśmiechem, po czym usiedliśmy naprzeciwko siebie i przy miłej rozmowie zjedliśmy śniadanie. Cały czas unikałem tematu Łukasza. Nie chciałem jej o tym przypominać i niepotrzebnie ją dołować... Dorwiemy skurwiela, zapłaci za to co zrobił, ale nie kosztem zupełnego wykończenia Natalii psychicznie, o nie! W duchu wziąłem sobie za punkt honoru, aby zadbać o to, aby moja partnerka myślała o tych mrożących krew w żyłach przeżyciach jak najmniej się da. To będzie dla niej najlepsze...
Chwilkę po 9 zebraliśmy wszystko co nam było potrzebne tego dnia, opuściliśmy moje mieszkanie i udaliśmy się na komendę. Teraz oboje staraliśmy się skupić wyłącznie na robocie...

20 MINUT PÓŹNIEJ
KOMENDA
Zaparkowałem, wysiedliśmy i wspólnie udaliśmy się do środka. Przywitaliśmy się z Zośką i poszliśmy się przygotować do służby, czyli przebrać się w mundury i odebrać od Tomka broń. Nie zajęło nam to długo i już po 10 minutach siedzieliśmy u siebie w pokoju, mając jeszcze 15 minut do odprawy. Po niej, udaliśmy się na ulice Wrocławia. Dałem Natalii prowadzić, aby skupiła się na czymś innym. Oczywiście, jak to my, rozmawialiśmy sobie wesoło, na wszystkie tematy. Czas leciał bardzo szybko, ale my nawet tego nie zauważyliśmy...
Oczywiście, było parę interwencji, ale nic takiego, co mogło wydłużyć nam służbę. Obiad zjedliśmy na mieście, w jakiejś chińskiej knajpie. Było bardzo miło...
Zanim się obejrzeliśmy, mogliśmy wracać na komendę, gdyż był koniec służby. Jednakże, zanim wróciliśmy do domu, trzeba było uzupełnić papiery i napisać notatkę z interwencji... Jak ja lubię papierki!?
-Chodź Góral, zbieramy się!- pogoniła mnie Natalia, wstając zza swojego biurka. Uczyniłem to samo bez słowa i wspólnie udaliśmy się do szatni. Przebraliśmy się, zdaliśmy broń i zabierając prywatne rzeczy z prewencyjnego, zawinęliśmy się do domu. Ciekawą sprawą było, że przez cały dzień ani widu, ani słychu jeśli chodzi o Łukasza... Czyżby po prostu poszedł się nachlać i wreszcie dał jej spokój?! Sam nie wiem...

W MIESZKANIU
Rozpłaszczyliśmy się w domu, chwilę pobladliśmy telewizję popijając piwko z puszek, po czym zjedliśmy kolację i wspólnie ogarnęliśmy bajzel w pokoju gościnnym. Wieczór nam minął bardzo fajnie. Szczerze mówiąc mógłbym się przyzwyczaić do takiego mieszkania z Natalią...
Gdzieś około 22 każde z nas poszło pod prysznic i przygotowaliśmy się do snu. Potem powiedzieliśmy sobie dobranoc i znikliśmy w osobnych pokojach. Położyłem się i zacząłem wszystko analizować, od samego początku. Nie wierzyłem że Łukasz tak po prostu odpuścił... I nie wiedziałem jeszcze że mam cholerną rację...
CDN.

Jak to wszystko się skończy?!
Czy Łukasz naprawdę dał spokój Natalii i wcale jej nie szuka?!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro