62.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

NASTĘPNEGO DNIA
NATALIA POW. I znów dzień pracy... To wszystko mnie już naprawdę męczy, zniknięcie Matyldy, moja niemoc w znalezieniu jej... Mam wrażenie że sprawa nijak idzie do przodu i kręcimy się w kółko, a bezradna Matylda gdzieś tam na mnie liczy!! To wszystko mnie dobija...
Akurat mamy sprawę bójki w parku południowym. Niestety musieliśmy jednak zabrać go ze sobą na komendę, gdyż na miejscu nie chciał nic gadać...
Niespodziewanie odezwało się moje radio:
-00 do 9, zgłoście się?!
-Tu 9, zgłaszam! Co tam Jacku?!- odpowiedziałam przyjacielowi.
-Komendant kazała wam przekazać Natalia, żeby Miłosz sam przesłuchał tych gości...
-Dlaczego?!- zdziwiliśmy się oboje, posyłając sobie pasujące spojrzenia.
-Ponoć ma do ciebie sprawę, ale nie wiem wszystkiego...- odpowiedział z prostotą.
-Ok Jacek, za jakiś czas jesteśmy na komendzie! Bez odbioru 00!- zakończyłam z nim rozmowę.
-Ciekawe o co może chodzić...- skomentowałam, odkładając krótkofalówkę.
-Nie dowiemy się, dopóki do niej nie pójdziesz- odpowiedział mi Bachleda.
-Masz rację...- potwierdziłam z uśmiechem. Krótko później już byliśmy na parkingu przed komendą...

....

Od razu poszłam do gabinetu komendant. Byłam ciekawa po co chce mnie widzieć...
-"Dzień dobry pani komendant. Chciała mnie pani widzieć...- powiedziałam, wchodząc do środka.
-Tak Natalia...- przytaknęła i dodała -Siadaj...- wskazała ruchem głowy na krzesło. Od razu to uczyniłam.
-Posłuchaj...- zaczęła -Nasi technicy przetrząsnęli tą halę w której była przetrzymywana Matylda... I znaleźli tam kilka niedopałków...
-Mamy DNA?!
-Dokładnie- przytaknęła -I mamy ich w bazie... Należą do niejakiego Grzegorza Czarneckiego, pseudonim "Czarny"... Kilka lat temu odsiadywał wyrok...- na chwilę urwała -Za gwałt...- gdy to od niej usłyszałam, poczułam się tak, jakby grunt osunął mi się spod nóg, a do oczu napłynęły łzy.
-Natalia, to nie wszystko... Czarnecki był wtedy podejrzewany o kontakt z grupą przestępczą, która handlowała kobietami...- poczułam jak robi mi się na zmianę zimno i gorąco, informacje od komendant mnie załamały... -Wywoziła je do domów publicznych za granicę... Przykro mi...- słowa szefowej sprawiły, że czułam się jakbym tonęła... Rozwaliło mnie to wszystko... -Natalia.... Natalia spójrz na mnie...- zwróciła się do mnie, więc podniosłam na nią załzawiony wzrok -Te informacje to dobry znak... Przynajmniej wiemy kto za tym stoi, tak...?!- mówiła do mnie, a ja starałam się nie rozpłakać... Byłam w stanie tylko potwierdzić jej słowa skinieniem głowy.
-Natalia... Obiecuję ci że znajdziemy Matyldę! Zaufaj mi!- starła się mnie zapewnić. Doceniałam to, ale jedyną myślą jaka wtedy u mnie królowała było CO ci sukinsyni mogą w tym momencie robić mojej młodszej siostrzyczce...
Chwilę jeszcze z nią pogadałam, bardzo łamiącym się głosem, po czym się odmeldowałam opuściłam jej gabinet. Wtedy wzięłam parę drżących oddechów, aby się uspokoić. Nie pomogły one jednak...
Po chwili "zawieszenia", czując jak do oczy napływają mi nowe łzy, poszłam szybkim krokiem do naszego prewencyjnego, z nadzieją że zastanę tam Miłosza. Nie myliłam się, mój partner skończył już przesłuchanie. Gdy weszłam, Bachleda od razu się podniósł.
-I..?!- spojrzał na mnie. Bez słowa podeszłam do niego i się przytuliłam.
-Ma ją grupa przestępcza handlująca kobietami... Mogli ją już dawno wywieźć nie wiadomo gdzie...- wyjąkałam, przytulając się do niego.
-Kruca...!- zaklął, ale mnie nie puścił, tylko nadal głaskał po plechach.
-Będzie dobrze Kicia! Znajdziemy Matyldę, gdziekolwiek ją trzymają!- pocieszył mnie szczerze.
-Mam nadzieję...- chlipnęłam -Ja nie mogę jej stracić Miłosz...- powiedziałam odsuwając się od niego i patrząc mu w oczy poważnym spojrzeniem -Nie mogę stracić mojej młodszej siostrzyczki...
-I nie stracisz! Znajdziemy ją, wierzę w to!- powtórzył i ponownie mnie przytulił. Dokładnie tego potrzebowałam, wsparcia i wiary że Matylda się odnajdzie...
-Dzięki że jesteś...- szepnęłam, całując go w policzek -Gdyby nie ty i Niki, to...
-Ćśśśś! Nic nie mów!- przerwał mi i pocałował w skroń -Będzie dobrze!- nie odpowiedziałam. Powoli zaczęłam znów "wracać na nogi"...
Staliśmy tak przytuleni dobrą chwilę, zanim się całkiem uspokoiłam.
-Chodź. Skoczę tylko do łazienki i możemy jechać...- przesłałam mu słaby uśmiech.
-Ok. Biorę twoją kurtkę i czekam na dole...- odpowiedział, pocałowaliśmy się czule, po czym rozeszliśmy w różne strony. Ja szybko ruszyłam do łazienki, a Bachleda na dół, do radiowozu. Na całe szczęście nie rozmazałam się aż tak bardzo i wystarczyła chwila, a znów byłam gotowa do służby... Po opuszczeniu łazienki udałam się w ślady partnera, na dwór.
-Twoje...- uśmiechnął się, podając mi kurtkę i kamizelkę.
-Dziękuję...- oddałam gest, ubrałam co moje i już po chwili siedzieliśmy w radiowozie.
-No to w drogę...!- powiedział Miłosz, odpalając silnik.
-Komu w drogę, temu czas!- dodałam, prychając śmiechem. Bachleda nie odpowiedział, tylko lekko uścisnął moje kolano, po czym "wywiózł" nas na ulice Wrocławia, abyśmy wrócili na dalszy patrol...

PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
Niedawno złapaliśmy przerwę. Zjechaliśmy na komendę i poszliśmy do stołówki zjeść. Niezbyt miałam na to ochotę, ale wiedziałam że mój organizm tego potrzebuje. Wobec tego zjadłam zupę warzywną, a Miłek jakieś 2 danie. Niezbyt się skupiłam co dokładnie...
W wolnym czasie po posiłku uzupełniliśmy zaległe papiery, a potem zaczęliśmy luźno rozmawiać. Trochę gadaliśmy o Matyldzie, niedawnej wizycie w Czarcim i pracy, oraz Nikoli... Czas mijał jak z bicza strzelił, więc nim się obejrzeliśmy, już trzeba było wracać na patrol...
-Chodź, zbieramy się...- powiedziałam do partnera, przerywając rozmowę i wstając.
-Masz rację. Przerwa nam się skończyła 5 minut temu- potwierdził, również wstając. Zdołaliśmy tylko ubrać kurtki, gdy do pokoju ktoś wpadł.
-Natalia! Dobrze że jesteście!- zatrzymała nas Emilka.
-Co jest?- spojrzeliśmy na nią.
-Jeśli chodzi o patrol, to właśnie mieliśmy iść do Jacka że już wyjeżdżamy...- dodał Miłosz.
-To nie chodzi o patrol!- zaprzeczyła -Szefowa kazała ci przekazać że właśnie nam przywieźli gościa z grupy Czarnego... Tej co porwała Matyldę...- spojrzała na mnie.
-Wiemy już coś?!- spytałam z walącym sercem.
-Niestety na razie nie... Zaraz komendant będzie go przesłuchiwać...
-Ja chcę to zrobić. SAMA- spojrzałam na Emilię i Miłosza.
-Jesteś przekonana?!- Drawska-Zapała nie była pewna.
-Tak- poważnie potwierdziłam.
-Pogadam z nią, ale nic nie obiecuję...- zaznaczyła i wyszła.
-Widzisz! Mamy postępy! Odnajdziemy ją!- uśmiechnął się do mnie Miłosz.
-Nareszcie...- wypuściłam powietrze z płuc ze świstem.

CHWILĘ PÓŹNIEJ
Weszłam do pokoju przesłuchań, gdzie gość już na mnie czekał. Czarka przed drzwiami zastąpił Miłek. Wiedział dobrze że wydobędę z tego gościa WSZYSTKO co wie nie ważne jakim kosztem, więc chciał trzymać rękę na pulsie i w razie co mnie kryć... 'Kochany...'
-"Co wiesz o Czarnym...- spytałam spokojnie, siedząc za biurkiem. Gość się tylko zaśmiał.
-Ty głuchy jesteś?!- powoli traciłam cierpliwość -Co wiesz o Czarnym!?
-Wal się!- odwarknął.
-Słuchaj, Czarny uprowadził moją siostrę i nie spocznę dopóki jej nie znajdę...
-I co?! Myślisz że ja się rozbeczę?!- drwił sobie ze mnie w najlepsze -Beeee! Beee!- jak taki idiota zaczął udawać owcę. Straciłam do niego cierpliwość... Wstałam zza biurka i na moment wyjrzałam przez drzwi. Powiedziałam parę słów Miłoszowi i wróciłam do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
-Znajdę ją nawet wtedy, jeśli sama pójdę siedzieć, rozumiesz?!- powiedziałam opanowanym głosem, wyciągając z kabury broń i odbezpieczając ją -Co wiesz o Czarnym?!- zadałam po raz 100 to samo pytanie, mierząc do gościa.
-Nie zrobisz tego...
-Co wiesz o Czarnym!?- podniosłam głos -Gadaj! Co wiesz o Czarnym!?- nie wahałam się... Byłam pewna że gdyby trzeba było, postrzeliłabym go... A facet nadal nie wierzył...
-Właśnie że zrobię!- powiedziałam, złapałam go lewą ręką za kark i przycisnęłam mu głowę do blatu, trzymając pistolet przy uchu -Liczę do pięciu! RAZ!... DWA!... TRZY...!
-Dla Niemca!- wyjęczał przerażony -Kurwa! Robi dla Niemca!- od razu go puściłam.
-Kto to jest Niemiec!?- musiałam kuć żelazo puki gorące...
-Usiądź... Uspokój się...- nieźle go przestraszyłam...
-Kto to jest Niemiec, pytam się!- krzyknęłam, nie odkładając broni.
-Powiem ci! Usiądź! Spokojnie!
-KTO TO JEST NIEMIEC!?- nie wahałam się...
-Pogadamy, siadaj! Uspokój się!- kajał się tak, że aż miło było popatrzeć...
-Słucham!- huknęłam, nadal sztyletując go wzrokiem i na powrót siadając za biurkiem. Wtedy pięknie wyśpiewał mi wszystko co wie. Dla pewności czy to zrobi, położyłam moją broń obok prawej ręki. Gość co rusz na nią zerkał nerwowo. Podziałało...
-Dobra. A teraz pójdziesz na dołek!- powiedziałam wstając i obchodząc biurko. Od razu posłusznie wstał. Gdy wyszliśmy za drzwi spotkaliśmy Miłosza i wspólnie odprowadziliśmy go do PDOZ. Mój partner nie powiedział nic o tym co słyszał przez drzwi. Potem wróciliśmy do pokoju aby dokończyć sprawę, a informacje przekazaliśmy Jackowi do sprawdzenia. Zapowiadał się DŁUUUGI dzień...

...
Papierki i przesłuchania zajęły nam całą resztę służby... Jednakże ja cały czas wracałam myślami do mojej zaginionej siostry. Czy ona jeszcze tam żyje, czy już ją straciłam?!
Przy kolacji, już w domu, tylko mieszałam widelcem w talerzu. Nie potrafiłam nic przełknąć, mój żołądek był ogromnym supłem... Nie umknęło to uwadze Miłosza.
-Hej, Natalka...- złapał mnie za rękę przez stół -Czemu nie jesz?!- spojrzał mi w oczy z troską.
-Nie jestem w stanie... Mój żołądek to supeł...- odpowiedziałam, nie puszczając jego ręki.
-Nadal martwisz się o Matyldę?!
-Tak! Miłek, ja nawet nie mam gwarancji że ona jeszcze żyje!?- spojrzałam na niego z bólem.
-Tata!- przerwała nam Niki, wchodząc do pokoju. Mała już spała, ale jak widać, obudziła się...
-Wrócimy do tej rozmowy!- zastrzegł Miłek, po czym wstał od stołu i podszedł do małej -No co tam księżniczko?! Czemu nie śpisz?!- wziął ją na ręce. Maleńka nie odpowiedziała, tylko się w niego wtuliła.
-No dobrze, pójdziemy teraz spać...- rzekł i chwilę później już znikł z nią w sypialni, a ja z westchnieniem przesiadłam się na kanapę. Cały czas moje myśli krążyły wokół mojej siostry i tego co tak naprawdę się z nią dzieje... Przez cały ten czas żywiłam nadzieję że odnajdę ją żywą, ale z dnia na dzień szanse malały jak topniejące świeczka...
Miłosz położył małą dość szybko, po czym wrócił do mnie.
-Nic nie zjadłaś...- westchnął ciężko widząc nie tknięte jedzenie na stole, po czym usiadł obok mnie i bez słowa przytulił.
-Ja się boję że ją straciłam... Że Matylda...- zająknęłam się, nie będąc z w stanie wypowiedzieć tych najczarniejszych myśli na głos.
-Będzie dobrze... Matylda to twardzielka, tak samo jak ty!- pocieszył mnie, głaszcząc uspokajająco po plecach -Jacek sprawdza informacje które wciągnęłaś o Czarnym, teraz na bank sprawa pójdzie do przodu!- powiedział poważnie.
-A co jak nie?!
-Natalia uwierz mi! Już niedługo ten koszmar się skończy! Dla was obu...
-Cieszę się że cię mam... Bez ciebie chyba bym zwariowała!- wyznałam mu, patrząc głęboko w jego jasne tęczówki. Ich barwa mnie pochłania, a za razem uspokajała jak nic innego...
-Zawsze będę!- zapewnił mnie, po czym pocałował czule.
-Zjesz coś? Chociaż trochę...- powiedział z prośbą w oczach.
-Nie wiem czy dam radę...- odpowiedziałam z wahaniem w głosie, kładąc rękę płasko na ściśniętym brzuchu.
-Kicia, proszę cię... Zrób to dla mnie...- mój wzrok napotkał jego błagalne wręcz spojrzenie.
-No dobra...- odpuściłam. Nie chciałam by się o mnie martwił jeszcze bardziej niż już to robi. Teraz liczą się tylko Nikola i odnalezienie Matyldy...
Miłosz wstał i podał mi talerz ze stołu. Niechętnie go wzięłam i zjadłam połowę porcji. Bachleda nie komentował, tylko pocałował mnie w skroń. Gest mówił więcej niż się wydaje...
Potem oboje poszliśmy się wykąpać. Cały czas myślałam o Matyldzie... Co jej się tam dzieje, na co ja nie mam wpływu...?! Gdy już oboje byliśmy w miarę ogarnięci do snu, było po 10. Położyliśmy się na łóżku i każde z nas wzięło do rąk książkę. Jednakże ja nie byłam w stanie się skupić na lekturze, zbyt dużo myśli krążyło w mojej głowie...
To samo było, gdy około 12 postanowiliśmy iść spać. Koncertowo nie mogłam się wyciszyć, strasznie długo walczyłam ze snem... Nic nie pomagało, ani ciepła herbata, ani bezpieczne ramiona mojego partnera... Było naprawdę ciężko...
Padłam dopiero gdzieś około 3, wymęczona tym wszystkim. Zasnęłam snem bardzo niespokojnym, cały czas mając nadzieję że jutro odnajdę Matyldę...
CDN.

Czy te informacje pomogą?!
Czy Natalia z Miłoszem odnajdą Matyldę zanim będzie za późno?!
Jak to wszystko się skończy?!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro