Lubię Cię 18+ Blamione

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miniaturka powstała w ramach cyklu Kinktober 2022 organizowanego przez grupę Dramione [PL] oraz Discord Polska


– Ja ciebie nawet nie lubię – powiedziała cicho, podciągając kolana wyżej i opierając na nich ze zrezygnowaniem brodę. – I ty nie lubisz mnie, to jasne.

Wciąż była naga, bo nie miała zamiaru jeszcze wychodzić z łóżka. Targały nią niestety wyrzuty sumienia. Głupie, cholerne, nieposkromione myśli, które szalały jej w głowie niczym wyjątkowo rozbestwione chochliki kornwalijskie.

– No, powiesz coś? – wyraźnie się zdenerwowała, jednak mężczyzna, który leżał spokojnie z zamkniętymi oczami, nawet się nie poruszył, czym doprowadzał ją do prawdziwej furii. – Blaise! – krzyknęła i odwróciła się w jego stronę. Zero reakcji. Walnęła go mocno otwartą rękę w brzuch. Od razu się podniósł, a o to jej chodziło.

– Gorzej ci?! – warknął, rozmasowując bolące miejsce.

– Próbuję z tobą rozmawiać!

– Po seksie muszę odpocząć. Nie chcę rozmawiać.

Odwróciła się do niego plecami zachmurzona i zła, co od razu zauważył. Powstrzymał się przed westchnięciem przepełnionym frustracją. Przesunął się w jej kierunku i zaczął powoli sunąć palcami po jej nagiej skórze na plecach.

Czuł, jak zadrżała.

– To, o czym chcesz gadać?

– O nas.

– O Merlinie.

– Nie o Merlinie, o nas.

– Po co?

– Bo chcę wiedzieć, na czym stoję.

Odwróciła się ponownie. Patrzyła na niego z niewypowiedzianą prośbą, której w słowa ubrać nie umiała albo raczej nie chciała.

Blaise usiadł w tym czasie na łóżku, opierając się plecami o chłodną ścianę.

Patrzyła na niego z fascynacją, którą czuła, odkąd pierwszy raz poszli ze sobą do łóżka. Jeszcze nigdy nikogo tak mocno nie pożądała. To właśnie z nim zaczęła odkrywać swoją seksualność. Co lubi, a czego nie. Jak ma sprawić sobie przyjemność. Blaise ją tego nauczył. Był cierpliwym, lecz wymagającym kochankiem. To właśnie ją przy nim trzymało. Nie potrafiła od niego odejść.

Chciała teraz tego, czego zawsze szukała w życiu – zrozumienia istoty problemu.

Pamiętała doskonale noc, kiedy wszystko się między nimi zaczęło. Poszła do nowego klubu – Otchłani. Wypiła kilka kolorowych drinków. Tańczyła. Zapomniała o całym świecie.

Na parkiecie pojawił się on. Był blisko, zdecydowanie zbyt blisko, aby mogła go zignorować. Pozwoliła, żeby położył dłonie na jej ciele, a potem je przesuwał, pobudzając długo uśpione zmysły. Patrzyła w jego ciemne, tajemnicze oczy i dotarło do niej, że chciała więcej. Opuścili Otchłań, trzymając się za ręce.

Dostała od Blaise'a to, czego od dawna nie doświadczyła – zainteresowanie, pożądanie i poczucie bezpieczeństwa.

Gdy znaleźli się w jego mieszkaniu, wiedziała, że wylądują w łóżku. Chciała tego, ale się bała. Nie była w tym zbyt dobra. Do tej pory wszystkie jej zbliżenia wyglądały podobnie – były szybkie i bez fajerwerków.

Blaise pokazał jej, że to wcale tak nie wygląda. Że może być lepiej.

I niczego nie oczekiwał w zamian. Zachowywał się tak, jakby sama obecność Hermiony Granger w jego życiu mu wystarczała. A ona nie mogła w to uwierzyć.

Zatrząsł jej poukładanym światem i była mu za to wdzięczna.

Teraz chciała rozmawiać. Ale jego spojrzenie, jego ciało, jego zapach – to wszystko zbyt mocno ją rozpraszało.

Zbliżyła się do niego i usiadła na jego masywnych udach. Uśmiechnął się, a ona nie potrafiła tego nie odwzajemnić.

Lubiła te cholerne, wyjątkowe, przeznaczone tylko dla niej uśmiechy.

Przesunęła palcami po jego lekko rozchylonych ustach, które tak lubiła całować, aby za chwilę dotknąć rozgrzanej skóry na spoconej klatce piersiowej.

Jego zapach ją odurzał.

Podobało jej się to, że jego dłonie od razu znalazły się na jej ciele.

Wciągnęła z zadowoleniem powietrze, gdy zatrzymał wzrok na jej piersiach.

Czuła ciepło, które zaczęło rozchodzić w jej wnętrzu, aby skumulować się w podbrzuszu.

– A ja cię lubię – powiedział nagle i niespodziewanie, jedną ręką dotykając jej wciąż zaróżowionego policzka. – Spójrz na siebie, jesteś wyjątkowa – dodał, zakręcając palec wokół jednego z jej loków.

Blaise nachylił się i pocałował lekko skórę w okolicach lewego obojczyka. Sunął niżej, zostawiając kolejne pocałunki, aż zatrzymał się na jej piersi. Jego język był gorący i wilgotny, a on z wprawą drażnił skórę wokół brodawki.

Hermiona położyła dłonie na jego ramionach, drapiąc go delikatnie paznokciami, dokładnie tak, jak lubił.

Czuła, że znowu jest podniecony. Otarła się o niego celowo, a on uśmiechnął się do niej z błyskiem w oku.

Pocałował ją lekko, jakby chciał jedynie rozbudzić jej usta. Zachęcić do tego, aby oddała mu pocałunek. Zrobiła to. Zrobiła to tak, jak tego oczekiwał. Jak lubił.

Wplotła palce w jego włosy i lekko je pociągnęła, gdy on ścisnął obiema dłońmi jej pośladki.

– Lubię cię pieprzyć – mówił dalej, przerywając pocałunek.

– A ja cię wciąż... – powiedziała, lecz jej przerwał, ocierając się o nią swoim penisem.

Nie mogła mówić dalej, gdy to robił.

– Lubię, gdy mówisz mi, co mam robić – kontynuował, gdy dotknął jej wrażliwego miejsca i zorientował się, że jest już gotowa. – Co mam zrobić, Hermiono?

Było jej gorąco. Serce waliło mocno, w równym rytmie.

– Wiesz, czego chcę – odpowiedziała szybko i stanowczo, gdy zanurzył w niej dwa palce i zaczął je wsuwać powoli do środka.

– Powiedz mi – szepnął, przygryzając płatek jej ucha.

– Proszę...

– Lubię, gdy prosisz.

Ścisnął mocniej jej biodra i uniósł ją do góry, a następnie pozwolił jej opaść na pościel.

Leżała, ciężko oddychając. Mierzyła go rozgorączkowanym spojrzeniem.

On się nie spieszył.

Rozchylił jej nogi i przez chwilę przyglądał się z uwielbieniem.

Nachylił się nad nią, opierając łokcie po obu stronach jej głowy.

Czuła się, jakby była w klatce. Jakby jej świat na czas stosunku zaczynał i kończył się na nim.

Wsunął się w nią, rozkoszując się odgłosami, które z siebie wydawała.

Był duży i za każdym razem musiała się przyzwyczaić do jego rozmiaru.

Blaise wiedział, dlatego poruszał się powoli.

Był blisko. Najbliżej, jak się da.

Za chwilę zmienił tempo. Wsuwał się i wysuwał coraz szybciej.

Ale nagle przestał.

– Co robisz? – warknęła.

– Lubię, gdy się złościsz. Podnieś się – rozkazał, a ona posłusznie wykonała jego polecenie.

Klepnął ją w tyłek, a ona pisnęła, nie spodziewając się tego po nim.

Wszedł w nią szybko, wypełniając ją w całości. Czuł, jak mocno się na nim zacisnęła.

Ścisnął ją za biodra, przyciągając ją bliżej siebie.

Zawsze chodziło o to bliżej.

Podparła się mocniej na rękach. Zacisnęła dłonie na zmiętej pościeli, gdy ponownie zaczął się poruszać.

Przesunął jedną rękę z biodra i oparł na jej plecach. Czuł, że próbuje zgrywać się z nim, szukać wspólnego rytmu.

On jednak dominował i decydował o tym, co się teraz wydarzy. Hermiona mogła jedynie dostosować się i brać od niego to, co jej dawał.

Kiedyś nie lubiła być głośna. Wstydziła się swojego ciała. To on sprawił, że w czasie seksu zapominała o tym, co ją niepotrzebnie rozpraszało.

Naparł na nią mocniej, przyciskając do łóżka.

Chciał więcej. Chciał intensywniej.

Czuł, że ona niedługo osiągnie spełnienie. Zwolnił, co spotkało się z jej protestem.

Podciągnął ją do góry, tak, że czuł na swojej klatce piersiowej jej spocone plecy.

Polizał wilgotną skórę na szyi.

– Lubię smak twojego ciała – wyznał.

Jedną dłonią sięgnął do jej piersi, ściskając palcami sterczący sutek.

Drugą dotknął łechtaczki, którą mocniej przycisnął.

Ponownie wrócił do wcześniejszego, szybszego rytmu.

Zaczął ją mocno posuwać.

Ale trzymał ją, chciał, żeby w jego ramionach przeżyła orgazm.

Kilka ruchów później krzyknęła i doszła z jego imieniem na ustach. W tym samym czasie zassał mocno skórę na jej szyi.

Niedługo i on doszedł, wypełniając jej wnętrze.

Powoli, delikatnie położył ją na łóżku, wciąż nie wypuszczając z objęć, gdy wtulił twarz w jej spocone plecy.

– Przygniatasz mnie – zwróciła mu uwagę, lecz on nic sobie z tego nie zrobił.

– To nic – odpowiedział, całując ją delikatnie. – Lubisz to i lubisz mnie.

Hermiona nie odpowiedziała. Wcześniej kłamała. Lubiła go, taka była prawda, której nie zamierzała dłużej wypierać.

– Ja i ty? – zapytała, odwracając się, aby spojrzeć mu w oczy. – Kto i kiedy mógł wpaść na taki pomysł?

– Nie mam pojęcia i nie zamierzam się nad tym zastanawiać. Jesteśmy razem, tu i teraz, i to jest najważniejsze. Skup się na tym, nie analizuj.

– Ale...

– Lubię cię, Hermiono. Po prostu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro