98.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ
NATALIA POW. Nie mogę uwierzyć że to dziś...!? Dzisiaj staniemy z Miłoszem przed ołtarzem i powiemy sobie sakramentalne "tak"! Jak to szybko zleciało?! Jestem już na pograniczu 6 miesiąca ciąży z bliźniakami, a z patrolu zrezygnowałam jakoś w połowie czwartego, aby ich nie narażać na, w 100% zbędne, niebezpieczeństwo. Od tego czasu "urzęduję" w papierach. Sama nie sądziłam że to się kiedyś wydarzy, ale zastąpiłam Jacka w roli dyżurnej, a Nowak pojechał na patrol! Dostał do patrolu Darka, a Renata w ten sposób niestety musiała rozdzielić Zielińskich. Lena wzięła pod swoje skrzydła Asię, a do Szymona dołączył mój Góral. Reszta zespołów jest raczej bez zmian, co wszystkich cieszy. A sami zainteresowani nie narzekają. Ponoć sami się zastanawiali, czy nie wnieść o zmianę partnerów?! Jak to czasem mówią, w pracy razem, w domu razem... To może być za dużo..!?

Jednakże na dzień dzisiejszy było też parę zmian... Oficjalnie od 2 tygodni mamy wszystko gotowe na dzisiejszy ślub, tak na tip top. Cieszy mnie to, gdyż trochę się tym martwiłam, czy damy radę wszystko ogarnąć razem z ciążą i remontem, ale na całe szczęście się udało!
Wróćmy najpierw do remontu... Skończyliśmy go miesiąc temu i już na dobre tam mieszkamy. Niki jest zdecydowanie zadowolona z nowej, większej przestrzeni do zabawy i jednym minusem jest fakt że jest więcej miejsca do sprzątania. Łącznie mamy 10 pomieszczeń, w tym 9 w pełni gotowych, zostały tylko ostatnie detale. Mamy kuchnię z jadalnią, salon i małą łazienkę na dole, oraz naszą sypialnię, pokoje Nikoli i bliźniaków oraz gościnny i dużą łazienkę na piętrze. Za to ostatnie z pomieszczeń jest typowo zagracone, gdyż nie wiemy jeszcze co chcemy tam umieścić. Może drugą gościnną sypialnię?! A może przeniesiemy do tego pokoju jedno z bliźniąt gdy podrosną? Nie wiem, będziemy się zastanawiać później! W każdym razie, jestem bardzo szczęśliwa z tego jak ta "metamorfoza" się udała. Już ani trochę nie przypomina tego "gniazda horroru" jaki zgotował mi przeszło dwa lata temu Łukasz... Teraz, czuję się w tym domu jak najbardziej jak u siebie, mam Miłosza i Niki, a za około 3 miesiące też dwa brzdące... Myślę że nie chcę niczego więcej ponad to.. Jestem szczęśliwa tak jak jest!

Mimo to jednak wróćmy do sprawy priorytetowej! W końcu dzisiaj wychodzę za mąż! Wszystko na całe szczęście jest dopięte na ostatni guzik, więc nie mam się czym stresować. Z oczywistych powodów, zrezygnowałam z typowego panieńskiego i skończyło się na pełnej rozmów i śmiechów nocy filmowej. Mimo tego że przez ciążę śpię zdecydowanie więcej niż kiedyś, nie byłam ani trochę zmęczona! Jeśli chodzi o same panieński i kawalerski, zdecydowaliśmy z Miłkiem że bezpieczniej i rozsądniej będzie, jak "wyprawimy" je dwa dni przed ślubem. W ten sposób unikniemy faktu że połowa gości będzie na kacu po dniu poprzednim...
Dzisiaj jesteśmy z Miłkiem rozdzieleni, bo on się szykuje u Zielińskich w mieszkaniu, a ja u nas w domu, gdyż zostaje ze mną Nikola. Z resztą, powszechnie wiadomo że kobieta potrzebuje o wiele więcej rzeczy i przestrzeni do szykowania się. Wiem to może nie po samej sobie, ale po tym jaki bajzel zrobiłyśmy przed weselem Aśki i Szymona..?!
Co do Asi właśnie... Zielińska jako moja świadkowa była główną pomocą przez ostatni miesiąc przygotowań, bo z Miłoszem byliśmy tacy zalatani, że zapominaliśmy o podstawowych rzeczach. Szymon też pomógł, żeby nie było, że jego żona odwalała całą robotę!
Dziewczyny, czyli Karola, Asia i Matylda przychodzą dzisiaj do mnie, żeby mi pomóc z suknią i etc, a "obstawą" Górala będą Szymon i Jacek. Wszyscy się niezmiernie cieszą naszym ślubem i weselem. Mam wrażenie że niektórzy byli tego pewni już za czasów naszej bliskiej przyjaźni?! Lola szczególnie, przez co nie raz miałam ochotę ją udusić w przeszłości, ale teraz się zwyczajnie z tego śmieję.
Jest 10, a ślub mamy na 15. Lada moment powinny się zjawić dziewczyny, a ja nadal paraduję w piżamie!? A niech tam! I tak pewnie pierwszą rzeczą jaką zrobią to zagonią mnie do łazienki, abym wzięła odprężającą kąpiel...?!
Dosłownie w tym samym momencie gdy to stwierdzenie przyszło mi na myśl, ktoś zadzwonił do drzwi.
-Zaraz wrócę kochanie- powiedziałam Nikolci, pocałowałam córkę w główkę, po czym wstałam i poszłam w stronę drzwi wejściowych.
-Już idę, idę!- krzyknęłam, gdyż niecierpliwy dzwonek się powtórzył. W końcu jednak dotarłam do drzwi i je otworzyłam. Na progu zastałam całą trójcę świętą w osobie mojej siostry i dwóch przyjaciółek.
-Cześć Laski! Wejdźcie!- od razu je wpuściłam do środka i zamknęłam dzwi szczelnie za nimi.
-Co tak długo ci zeszło otwieranie, co?!- spytała mnie kąśliwie siostra, po tym jak przywitałam się z każdą z nich.
-Powiem ci tak, nie ważę już tyle co kiedyś!- prychnęłam, przez co całą czwórką się zaśmiałyśmy.
-Właśnie, jak tam maluchy?- spytała mnie z troską Asia, kładąc dłoń na moim brzuchu.
-Kręcą się kręcą, ale to chyba z podekscytowania- odpowiedziałam, a w tym samym momencie któreś z bliźniąt kopnęło idealnie w miejsce gdzie spoczywała dłoń Zielińskiej.
-Ale silne!- spojrzała na mnie wielkimi oczami.
-No! Zdecydowanie siłę mają po tacie!- przytaknęłam, co spowodowało kolejną falę śmiechu. A śmiechem tym zwabiłyśmy do nas Nikolę.
-Ciocia!- wykrzyknęła mała i rzuciła się na szyję Matyldzie.
-Cześć Aniołku! Jak się masz?- spytała ją, z uśmiechem na twarzy.
-Dobze- odpowiedziała, z zapałem kiwając główką.
-A ze mną kto się przywita?- spytała małą Karolina, z śmieszną miną.
-Ja!- przytaknęła Niki i "przeskoczyła" w ramiona Karoli.
-Skoro mała pod opieką, to czas zająć się tobą...- zwróciła się do mnie Asia z lekkim uśmiechem -Idź do łazienki, odpręż się, a resztę zostaw mi...- dodała, ściskając mi lekko ramię.
-Zdaję się na ciebie kochana- przytaknęłam, uśmiechając się na mimochodem wskazany przez Zielińską pakunek, w którym miała moją suknię, Odebrała ją wczoraj po ostatnich poprawkach krawcowej, aby brzuszek na pewno nie wchodził w drogę. A że Miłek nie mógł jej zobaczyć przez przesąd, miała ją cały czas u siebie. Faktycznie zdałam się na Asię i zamknęłam w łazience na kolejne 40 minutek, dając dziewczyną pole do popisu z przygotowaniem wszystkiego...

....
Gdy wyszłam z łazienki, poszłam do sypialni, skąd dochodziły ożywione rozmowy. Zastałam Karolinę i Asię kręcące się po dość mocno zabałaganionym pokoju, wśród toreb i pudełek, a Matylda siedziała z moją córką na ziemi i się z nią bawiła, aby mała się nie nudziła i dała nam się szykować.
-To jak? Gotowa?- spytała mnie Asia, widząc mnie w progu.
-Bardziej chyba nie będę..- przytaknęłam, więc przyjaciółka posadziła mnie na krześle przed toaletką.
-Zamknij oczy, odpręż się i daj nam działać, a nie pożałujesz!- powiedziała z pewnością w głosie brunetka, kładąc dłonie na moich ramionach i je lekko rozmasowując.
-Róbcie swoje- bez wahania im zaufałam. W końcu to moje najlepsze przyjaciółki, a Aśka na dodatek jest moją świadkową! Wszystko będzie w porządku, czuję to!
Minuty mijały, a dziewczyny "robiły swoje". Za to ja siedziałam sobie w białej bieliźnie i szlafroku, oraz białych szpilkach. Karola skupiła się na moim makijażu, a Asia wzięła za fryzurę. 
-I gotowe! Możesz otworzyć oczy- powiedziała, wyraźnie zadowolona z siebie Asia. Posłuchałam ich i aż oniemiałam, widząc moje odbicie w lustrze. Wyglądałam prześlicznie! Lekki, ale bardzo kobiecy makijaż, misterna fryzura...
-I co myślisz?- spytała mnie wyszczerzona Karola.
-Pietnie!- (pięknie) powiedziała zachwycona Nikola, uprzedzając mnie.
-Tak myślisz księżniczko?- zwróciłam się do małej, odwracając się.
-Yhm!- przytaknęła, kiwając główką.
-Dziękuję kochanie- uśmiechnęłam się do niej i "przesłałam" jej przez pokój buziaka. Mała go "złapała" i odpowiedziała mi tym samym.
-Urocza...- skomentowała Asia, stojąc obok mnie.
-Najsłodsza na świecie- potwierdziłam, po czym się podniosłam z krzesła.
-Która godzina?- spytałam dziewczyny.
-20 po jedenastej. Wszystko mamy pod kontrolą, spokojnie- zapewniła mnie Asia.
-To teraz wy się szykujcie, a ja ogarnę małą. Welon i suknię założę na ostatnią chwilę- podjęłam decyzję.
-Jak pani chce, Starsza aspirant Bachleda- zaśmiała się Karolina, przez co zaprzedałam jej sójkę w bok. Gdy cała 5 przestałyśmy się przez to śmiać, zrobiłyśmy tak jak powiedziałam. Dziewczyny się uszykowały, a ja poświęciłam czas mojej córce. Najpierw się z nią pobawiłam, gdy dziewczyny się malowały, a potem ją ubrałam i uczesałam, gdy się ubierały. Finalnie bilans strojów był następujący:

Asia:

Karolina:

Matylda:

Nikola:

-Skoro my jesteśmy już gotowe, teraz czas na welon i suknię!- podsumowała Karolina, po odłożeniu paletki z "brązami" na blat stolika.
-Ok- zgodziłam się i dodałam -No maluchy! Teraz nasza kolej!- zaśmiałam się, mówiąc do brzucha, który objęłam dłońmi. Na to Niki do mnie podeszła i złożyła całusa na moim dość zaokrąglonym brzuszku.
-Nie możesz się doczekać rodzeństwa co, kochanie?- zwróciłam się do córki.
-Barzo- (bardzo) przytaknęła, więc pocałowałam ją w główkę. Wtedy dziewczyny pomogły mi z suknią, która nosiła na sobie wiele poprawek, tak aby brzuszek nie był ściśnięty. Toteż góra pozostała bez zmian, a dół płynął swobodnie, otulając oczywistą krągłość. Do tego, Karola wpięła mi w koka welon. (zdj pochodzi z Ig pani Ani Bosak. Niestety lepszego uchwycenia sukienki nie mogłam znaleźć 😐- dop. aut.)

-I panna młoda gotowa!- skomentowała zadowolona Asia.
-Wyglądasz cudownie siostra!- stwierdziła Matylda przytulając mnie.
-Dzięki- uśmiechnęłam się szeroko.
-To co...? Łapiesz bukiet i jedziemy do kościoła?- spytała mnie Asia z lekkim uśmiechem.
-Nic innego nam nie pozostało- potwierdziłam, sięgając do wazonu stojącego z kwiatami na parapecie okna. Wtedy z dziewczynami ubrałyśmy wierzchnie ubrania, czyli w większości płaszcze, a Nikolci kurteczkę. Potem, gdy już byłyśmy przekonane że wszystko co potrzebne mamy przy sobie, wyszłyśmy z domu i go zamknęłam. Wtedy uśmiechnęłam się szeroko, widząc "3 muszkieterów" stojących parę kroków od nas. Oczywiście chodziło mi tu o nikogo innego, jak Miłosza, Szymona i Jacka.
-Cześć chłopaki!- przywitałyśmy się z nimi.
-Tata!- Nikola mi się wyrwała i popędziła ile sił miała w swoich małych nórzkach w stronę Bachledy. Z uśmiechem na twarzy patrzyłam jak szatyn łapie ją "w locie" i podrzuca parę razy do góry, w otoczce jej śmiechu.
-Pięknie wyglądasz Natalia...- skomentował ubrany w galowy mundur Jacek, podchodząc do mnie i mnie przytulając.
-Dzięki Jacuś. Ty też niczego sobie- oddałam komplement, po czym przytulił mnie Szymon. Jako ostatnia osoba podszedł do mnie Miłosz z Nikolą na ręku.
-Pięknie mama wygląda, prawda?
-Yhm- zgodziła się z nim i mocniej przytuliła.
-Tata też przystojnie- zaśmiałam się i się pocałowaliśmy. Krótko, bo krótko, ale czule.
-Dobra gołąbeczki, zabieramy się do kościoła!- zaśmiał się Jacek, a my razem z nim. Po chwilowej głupawce każdy z nas wsiadł do samochodu, z tego my na tylnym siedzeniu, a nasi świadkowie za kierownicą i wyjechaliśmy z posesji...

GODZINĘ PÓŹNIEJ
KOŚCIÓŁ
Na całe szczęście wyjechaliśmy trochę wcześniej, bo korki były zabójcze! Jednakże mimo wszystko udało nam się dotrzeć na miejsce aż pół godzinki wcześniej, także jest git. Gości już było sporo, więc gdy wysiedliśmy, pierwszą rzeczą jaką zrobiliśmy, było przywitanie się ze wszystkimi i uściskanie ich.
-Jak ty się czujesz Natalko?- spytała mnie mama Miłosza, gdy już mnie puściła.
-Dobrze, wszystko jest dobrze...- uspokoiłam ją z uśmiechem, kładąc dłoń na brzuchu.
-Promieniejesz kochana!- skomentowała Jagna i mnie przytuliła -Przecudnie wyglądasz...
-Dziękuję- uśmiechnęłam się szczerze, oddając uścisk. Bardzo mnie cieszy że moja relacja z Jadwigą się poprawiła, bo to w końcu siostra mojego Górala! Nie wiem czy bym wytrzymała długo w kłótni z nią...?!
-Chodź tu córcia!- zaśmiał się pan Tomasz, przytulając mnie, gdy jego córka mnie puściła. Ze śmiechem oddałam uścisk.
-Bardzo się cieszę że dotarliście!- spojrzałam na całą trójkę z uśmiechem.
-Nie moglibyśmy być nigdzie indziej- zgodzili się ze mną, a ja i Miłosz się do siebie uśmiechnęliśmy. 
Potem jeszcze przywitaliśmy się z moimi rodzicami i kolegami i koleżankami z komendy, których również zaprosiliśmy na ślub. Większość z nich, szczególnie jeśli chodziło o panów, miało na sobie galowe mundury. Wszystko wyglądało cudownie i dokładnie tak jak sobie zaplanowaliśmy.
Naraz jednak, ktoś objął mnie od tyłu w ramionach i przytulił.
-Miło cioteczkę widzieć!- zaszczebiotał znajomy głos, a ja uśmiechnęłam się szeroko, odwracając do tyłu.
-Staszek! Dotarłeś ty urwipołciu!- zaśmiałam się i przytuliłam siostrzeńca Miłosza szczerze.
-Jakbym nie mógł, skoro cioteczka i wujo się hajtacie!?- odpowiedział mi na to, po czym odsunął się na długość ramion i mnie sobie uważnie obejrzał. Gdy dotarł do brzucha, wybałuszył oczy tak mocno, jakby miały mu zaraz z orbit wylecieć, a ja i Miłosz się szczerze zaśmialiśmy.
-To cioteczka...- wydukał w ciężkim szoku. Nie dziwiło nas to, gdyż o niczym nie wiedział, siedząc w tej swojej Norwegii...!?
-Tak Stachu, Natalia jest w ciąży!- zaśmiał się Miłek, klepiąc chrześniaka po plecach.
-To wspaniale!- wykrzyknął i gwałtownie nas uściskał, a my śmialiśmy się jeszcze bardziej.
-Wiecie już czy to będzie chłop, czy dziewucha?- spytał ciekawsko, kiedy już przestaliśmy się śmiać. Spojrzeliśmy na siebie z Miłoszem porozumiewawczo.
-Wiemy, ale nie powiemy! Ale szanse są duże, skoro to bliźniaki- odpowiedział mu dumny Góral.
-To się wuja postarałeś widzę! Dwójkę za jednym razem!- zaśmiał się Stachu i ponownie uściskał mojego przyszłego męża.
-Tak wyszło- potwierdziłam, ponownie się śmiejąc -To wy sobie pogadajcie, a ja zaraz wrócę...- uścisnęłam dłoń Bachledy w znaczącym geście.
-Wszystko ok Kicia?- od razu się zmartwił.
-Tak. Po prostu potrzebuję chwili...- uspokoiłam go i dodałam -Popilnujesz gości?
-Oczywiście Kochanie, idź. Ślub mamy dopiero za 15 minut...- zapewnił mnie, pocałował w czoło w czułym geście.
-Zaraz jestem- potwierdziłam, po czym niepostrzeżenie wymknęłam się z tych wszystkich gości i znikłam za rogiem kościoła. Nadal dochodziły do mnie odgłosy rozmów, ale już nie tak mocno. Objęłam brzuch dłońmi i zamyśliłam, oddychając głęboko. Czerpałam z ostatnich chwil samotności przed wielkim wydarzeniem garściami, aby nabrać energii. Maluchy również potrzebowały oddechu, bo uspokoiły się i ruszały tylko nieznacznie.
Niespodziewanie jednak usłyszałam tuż za sobą głos...:
CDN.

Kto to?
Czy ślub odbędzie się zgodnie z planem?
Czy wszystko będzie w najlepszym porządku?
Co będzie dalej?
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro