Rozdział 2
<Andreas>
Dzisiaj pojechaliśmy do Californii, aby ocenić skoki drużyny H-scream. Trener powiedział, że będą to inne skoki jakie do tej pory widzieliśmy. Nie wiedziałem o co mu chodzi, ale kiedy zobaczyłem na bilibordzie imię dziewczyny to wszystko stało się jasne. Nie skakały źle, ale też nie perfekcyjnie.
Kiedy zostały cztery zawodniczki do końca to trener nas zawołał i powiedział, że musimy już iść na trening. Powiedziałem, że zostanę i później dłużej potrenuje. Trener się zgodził i szybko poszedłem w stronę trybun. Niestety i stety był to już ostatni skok. Na bilbordzie ukazało się imię:Cassandra i nazwisko:Watson.
Gdy pokazali jej zdjęcie to nie wierzyłem własnym oczom, a w mojej głowie odezwał się głos: Chce ją mieć!
Obserwowałem ją uważnie. Przez chwilę wydawało mi się jakby na mnie spojrzała i jakby zaraz miała zemdleć.
Odepchnęła się od belki i pofrunęła. Jej lot był tak czysty, że do niczego bym się nie przyczepił, a na dodatek pobiła rekord skoczni. Chciałem podejść i pogratulować, ale musiałem iść żeby trener nie miał do mnie sapów.
<Cassie>
Po wielkim szczęściu i radowaniu się wszyscy poszli w swoje strony, a ja do szatni. Kiedy z niej wyszłam przede mną stanął Ethan.
-Czego chcesz?- tak wiem miłe przywitanie. Poznałam Ethana na jednym z konkursów skoków narciarskich i nie najlepiej zaczęliśmy, bo od kłótni. A konkretnie chodziło o to, że skaczą dziewczyny. Ethan był za tym, że dziewczyny nie powinny skakać, a ja za tym, że to sport dla każdego kto go lubi. Kłótnia skończyła się na tym, że Ethan zaprosił mnie na kolacje, a ja odeszłam bez słowa. Od tamtej pory go nienawidzę, a on na siłe próbuje się ze mną spotkać. Jest przystojny, ale nie czuje tej chemii.
-Ej.. Spokojnie! Szukałem cię.-powiedział i chciał mnie przytulić ale się nie dałam i już miałam dosyć jego głosu.
-No to gratulacje! Znalazłeś mnie. No to pa.- chciałam to jak najszybciej skończyć.
-Ha.. Ha.. Zabawna jesteś. Chciałem tylko zap...- nie dałam mu dokończyć, bo wiedziałam co powie.
-Ethan ile razy mam ci powtarzać, że nic z tego nie będzie. Nie chce po prostu nie chce! Proszę cię zostaw mnie dobrze? Bo narazie proszę i jestem miła. - obym dała mu coś do zrozumienia. Już odchodziłam, gdy nagle on krzyknął...
-Ciężko będzie Ci mnie unikać! Dostałem się do kadry narodowej i będziemy się częściej widywać!- miałam dosyć i bez słowa poszłam do domu.
...
Nick'a nie było-tak jak mówił. Było dziesięć po 15-tej. Zrobiłam sobie szybką sałatkę, żeby Nick się znowu do mnie i mojego stylu życia nie dopieprzył.
Nie miałam zielonego pojęcia co robić przez resztę dnia.
-Wiem!! Zadzwonię do Abi!- krzyknęłam sama do siebie. I dopiero po dwudziestu minutach wpadłam na ten pomysł... Genialne! A bym zapomniała! Abi (Abigeil) to moja przyjaciółka. Poznałyśmy się już wcześniej na obozie dla skoczków. Byłyśmy tylko we dwie z dziewczyn, więc ciężko było nie spędzać ze sobą czasu. Kiedy dowiedziałam się, że Abi też mieszka w Californii od razu zaczęłam szukać jej adresu, a mianowicie Bringstone 22B. Bardzo się cieszyłam kiedy powiedziała, że idzie do tej samej szkoły co ja.
-Hejka!-odezwał się głos w słuchawce.
-Hej Abi! Idziemy na miasto?-spytałam.
-Tak! Jeny ratujesz mi życie!
-A co się stało?
-Powiem Ci na miejscu. To spotkamy się przy McDonald?
-Ok. To pa.- rozłączyłam się i pobiegłam na górę do swojego pokoju. Ubrałam boyfriend'y, białą koszulkę, jasno-różową bomberkę i czarne vans'y.
Gdy byłam gotowa weszłam jeszcze do kuchni i napisałam kartkę do taty i Nick'a, że wyszłam na miasto z Abi.
Po kilku minutach czekania na Abi zobaczyłam jak biegnie w moją stronę.
-Hej! Co się stało?-przytuliłam ją na powitanie.
-Dobrze, że wyrwałaś mnie z domu. Ojciec od rana chodzi i wszystkich krytykuje i mówił nawet, że mam się pożegnać z tą szkołą i powiedział, że znajdzie nową żebym tylko nie chodziła z Gavin'em. Modliłam się żebyś do mnie zadzwoniła i stał się cud.
-No widzisz jak ja cię znam.- kupiłyśmy sobie lody i poszłyśmy nad rzekę.
Gdy już siedziałyśmy Abi zaczęła rozmowę.
-Jak tam dzisiaj na treningu?
-Dobrze, że zaczęłaś ten temat. Dzisiaj przyjechali skoczkowie z kadr narodowych...- opowiedziałam jej wszystko co stało się na skoczni. -Tylko zapomniałam jego imienia, bo go znam.- powiedziałam kiedy wspomniałam o blondynie siedzącym na najwyższym miejscu trubun.
Abi też należy do naszej drużyny tylko często jej się nie chce iść na trening, ale to Abi więc trener nic jej nie mówi.
-Dobra mam tu wszystkich z reprezentacji narodowych. Więc wybieraj...- dała mi swój telefon i nim zaczęłam przeglądać zdjęcia od razu zobaczyłam jego.
-Mam!- krzyknęłam z radością.
-Pokaż... Na serio zapomniałaś jego imienia?! Przecież to Andreas Wellinger!
Witajcie w drugim rozdziale! Bardzo się cieszę, że o mnie nie zapomnieliście i czytacie moje książki. Jestem wam bardzo wdzięczna.
No to do następnego!
Wasza Weroni😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro