21.
Gdy przydzieliłam chłopakom pokoje zostawiłam ich samych, aby się rozpakowali, a ja wyszłam na dwór do dziadków i pani Henryki.
- Wie pani kiedy Martina przyjedzie? - zapytałam się sąsiadki siadając na jednej z ławek.
- Z tego co wiem miała przyjechać za tydzień, ale jednak będzie wcześniej, ponieważ tamte bilety zostały przełożone na inny termin i będzie za dwa dni. Zresztą ma przylecieć ze swoim chłopakiem. - nie mogłam się już doczekać kiedy się spotkamy. Gdy zeszli chłopaki postanowiłam im pokazać okolicę i mieliśmy jechać konno. Mój koń nazywał się Trenton. Uwielbiałam na nim jeździć od dzieciństwa. Trenton był cały czarny, on z całej tej mini stadniny był jako jedny czarnego koloru, my raczej mieliśmy jasne kolory koni.
- To gdzie chcecie najpierw? - zapytałam się wchodząc na łąkę zaraz za naszą posiadłością.
- Gdzie polecasz nam iść najpierw? - zapytał się Niall podchodząc bliżej.
- Mamy tutaj taki mini wodospad, chcecie go zobaczyć? - przystanęłam zastanawiając się, którą drogą będzie szybciej.
- Jasne. - zawróciłam i zaczęłam galopować, no cóż chłopaki nie za bardzo umieli jeździć konno i dlatego nie mogłam pozwolić sobie na szybszy bieg.
- Pojutrze przyjeżdża moja przyjaciółka z chłopakiem. - uśmiechnęłam się. Chłopaki szli obok mnie, więc zajmowaliśmy całą drogę, która prowadziła przez las.
- Jak ma na imię? - zapytał się Niall, przyspieszając trochę.
- Martina. Ona jest Polką, ale można z nią rozmawiać po angielsku jak i po hiszpańsku.
- Ile się znacie? - tym razem Liam podszedł do mnie.
- 12 lat. Od przedszkola. Ja mieszkałam przez 14 lat w Polsce, więc na prawdę nauczyłam się tego języka.
- Mówiłaś, że znasz kilka słów. - pożalił się Louis udając obrażonego.
- Tak, tylko wymknęło mi się. Pamiętam jak biłyśmy się co naimniej raz w tygodniu. To była nasza codzienność. Ja byłam bardzo upartym dzieckiem, a ona tym bardziej, ale nasza przyjaźń przetrwała 12 lat. Wystarczyło pokazać nam jakieś głupie lalki, a my już godziłyśmy się i bawiłyśmy w to godzinami. Pamiętam jak zawsze wieczorami chodziłyśmy na plac zabaw i chowałyśmy się przed Martiny, a tak naprawdę to Martyny mamą. Gdy ona dzwoniła ja odbierałam telefon i udawałam Martinę przed jej mamą. Czemu te czasy nie mogą wrócić? Czemu znowu nie mogę mieć 9 lat i bawić się tymi cholernymi lalkami? - nawet nie zauważyłam kiedy dotarliśmy na miejsce, byłam za bardzo wciągnięta w wspomnienia, w to co tak bardzo chciałam, aby wróciło.
- Jesteście na prawdę wspaniałymi przyjaciółkami. - uśmiechnął się Niall co odwzajemniłam schodząc z konia.
- Każdy myślał, że my się nigdy nie kłóciłyśmy, wydawało im się, że jesteśmy idealnymi przyjaciółkami. Dobrze im się wydawało. - weszłam na mały most siadając i oglądając widoki do okoła.
- Tęsknisz że nią? - przysiadł się do mnie Niall.
- Widzimy się raz do roku, a kiedyś byłyśmy nie rozłączne. Mam nie tęsknić? - odpowiedziałam mu rzucając kamień w wodospad.
- Wiem co czujesz. My też widujemy się z rodzinami bardzo rzadko. Czasami to jest na prawdę dobijające. - przytulił się do mnie, a ja nie wiem dlaczego, ale go pocałowałam, nie myślałam teraz o tym, że stracę naszą przyjaźń, teraz był najważniejszy pocałunek, który Niall odwzajemnił.
_____________________________
Do zobaczenia ;**
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro