58.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

PARĘ DNI PÓŹNIEJ
NATALIA POW. Jest trochę po 13. Mała powoli już jest śpiąca, więc bujam się z nią leniwie na huśtawce i nucę cicho kołysankę, głaszcząc ją po włoskach. Jest piękny, ciepły i słoneczny dzień.... Siedzimy sobie na dworze, bo aż grzech spędzać czas w domu, gdy ma się takie piękne widoki jak tu?! Około 14 będziemy jedli obiad, potem mała pójdzie spać na drzemkę, a ja z Miłkiem będziemy mieli czas dla siebie...

...
Czas przeleciał jak z bicza strzelił i nim się obejrzałam, był już obiad. Zjedliśmy przepyszne kopytka z ciemnym sosem i mięsem, PYCHOTA! A po obiedzie była sjesta! Wszyscy się gdzieś zaszyli i odpoczywali po sycącym posiłku. My położyliśmy śpiącą Nikolę spać, a sami wyłożyliśmy się na łóżku z książkami. Miłek usiadł oparty o wezgłowie łóżka z biografią Kuby Wojewódzkiego w dłoniach, a ja zrobiłam sobie poduszkę z jego kolan i sama wzięłam do ręki kryminał. Takie najlepiej się czyta. Akurat pożyczyłam od Aśki "Czarnego wdowca" autorstwa Jacka Ostrowskiego krótko przed wyjazdem i pochłonęłam się w lekturze...

...
Sama nie wiem która jest już godzina. Pewien jest fakt, że jak Niki się obudziła, przenieśliśmy się z łóżka znów na dwór. Ja i Miłek zasiedliśmy na huśtawce, a mała bawi się zabawkami na kocyku. Cudne dziecko...
Jakiś czas temu Miłosz odłożył książkę na bok i nie odwraca wzroku od małej, a ja nadal robię sobie poduszkę z jego kolan, zakopana w lekturze.
-Cudna nam się córka trafiła....- skomentował w którymś momencie.
-Oj tak...- przeniosłam na niego wzrok i się szczerze uśmiechnęłam, czując jak bawi się moimi włosami. Miłek nic nie odpowiedział, tylko pochylił się tak, że ucałował mnie w czoło. Drobny gest, a mówił tak wiele...
Trwaliśmy w takiej ciszy, gdy nagle rozległo się brzęczenie, jakby któremuś z nas zadzwonił telefon. Wobec tego Bachleda sięgnął na stolik, a ja się nie przejęłam tym zbytnio, znów zaczytana w historii kryminalnej w którą się znów wplątała Mecenas Zuzanna Lewandowska...
-Kochanie, Aśka dzwoni...- powiedział, podając mi mój telefon. Bez wahania odebrałam, nie ruszając się jednak z miejsca i odkładając książkę na brzuch.
(A- Asia, N- Natalia)
N: No hej Asia?! Co tam?- odezwałam się do słuchawki wesoło.
A: Cześć Natalia...- odpowiedziała raczej nie wesoło, zupełnie inaczej niż te parę dni temu, jak gadałyśmy. Nie powiem, zaalarmowało mnie to...
N: Co jest? Coś się stało?- spytałam zmartwiona.
A: Tak...- westchnęła -Chyba musicie wrócić do Wrocławia...
N: Dlaczego?!- podniosłam się do pozycji siedzącej i rzuciłam Miłoszowi zdezorientowane spojrzenie -Coś się stało w robocie?- chciałam się dowiedzieć jak najwięcej mogłam.
A: Nie w robocie- od razu zaprzeczyła, a ja nie musiałam tego widzieć, aby wiedzieć że pokręciła przecząco głową.
N: Jezus Maria Aśka! Mów od razu, a nie bawisz się w zagadki!- nie powiem, zaczęłam się denerwować...
A: Chodzi o twoją siostrę...- zaczęła temat z westchnieniem.
N: O Matyldę? Co z nią?- zdziwiło mnie że to właśnie w jej sprawie dzwoni do mnie Joanna.
A: Sąsiedzi zgłosili zaginięcie...
N: Co? To nie możliwe! Mówiła mi że jedzie na Mazury na parę dni i miała wrócić 2 dni temu!?- nie chciałam w to wierzyć... Miłosz od razu posłał mi pytające, acz troskliwe spojrzenie. Już wiedział że coś jest nie tak...
A: No właśnie, MIAŁA... Umówiła się z panią Ireną, tą sąsiadką z naprzeciwka, że odbierze od niej klucze, gdy wróci, ale jeszcze się nie pojawiła... Komórka jest wyłączona i nie aktywna od 2 dni....
N: Czyli sugerujesz...- serce mi na moment stanęło. Moją siostrę ktoś porwał...
A: Nie mamy 100% pewności, ale raczej tak. Matylda została porwana...
N: Wrócimy jak najszybciej się da!
A: Dobrze. Może coś pomożecie w śledztwie...
N: Nie zamierzam zrobić inaczej!- powiedziałam, cała nerwowa.
A: Natalia?!- zagadnęła mnie, gdy już miałam się rozłączać.
N: No?
A: Znajdziemy ją, słyszysz?! Nawet jeśli wywieźli ją na Saharę, czy inną Antarktydę!- obiecała, pocieszając mnie jednocześnie.
N: Wiem Asia. Dzięki...
A: Trzymajcie się tam, na razie!
N: Pa!- pożegnałam się z przyjaciółką i rozłączyłam. Chwilę żadne z nas się nie odezwało. Nie docierało do mnie to, co właśnie przekazała mi Zatońska...
-Kochanie...- zagadnął mnie Miłek -Kicia, co jest?!- delikatnie dotknął mojego policzka. Był to gest, którym skłaniał mnie do tego, abym na niego spojrzała.
-Musimy Wracać do Wro... Matyldę ktoś porwał...- powiedziałam mu prawdę ze łzami w oczach.
-Co?! Przecież była na Mazurach!?- nie dowierzał.
-Wiem. Miała wrócić 2 dni temu, ale tak się nie stało... Jej telefon milczy od 2 dni... Ja mam złe przeczucia Miłek...- wyznałam mu i dałam się przytulić. Porwanie siostry bardzo mnie ubodło i od razu straciłam dobry humor...
-Znajdziemy ją... Znajdziemy ją, słyszysz!?- szepnął mi do ucha Miłek te same słowa, którymi zapewniała mnie Asia może 5 minut wcześniej. Jednakże mimo to się rozkleiłam. Bachleda tulił mnie do siebie, głaskał po głowie i plecach, lekko kołysząc i dając mi się wypłakać. Wiedział że tego potrzebuję, oraz to jak ważna jest dla mnie Matylda...
Właśnie w takim momencie podbiegła do nas Niki i bez słowa wcisnęła się między nas, tuląc się do mnie. Prychnęłam śmiechem przez łzy i oddałam uścisk. Nie powiedziała nic (jako że jeszcze nie do końca umie), ale mimo to wiedziałam, że chce mi poprawić humor. Moje kochanie...
-Widzisz?! Nawet Niki nie pasuje że płaczesz!- prychnął Miłek, ale zaraz potem spoważniał -Będzie wszystko ok... Na pewno Matylda się odnajdzie...- zapewnił mnie i ucałował w czoło.
-Mam nadzieję kochanie...- odpowiedziałam bez uśmiechu, przytulając się do niego. Jak prawie nigdy chyba, potrzebowałam teraz jego bliskości...
Gdy już się w miarę ogarnęłam zebraliśmy się i poszliśmy do domu. Tam zastaliśmy w kuchni panią Beatę i Staszka. Jadwigi jak zwykle, nigdzie nie było...
-A co to?! Cioteczka płakała?!- pierwszy zauważył Staszek. Młody ma bystre oko, więc od razu zauważył moje lekko zaczerwienione oczy. Nic nie odpowiedziałam, tylko wtuliłam w siebie Nikolę.
-Musimy wcześniej wrócić do Wrocławia...- zaczął temat Miłosz, gdyż ja nie byłam w stanie. Bachleda cały czas trzymał mnie przy boku, obejmując ramieniem w tali.
-Dlaczego?- zdziwili się wszyscy obecni.
-Sprawy rodzinne...- wyjaśnił półgębkiem. Żadne z nas nie chciało się wdawać w szczegóły.
-No dobrze, w takim razie lećcie się pakować, a ja zrobię wam coś na drogę...- podjęła decyzję pani Beata.
-A ja pomogę cioteczce i się małą zajmę!- zaoferował się Staszek, biorąc ode mnie Nikolę.
-Dzięki Stachu...- przesłałam mu słaby uśmiech po czym udaliśmy się z Miłkiem na górę, spakować nasze manatki...
Niespełna godzinę później byliśmy już w drodze do domu. Serce mi tak waliło, że myślałam że wyskoczy mi z piersi zaraz... Miałam nadzieję że Matylda się szybko znajdzie...

PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
WE WROCŁAWIU
Do Wro dojechaliśmy w parę godzin. Miłek mówi że 2 razy szybciej niż w pierwszą stronę. Strasznie się boję o Matyldę...
-Jedźmy na komendę... Może akurat będą coś mieli...- spojrzałam na Bachledę.
-Dobrze Skarbie- odpowiedział i zawiózł nas tam gdzie chciałam. Na parkingu zaparkowaliśmy może z 30 minut później...
-Leć do Jacka, ja wezmę Niki i cię dogonię...- powiedział, gdy wysiedliśmy. Skinęłam tylko głową i już po chwili byłam na komendzie. Na recepcji wpadłam na Emilkę.
-O Natalia! Jesteście już...- widać że była smutna.
-Cześć Emi. Aśka i Szymon są na komendzie?!- spytałam ją.
-Tak. Są u siebie w pokoju. Dobrze wiesz gdzie...- przesłała mi pocieszający uśmiech.
-Dzięki. Pogadamy kiedy indziej....- pożegnałam się z Drawską i wręcz pobiegłam na nasze piętro, a Miłosz w ślad za mną. Serce mi waliło jak młotem...
Na naszym piętrze pognałam do pokoju siódemki i wpadłam tam jak burza, a Miłosz w pół kroku za mną, z Nikolą na ręku.
-Asia, Szymon! Mówcie co macie!- nie przywitałam się nawet. Musiałam wszystko wiedzieć NA JUŻ...! Przyszli państwo Zielińscy spojrzeli na mnie bez uśmiechów.
-Usiądźcie...- powiedział Zieliński i wskazał na krzesła przed jego biurkiem, przy którym z Asią siedzieli. Niecierpliwie wykonaliśmy "polecenie".
-Mamy niewiele ponad to co ci powiedziałam przez telefon...- zaczęła Asia, opanowanym tonem -Wygląda na to że Matylda nie wróciła z Mazur... W każdym razie potwierdzają to kamery z otoczenia jej bloku, oraz sąsiedzi...
-Telefon też milczy. Nie logował się do sieci od 2 dni...- dodał kwaśno brunet.
-Mamy COKOLWIEK poza tym?!- spojrzałam na nich z nadzieją. Narzeczeni pokręcili przecząco głowami.
-CHOLERA!- krzyknęłam i ścisnęłam ręce w pięści tak mocno, że wbiłam sobie w dłonie paznokcie. Zaraz potem poczułam uspokajającą dłoń Miłosza na prawej ręce, przez co mimowolnie ją rozluźniłam, a Bachleda to wykorzystał splatając nasze palce i ściskając ją w geście wsparcia.
-Technicy próbują znaleźć coś zdalnie, przez chmurę, ale jest ciężko... Bez komórki nic nie zrobimy...- Aśka przerwała ciszę i dodała -Ale może ty coś wiesz?! Miała jakiegoś chłopaka, z kimś nałogowo spędzała czas?!- siódemka spojrzała na mnie z nadzieją, a ja się zamyśliłam. Jednakże na pierwszy moment nikt nie przychodził mi na myśl...
-Nie... Nie przypominam sobie...- dopowiedziałam, załamana -Od czasu ambarasu z Niki trochę nam osłabł kontakt...
-A ty Miłosz? Może pamiętasz coś, co Natalii umknęło?- spojrzeli na Górala.
-Niestety...- zaprzeczył i potwierdził swoje słowa przeczącym kręceniem głowy.
-A może...- przyszło mi na myśl.
-No?!- 3 pary oczu wbiły się we mnie.
-Matylda należy do osób bardzo "medialnych" że tak powiem... Może niech informatycy przeszukają jej media społecznościowe, Facebooka, Twittera czy Instagrama... MUSIAŁA wrzucić COKOLWIEK!
-To jest pomysł! Żeśmy wcześniej na to nie wpadli!- powiedziała Aśka i podrywając się z krzesła dodała -Idę im to zlecić, zaraz jestem!- i już jej nie było...

PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
Jest już bardzo późno, a my nadal szukamy CZEGOKOLWIEK co chociaż naprowadziłoby nas na wyjaśnienie gdzie do cholery się podziewa moja siostra...
-Dobra, kończymy dzisiaj!- przerwał ciszę Szymon -Jedźmy do domów i wróćmy do tego jutro, z świeżymi głowami, dzisiaj już nic nie zrobimy...- spojrzał na swoją partnerkę, już lekko przysypiającą za jej biurkiem. Jednakże ja się nie ruszyłam.
-Natalka, Szymon ma rację... To był ciężki dzień, chodź się wyspać...- spojrzał mi w oczy z troską Miłosz. Czułam zmęczenie, ale nadal usilnie z nim walczyłam. Odruchowo chciałam zaprzeczyć, ale wiedziałam tak samo dobrze jak oni, że taka półśpiąca nic nie zrobię, a poza tym cały czas była z nami Niki!? Ona ma przecież trochę ponad roczek!? Dlatego też zamiast protestować, ugryzłam się w język i przytaknęłam.
Wkrótce potem byliśmy już gotowi do wyjścia, pogasiliśmy wszystkie światła, zamknęliśmy co było trzeba, siódemka się przebrała w cywilne ciuchy i zdała broń, po czym wspólnie wyszliśmy przed komendę.
-Zrobimy wszystko aby ją znaleźć Natalia... Obiecuję ci to!- zapewniła mnie Asia i mocno przytuliła.
-Wiem, dzięki...- odpowiedziałam słabo i uśmiechnęłam się blado.
-Do jutra!- pożegnaliśmy się i każde z nas odeszło do swoich samochodów, aby pojechać do siebie....

...
Zmarnowani wróciliśmy do domu. Miłek wniósł walizki i resztę rzeczy, a ja od razu wykąpałam Niki i położyłam ją spać. W końcu było dość późno... Następnie oboje się wykąpaliśmy i usiedliśmy na kanapie w salonie.
-Mów do mnie Natalka...- szepnął Miłek, głaszcząc mnie po plecach, podczas gdy ja siedziałam przegięta do przodu, z brodą opartą na rękach, a je na kolanach.
-Boję się...- wyszeptałam łamiącym się głosem -Boję się że znów się w coś wpakowała i coś jej się stało...- wyznałam mu, przekrzywiając głowę tak, że byłam w stanie spojrzeć mu głęboko w oczy.
-Będzie dobrze... Nie ważne gdzie jest Matylda, znajdziemy ją...!- próbował mnie pocieszyć.
-Ja nie wiem Miłek... Mam co do tego jakieś złe przeczucia...- wątpiłam trochę.
-Chodź do mnie...- odpowiedział na to i pociągnął mnie w uścisk. Z ulgą się w niego wtuliłam.
-Znajdziemy ją! Będzie dobrze!- zapewnił mnie po raz kolejny, po czym siedzieliśmy dłuższy czas w zupełnej ciszy.
-Dużo się wydarzyło, musimy iść spać... Chodź...- przerwał ją Bachleda, odsuwając się odrobinę. Machinalnie się z nim zgodziłam i dałam się pociągnąć na nogi, po czym zaciągnąć do łóżka. Dość długo nie mogłam zasnąć, tyle myśli kotłowało mi się w głowie. Gdzie jest Matylda?! Co się z nią stało?! Czy nic jej nie jest...?!
W końcu zasnęłam ze zmęczenia, z uczuciem przytulenia od tyłu przez Miłosza i jego ciepłym oddechem na karku. Zapowiadały się ciężkie dni...
CDN.

Co będzie z Matyldą?
Czy Natalia z Miłoszem ją znajdą?!
I co tak naprawdę jej się przydarzyło?!
Zobaczymy...
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro