6.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

NATALIA POW. Dzisiaj spotkałam się z Miłoszem dopiero na odprawie. Na szczęście wygląda dzisiaj dużo lepiej...
-Na pewno już lepiej?!- spytałam go zmartwiona, gdy szliśmy do radiowozu. Wyczyn Matyldy do niewinnych nie należał...
-Na pewno Natalka, spokojnie! Mogę pracować!- uspokoił mnie szczerze, po czym zmieniliśmy temat i krótko później wyjechaliśmy na patrol...
Praktycznie od razu dostaliśmy zgłoszenie o włamaniu z kradzieżą. Pojechaliśmy tam i zajęliśmy się sprawą. Nie była ona taka ciężka, gdyż wystarczyły nam 3 godzinki i była rozwiązana. Po niej wyjechaliśmy znów na ulice Wrocławia...
Jeździliśmy już jakiś czas, gdy odezwał się Jacek:
-00 do 09, zgłoście się!?
-Nareszcie coś do roboty!- zaśmialiśmy się z Miłoszem i wzięłam do ręki radio.
-Tu 9, zgłaszam! Co tam masz dla nas Jacku?!
-Jesteście blisko komendy?!
-5, max 10 minut, a co?!- spytałam zdziwiona. Rzuciliśmy sobie z Miłkiem zdziwione spojrzenia.
-Mamy pewne zgłoszenie i chciałbym abyście je wzięli...
-Ok, a coś więcej?!
-Chodzi o handel kobietami, tyle wiem...- rzekł w odpowiedzi Nowak.
-Daj nam 5 minut i jesteśmy... Bez odbioru 00!- zakończyłam rozmowę z dyżurnym i Miłek na gazie zawiózł nas na komendę.

PARĘ CHWIL PÓŹNIEJ
KOMENDA
Zaparkowaliśmy radiowóz na parkingu i bardzo szybko weszliśmy do budynku, a tam na nasze piętro. Na korytarzu spotkaliśmy Jacka.
-Czeka na was w pokoju..- powiedział z marsową miną.
-Ok... Od razu z nią porozmawiamy- zdecydował Miłek i poszliśmy do naszego pokoju. Czekała tam na nas strasznie pobita dziewczyna. Miłek puścił mnie na swoje krzesło, a sam stanął za moimi plecami, gdy usiadłam.
-Dzień dobry... Aspirant Natalia Mróz, Aspirant sztabowy Miłosz Bachleda...- przedstawiłam nas.
-Marika Schmidt... Ja zgłosić chciałam... Napaść... I porwanie...- powiedziała cała drżąc.
-Dobrze... A jesteś w stanie powiedzieć nam coś więcej?!- spytałam łagodnie.
-Przyjechałam tu z Mazur... Szukałam pracy... Pomyślałam że może branża modowa?! Znalazłam... Myślałam że fajne studio... Zgodzili się na sesję, wszystko było dobrze, aż... No zaproponowali mi pracę... Pomyślałam że super, udało się!... A potem się zaczęło... Porwali mnie, zmuszali do... do czynów nieobyczajnych, a jak protestowałam to bili...- słuchając wypowiedzi Mariki zrobiło nam się ekstra smutno... Wymieniliśmy się z Miłkiem smutnymi, ale porozumiewawczymi spojrzeniami.
-A będziesz w stanie powiedzieć gdzie była ta sesja?! Gdzie cię przewieźli?!- spytałam łagodnie. Marika na nasze szczęście dokładnie pamiętała wszystko i przy fali łez powiedziała nam wszystko. Dała nam tyle informacji, że praktycznie mieliśmy wszystko na tacy... Teraz tylko trzeba było wykminić JAK ich dorwać...

Pogadaliśmy jeszcze trochę z poszkodowaną, po czym wysłaliśmy ją do psycholog, a my zaczęliśmy się zastanawiać jak najlepiej ugryźć tych mężczyzn. Przez pierwsze minuty nic nie przychodziło nam do głów oprócz prowokacji, ale nie chcieliśmy stawać od razu na tak ostry krok...
Od jakichś 5 minut trwa w pokoju cisza. Postanowiłam ją przerwać:
-Ja nie widzę innego wyjścia niż prowokacja... Nie przymkniemy ich inaczej niż tak!- powiedziałam wstając zza mojego biurka, po czym podchodząc do biurka partnera i opierając się o jego blat rękoma.
-Ale że kto tam wejdzie?!- podniósł na mnie wzrok.
-Np. Ja. Nie było nas tam fizycznie ani przez moment, nie widzieli jak wyglądamy, więc czemu by nie?- zaproponowałam odważnie.
-Nie wiem czy to dobry pomysł...- wahał się.
-Góral no! Będzie wszystko ok!- próbowałam go przekonać.
-Przecież to będą gangusy Natalia! To jest niebezpieczne!
-A jak weźmiemy ze sobą AT?!- stałam przy swoim -Nie martw się! Nic mi nie będzie!
-Dobra, ale bierzesz ze sobą kamerkę i podsłuch!- zażądał.
-Tak zrobię, spokojnie...! Cały czas będziesz miał nasłuch!- powiedziałam z ulgą że wreszcie się zgodził.
-To co?! Wtajemniczamy Jacka?!- spytałam, stając prosto.
-A jak inaczej! Bez niego nic nie zrobimy!- odparł, westchnął wyraźnie nie zadowolony takim obrotem spraw i wspólnie poszliśmy wtajemniczyć w nasz plan Nowaka. Jacek zgodził się dużo szybciej niż mój partner i krótko potem mogliśmy zacząć się szykować. Jako że miałam tam wejść, musiałam się odpowiednio przebrać... W takim celu poszłam poszukać sobie odpowiedniego przebrania...

PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ
Już gotowa wróciłam do pokoju prewencyjnego, gdzie czekał na mnie Miłosz, z podsłuchem, kamerką i etc. Ledwo weszłam, zmierzył mnie wzrokiem.
-No no Kicia! Nieźle wyglądasz!- powiedział ze szczerym uśmiechem Bachleda. Za przezwisko zgromiłam go spojrzeniem, na co się zaśmiał. Miałam ochotę mu dać w łeb za to, ale się powstrzymałam. Miłosz miał rację wyglądałam nawet nieźle w mojej skórzanej kurtce, dość krótkiej, sięgającej połowy ud, przylegającej sukience barwy żółtej z głębokim dekoltem i czarnych szpilkach, oraz mocniejszym makijażu. Kamerkę umieściłam w kieszonce kurtki, a mikrofon w broszce, którą wpięłam w sukienkę. Kabelek był tak niewielki że praktycznie go nie było widać, a jego koniec przykleił mi Miłosz do "pleców" sukienki, tak żeby na 100% nie było go widać.
-Jestem gotowa- podsumowałam zakładając słuchawkę.
-Powiedz coś, jak mnie słyszysz?!- spytał, a ja słyszałam go bardzo dobrze.
-W żółtym niezbyt mi do twarzy, mimo iż uwydatnia kolor moich oczu- powiedziałam pierwsze co mi przyszło na myśl.
-Nie prawda- odpowiedział, a ja zdębiałam.
-Co?!- spojrzałam na niego jak na wariata.
-Nie prawda że nie ładnie ci w żółtym uzupełnił -Natalia, jesteś ładną kobietą, jedną z tych którym we wszystkim ładnie- powiedział szczerze.
-Dziękuje- mimo lekkiej niezręczności sytuacji nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Zapadła między nami cisza i akurat wtedy wszedł Jacek.
-I jak, gotowi?!- spytał, patrząc na nas oboje.
-Tak. Jesteśmy gotowi- powiedział mu Miłosz.
-W takim razie chodźcie do mnie i ogarniemy wszystko...- podsumował i właśnie tak zrobiliśmy. Po 15 minutach wszystko było dopięte na ostatni guzik, gdyż w tym czasie informatykom udało się poznać tożsamości zidentyfikowanych przez Lenę mężczyzn i określić ich pozycję. Dopracowaliśmy plan w każdym szczególe, aby wszystko na pewno poszło po naszej myśli...

GODZINA PÓŹNIEJ
Stanęliśmy nieoznakowanym radiowozem pod "studiem zdjęciowym". Miłosz wyłączył silnik i na siebie spojrzeliśmy.
-Jesteś pewna że chcesz się w to pakować?- spytał dla pewności.
-Chyba nie mam wyboru, co?!
-No nie...- uśmiechnęliśmy się słabo.
-Sprawdź jak mnie słyszysz?!- spytałam, jeszcze na pewno sprawdzając mikrofon.
-Czysto i wyraźnie- odpowiedział i się do siebie uśmiechnęliśmy.
-Będzie dobrze!- uśmiechnęłam się do niego, poklepałam Miłosza po kolanie i otworzyłam drzwi.
-Uważaj na siebie i nie kozacz, ok?- poprosił.
-Możesz być o to spokojny- uspokoiłam go i po chwili weszłam do "paszczy lwa"...
-Dzień dobry! Ja przyszłam na sesję zdjęciową!?- powiedziałam trochę głośniej, rozglądając się dookoła, aby rozeznać się w terenie.
-Dzień dobry! Bardzo miłe zaskoczenie...! A jak ma ślicznotka na imię?!- zagadnął mnie.
-Maria. Maria Kownacka- przedstawiłam się i uścisnęłam mu rękę.
-Marcin Lipiński jestem...- przedstawił się, ale sądziłam że to po prostu kłamstwo jest...
-Miło poznać!- skinęłam głową.
-Ja ci Marysiu powiem, że skoro z ciebie taka piękność, to i zdjęcia będą piękne...- zaczął "czarować".
-Ach już niech pan nie przesadza!- "zawstydziłam się" i uśmiechnęłam do niego lekko.
-Ja nie przesadzam, słowo daję!- zarzekał się i dodał -Zaczynamy?
-Ale że już?! Tak od razu?
-A jak inaczej?! Im szybciej zaczniemy, tym więcej zdjęć zrobimy!- powiedział oczywiste.
-Co prawda, to prawda!- przyznałam mu rację i wzięliśmy się do "roboty". Jakiś czas później pojawił się oświetleniowiec, czyli "pomoc". Pstrykali te zdjęcia i pstrykali, a mi się czasami od flesza w oczach świeciło...

PARĘ MINUT PÓŹNIEJ
Wszystko powoli szło po mojej myśli, jeszcze trochę i będziemy mieli niezbite dowody dla naszego śledztwa...
-Z takimi kształtami to zrobi furorę, co nie Niko?- spytał "Bartolomeo" kolegę, jak gdyby nigdy nic klepiąc mnie w tyłek. Siłą woli powstrzymałam się aby mu nie oddać...
-Oj tak... Sądzę że nie tylko na zdjęciach wyjdzie ładnie...- zakląskał ten drugi.
-Co wy chcecie zrobić?- spytałam niewinnie -Umawiałam się tylko na tą sesję...
-Aj nie marudź Gwiazdeczko, zrobimy z ciebie światową modelkę, o to się nie martw!- powiedział "Niko" robiąc co najmniej dwuznaczną minę.
-Skończyliśmy te zdjęcia?! Chciałabym już iść do domu....- udałam że chcę się zbierać, odskakując od "Bartka" i zbierając swoje rzeczy.
-Nigdzie nie idziesz!- zatrzymał mnie właśnie on.
-Ja mam zaraz fryzjera, muszę iść...- zaczęłam się szarpać, protestując.
-Nie i koniec! Zostaniesz tu rybko!- odparł Niko i wymierzył we mnie broń.
-A teraz, jak na grzeczną dziewczynkę przystało, pokarzesz na co cię stać...- powiedział, a Bartek złapał za zamek od mojej sukienki w celu jej rozpięcia, a później zdjęcia. Dokładnie tak jak myśleliśmy...
-Nie! O czym wy mówicie! Ja idę do domu!- wyrwałam się Bartkowi i rzuciłam w stronę drzwi. Jednakże zrobiłam może 2 kroki, gdy usłyszałam szczęk odbezpieczonej broni, odruchowo stanęłam jak wryta. Usłyszałam kroki, a moment potem poczułam jak przytyka mi zimną lufę pistoletu do potylicy.
-Nigdzie nie idziesz, słyszysz!?- wysyczał wściekły Niko. Szczerze mówiąc myślałam że już po mnie, aż nagle....
CDN.

No właśnie, co?!
Jak ta prowokacja się skończy?!
Czy Natalia wyjdzie z tej sprawy cało?!
Nic wam nie zdradzę...
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro