Snow 1/2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

      Na dworze burza szalała już od godziny. Dookoła panował mrok rozjaśniany, co jakiś czas, błyskawicami. Pioruny uderzały między spadającym szybko gradem, zakłócając rytmiczne uderzenia nagłymi hukami. Wszyscy mieszkańcy Jokohamy siedzieli pochowani w domach, wszyscy prócz jednego.

      Chłopak w czarnym, płaszczu sięgającym za kolana, zmierzał śliskimi chodnikami w jedynie jemu znanym kierunku, a grad odbijał się od pola, które stworzył nad swoją głową, dzięki zdolności, którą posiadał. Po drodze parę razy zakaszlał dyskretnie w dłoń, choroba płuc nie bała się najwyraźniej zaatakować nawet tak krwiożerczego mafijnego psa, jakim był ów chłopak.

      Był skupiony, zdeterminowany i odrobinę zaintrygowany, czym okaże się być jego misja z Tygrysem. Chciał wypełnić swoje zadanie jak najlepiej, by w końcu zdobyć upragnioną pochwałę mentora, w końcu zaistnieć w jego oczach. Zamierzał tego dokonać niezależnie od przeszkód i dla tego celu był nawet w stanie współpracować z wrogiem.

     Stanął w końcu przed drzwiami niewielkiego mieszkania i bez wahania zapukał w nie dwa razy, w kieszeni drugą dłoń zaciskając lekko na karteczce. Chwilę musiał czekać, aż mieszkający tu Atsushi pofatygował się do drzwi.

- A-Akutagawa?! - białowłosy aż cofnął się w szoku, kiedy za dość gwałtownie otworzonymi drzwiami ujrzał rywala - Co tu robisz? Nie minęło jeszcze sześć miesięcy... - jego głos się nieco rozdygotał, nie spodziewał się żadnych gości w taką pogodę, o tak późnej godzinie, a już szczególnie nie spodziewał się Ryunosuke.

- Dazai-san kazał mi to przekazać tobie. - wyciągnął w jego stronę skrawek zapisanego papieru. Nakajima spojrzał podejrzliwie na przedmiot, ale przyjął go i zaczął czytać po cichu.

      Wyraz twarzy z poważnego, ostatecznie była to wiadomość od przełożonego, szybko zmienił się na bardziej zażenowany, bo treść wydała mu się głupim żartem. Spojrzał z westchnieniem na mafiose, zastanawiając się jak mu delikatnie przekazać, że Osamu najwidoczniej po raz kolejny sobie z nich zakpił.

- I co tam jest napisane? - zapytał spokojnym, wytrenowanym tonem, kryjącym zżerającą go ciekawość.

- Nic ważnego, Dazai-san znów wymyśla jakieś głupie żarty. - z ust białowłosego wydobyło się wraz ze słowami westchnienie zażenowania. Spojrzał na chłopaka ze smutkiem, wiedząc jak kolejna kpina zabandażowanego, może na niego wpłynąć.

- Nie mów tak. - warknął, zaciskając pięści, aż zbielały mu knykcie i tak już bladych dłoni- Wszystkie jego rozkazy mają zawsze drugie dno. - dodał odrobinę spokojniejszym tonem, acz wciąż z zaciętym spojrzeniem i pełną pewnością w głosie - Co tam pisz Jinko? - zapytał ze śmiertelną powagą.

      Atsushi westchnął cicho, nieco przytłaczała go postawa szarookiego. Sam nie wiedział dlaczego, ale ostatnio coraz częściej czuł pewną irytację i gniew, gdzieś głęboko w środku, kiedy wraz z czarnowłosym wchodził na temat Dazaia i atmosfera momentalnie ciężała.

     Nie zamierzał się kłócić, zwłaszcza o tej porze, w tak fatalną i przerażającą, według niego, pogodę, więc po prostu podał mu karteczkę, by sam zapoznał się z jej treścią. Następnie oparł się o framugę, założył ręce na piersi i obserwował w skupieniu mimikę rywala, który równie intensywnie wpatrywał się w skrawek papieru.

- Mówiłem, że to... - zaczął, po chwili uznając, że drugi chłopak tak długo patrzy w kartkę, bo nie dowierza i pewnie znów wybuchnie gniewem.

- Lepienie bałwana to jakaś strategia bitewna, prawda? - szare oczy spojrzały na Tygrysa, który stał w szoku, słysząc słowa wypowiadane przez blade, spierzchnięte usta - Nakahara-san chciał mnie kiedyś nauczyć, ale nie mieliśmy sposobności do wspólnego treningu. - dodał z lekkim zamyśleniem, ewidentnie zahaczając myślami o przeszłość.

- Ty naprawdę nie wiesz... - głos chłopaka o dwukolorowych oczach był cichy i słaby, nie potrafił uwierzyć w to, co usłyszał, ale przecież Akutagawa nie potrafił żartować, ani tym bardziej wkręcać innych, a przynajmniej młody detektyw jeszcze nie widział go w takiej sytuacji.

- Nie bądź tak cyniczny, Jinko, znam wiele innych, świetnych taktyk, które są na pewno o wiele bardziej zabójcze niż to całe "lepienie bałwana". - zaczął nieco poirytowany, a koniec jego czarnego płaszcza zaczął błyskać czerwonymi iskrami, sugerując, że ledwo hamuje się od użycia zdolności.

      Zirytowanie wezbrało na sile, kiedy młody detektyw zaczął się śmiać. Mimo że ten chichot nie wydawał się szyderczy ani złośliwy, to Akutagawa nie wiedział, co mogło być jego powodem. Co takiego niby powiedział?

- Wybacz, po prostu to nie żadna taktyka. - powiedział, uspokajając się zakłopotany, karcąc się w myślach, że nie powinien się śmiać w takiej sytuacji. Nie miał złych intencji, po prostu Ryuunosuke wydał mu się nieco... uroczy? Sam nie był pewien - To, hmm... zimowa forma spędzania czasu. - wyjaśnił ze speszonym uśmiechem na ustach i lekkim rumieńcem na policzkach - Nauczę cię, jak znów spadnie śnieg, dobrze? - zaproponował. Pomyślał, że skoro jego rywal naprawdę nie ma pojęcia o tym, a ze względu na rozkaz Dazaia nie będzie próbował go skrzywdzić, to właściwie, dlaczego nie. Akutagawa skinął w odpowiedzi jedynie głową i odwrócił się tyłem do Tygrysa.

      Atsushi stał jeszcze chwilę w progu, patrząc w plecy oddalającego się mafiosy, zamyślony głęboko nad sytuacją, jaka miała właśnie miejsce. Zastanawiał się też, jak okropne dzieciństwo musiał mieć, skoro nawet on, sierota, gnębiona przez wychowawców, wiedział, chociaż czym lepienie bałwana jest. Z lekkiego letargu wyrwało go jednak dość głośne uderzenie pioruna i to wcale nie tak daleko, dopiero wtedy spojrzał bardziej obecnie na spory grad, rozbijający się o zmarzniętą ziemię.

     To stało się szybko, było jedynie nagłym impulsem. Nie potrafił tego wyjaśnić, a kiedy Akutagawa zatrzymał się i spojrzał na niego przez ramię, unosząc cienką, ledwo widoczną brew ku górze i zatrzymując stalowe oczy na dłoni Nakajimy, która zaciskała się na jego rękawie, przez dobrą minutę nie potrafił wydusić z siebie słowa. Później wzrok mafiosy powędrował wyżej, ku zakłopotanej i równie zdziwionej twarzy krzywo obciętego detektywa.

- Coś jeszcze? - zapytał, przerywając panującą między nimi ciszę i odwracając się do niego bokiem, tym samym zmuszając młodszego do puszczenia jego płaszcza.

- Bo ... Uhm, pomyślałem... Jest już późno i pogoda jest fatalna... Zimno, ciemno... Więc... - nieco plątał się w słowach, sam niepewien, czy chce to powiedzieć. Było to skrajnie nieodpowiedzialne i pewnie Kunikida co najmniej by go za to nie pochwalił.

- Więc? - pospieszył go Akutagawa. Nie widziało mu się, stanie na mrozie, był już zmęczony i marzył jedynie o położeniu się do łóżka.

- Mafia jest dość daleko, więc może chciałbyś zostać na noc? - powiedział szybko, praktycznie na jednym oddechu, wypuszczając te słowa na chłodne powietrze w towarzystwie białej mgiełki pary z ust.

      Zapadła cisza, spadła między nich niczym głaz. Nakajima nie wiedział, czy mafiosa go czasem zaraz nie wyśmieje, lub – co gorsza – obrazi się taką propozycją. Ryunosuke tymczasem starał się doszukać w tej wypowiedzi kpiny lub żartu, ale białowłosy wydawał się być mimo zakłopotania poważny w swej propozycji.

- Okej. - odpowiedział krótko, sprawiając tym, że Tygrysołak poczuł pewnego rodzaju ulgę.

      Przepuścił czarnowłosego chłopaka w drzwiach i uśmiechnął się pogodnie. Mafiosa uznał, że Tygrys nie jest zdolny do jakiegoś podstępu i nie poderżnie mu w nocy gardła, ostatecznie nie był nim. Dlatego też poczuł się dość bezpiecznie w niewielkim mieszkaniu. Zdjął buty i włożył kapce dla gości, odwieszając płaszcz na wieszak.

     W mieszkaniu było ciepło, ale miało dość surowy wystrój, Nakajima nie miał głowy do ozdób, a bywał tu jedynie na noc, całe dnie spędzając w agencji, na akcjach lub spacerach z Kyouką po okolicach.

      Akutagawa rozglądał się uważnie, kiedy młody detektyw zaprowadził go do kuchni. Pomyślał, że może jeśli spędzi więcej czasu z Tygrysem, zrozumie, co takiego Dazai widzi w tym wiecznie rozkojarzonym i przestraszonym chłopaku.

- Co pijesz? Mam herbatę, czekoladę... - zaczął wymieniać, zaglądając do drewnianej szafki.

- Można pić czekoladę? - mafiosa był nieco zdziwiony, mając w głowie wizję tabliczki słodkiego pokarmu w stałym stanie skupienia. Oparł się o ścianę, obserwując młodszego uważnie.

- No jest taka specjalna, gorąca... - zaczął wyjaśniać, po czym uznał, że opisywanie tego nie ma sensu i lepiej będzie pokazać mu to wspaniałe osiągnięcie ludzkości - Zrobię i zobaczysz czy ci smakuje. - oznajmił, biorąc dwie saszetki czekolady w proszku i załączył gaz, by podgrzać w garnuszku mleko.

- Okej..? - Akutagawa nie wiedział do końca co na to odpowiedzieć, ale mimo swojego braku zaufania do innych, stwierdził, że Tygrys nie jest typem zatruwającym napoje gościom.

      Nakajima czuł się lekko spięty, czując na sobie tak intensywne spojrzenie szarych, stalowych tęczówek, ale nie zamierzał prosić drugiego chłopaka o odwrócenie wzroku, bo wiedział, że ten i tak go nie posłucha. 

      Kiedy więc skończył, podał jeden kubek z gorącym napojem gościowi, a sam wziął drugi. Stalowooki spojrzał podejrzliwie na napój i kubek, w jakim ów został podany. Naczynie miało na sobie nadruk rysunkowych kotków i masę serduszek. Przeniósł wzrok na ten, który trzymał Tygrys; były takie same.

     Postanowił tego dłużej nie roztrząsać, widząc, że detektyw nie przejmuje się wyglądem naczynia, dlaczego więc on miałby to robić. Złapał kontakt wzrokowy z Nakajimą i nie łamiąc go, upił powoli łyk ciepłego napoju.

      Atsushi uważnie obserwował reakcję Ryunosuke, ciekaw czy zasmakuje mu czekolada. Zastanawiał się, czy czarnowłosy w ogóle lubi słodkie napoje, czy może woli coś pokroju espresso; gorzkiego i aromatycznego. Chociaż tego drugiego nie brakowało czekoladzie, której przyjemna woń zdążyła już wypełnić pomieszczenie.

      Wstrzymał oddech na moment, kiedy jego gość wziął łyka napoju i w tych zimnych, stalowych, przepełnionych zobojętnieniem oczach zobaczył iskierki radości, mrugające do niego wesoło. Brunet wypił napój szybko, łapczywie, pierwszy raz pił coś tak dobrego. Ale kiedy ciepłe westchnienie zadowolenia opuściło jego usta i zdał sobie sprawę, z tego, co zrobił, odchrząknął i wyprostował się w dość przerysowany sposób. Odwrócił głowę, czując lekkie, nieznane u dotąd pieczenie na kościach policzkowych.

- Gdzie mogę zdobyć więcej tego napoju? - zapytał po chwili ciszy, w której Atsushi starał się nie zaśmiać. Lekkiego uśmiechy cisnącego się na usta jednak nie powstrzymywał.

- Oh, czyli ci smakuje. - powiedział wesoło i nim jego rywal zaprzeczył, co ewidentnie zamierzał zrobić, kontynuował - Jest taki niewielki sklep na skraju miasta. Prowadzi go taka starsza para, bardzo mili ludzie. - uśmiechnął się na wspomnienie właścicieli sklepu, zawsze zatrzymywał się w tym sklepie na dłużej by z nimi porozmawiać i dotrzymać im towarzystwa - Sprzedają tam różne słodkie wyroby, głównie z czekolady. - kontynuował spokojnie, patrząc w taflę brązowego napoju - Sprzedają też gorącą czekoladę na miejscu, jest tam miejsce do napicia się i jest o wiele lepsza niż taka z saszetki, mimo że mówią, że skład jest ten sam, to jednak klimat dodaje dużo do smaku. - zachichotał pod nosem i uniósł oczy na rozmówcę, który ku jego zdziwieniu wydawał się go słuchać bardzo uważnie.

- Rozumiem. - skinął głową i spojrzał dyskretnie na swój już pusty kubeczek, zaledwie na moment i wcale nie sugestywnie, ale Tygrys ku własnemu zdziwieniu zrozumiał, o czym myśli mafiosa. To był chyba pierwszy raz, kiedy czegokolwiek się domyślił.

- Dorobię ci. - powiedział z łagodnym uśmiechem i sięgnął po kubek, który czarnowłosy oddał mu bez słowa - Możesz się rozgościć, mieszkanie nie jest duże, ale to nie znaczy, że mamy stać w przedpokoju. - oznajmił, a gość zakaszlał w dłoń i skinął głową, udając się w głąb pomieszczenia, aż dotarł do pomieszczenia, w który zapewne Tygrys spał.

      Usiadł w tym pomieszczeniu, nie widząc, by było jakiekolwiek inne i oparł się plecami o ścianę, zamyślając się.

      Powiedzenie, że sytuacja, w której się znalazł, była niecodzienna, byłoby sporym niedopowiedzeniem. Była co najmniej dziwna, wręcz komiczna i nieprawdopodobna, ale jednak... nie potrafił zmusić się do poczucia braku komfortu z bycia tu.

      Przyjął kolejny kubek zaskakująco dobrego napoju i podziękował skinieniem głowy, obserwując, jak Atsushi siada naprzeciw pod ścianą. Starał się nie uśmiechnąć, zacisnął usta w wąską linię, czując nagłą potrzebę parsknięcia.

- Jinko. - mruknął, starając się włożyć w to słowo jak najwięcej powagi i chłodu.

- Tak? - dwukolorowe oczy uniosły się na niego.

- Masz wąsy. - zakomunikował, wskazując palcem na swoją górną wargę.

- Huh?! Znów wyskoczyły? - Nakajima lekko zakłopotany odłożył kubek i rozejrzał się za czymś, w czym mógłby się przejrzeć, ostatecznie padło na okno.

- Wyskoczyły? - Akutagawa uniósł brew w zdziwieniu.

- No, troszkę to frustrujące, chociaż wciąż lepiej niż ogon, mógłbym go znów... przytrzasnąć... - zamilkł, widząc, że wcale nie chodziło o tygrysie wąsy a takie z czekolady. Westchnął cicho nieco zażenowany i usiadł z powrotem. Oblizał górną wargę dyskretnie, ale ten niewielki gest nie umknął bystremu spojrzeniu stalowych tęczówek.

- Więc dalej nie potrafisz kontrolować swojej zdolności? - Ryunosuke naprawdę nie rozumiał w czym, według jego byłego już mentora, ten chłopak był lepszy od niego.

- Znaczy się... - Atsushi chciał zaprzeczać, ale czuł, że kłamstwo nie miało sensu w tej sytuacji - ...trochę. - przyznał, podciągając kolana pod brodę, nieco zawstydzony.

- Żałosne. - prychnął z kpiącym uśmiechem na ustach, ale kiedy nie uzyskał oczekiwanej reakcji, w postaci kontynuacji potyczki słownej, przyjrzał się bardziej posępnemu spojrzeniu rywala, który ewidentnie odleciał myślami w to dziwne miejsce w przeszłości.

      Miejsce, którego Ryunosuke, mimo że w ogóle nie znał, nie cierpiał. Ostatecznie wydawało się ono trzymać jego przeciwnika w miejscu, nie pozwalając na jego samorozwój. A to znaczyło, że ich zbliżający się pojedynek byłby mniej satysfakcjonujący.

- Jinko, nie użalaj się znów nad sobą. To cię donikąd nie zaprowadzi. - Mruknął, zwracając tym samym uwagę białowłosego na siebie - Nie mam pojęcia, co przeżyłeś, ale przeszłość powinna pozostać za tobą. - dodał i po chwili dodał jeszcze: - Może zróbmy tak, że, jak nauczysz mnie lepić tego bałwana, to zrobimy sparing i poćwiczysz kontrolowanie swojej zdolności. -

Nakajima spojrzał zaskoczony na rywala, czy ten właśnie oferował mu pomoc? Nie dowierzał w to, co słyszał, ale mimo wszystko skinął głową lekko na zgodę.

- W porządku, a potem pójdziemy na czekoladę. - wyciągnął dłoń do Akutagawy, a ten uścisnął ją w geście ich niewielkiego porozumienia.

     Atsushi poczuł, jak chłodne są dłonie chłopaka i jak jego skóra była szorstka. Nie odrzuciło go to w żaden sposób, naszła go jednak myśl, że Kyouka też miała takie dłonie. Nieco cieplejsze, ale skóra była równie sucha i ostra.

      Jego przemyślenia przerwał jednak głośny grzmot i nagły brak światła. Piorun musiał uderzyć w linie wysokiego napięcia, przez co wywaliło korki. Nakajima na tak nagłą zmianę spiął się cały, futro na ogonie, który nagle się pojawił, zjeżyło się.

- Cholera. - powiedział, rozglądając się i ledwo cokolwiek widząc. Zmrużył oczy, nieświadom, że jego dłoń zaciskała się kurczowo na tej należącej do starszego chłopaka.

- Nie mów, że boisz się ciemności, Jinko. - parsknął cicho Ryunosuke, jednak nie wyrwał dłoni z uścisku. Nie wiedział dlaczego, ale nie roztrząsał tego - Jesteś tygrysem, nie? Nie powinieneś widzieć w ciemności lepiej niż ludzie? - uniósł brew, w lekkim rozbawieniu obserwując detektywa. Musiał przyznać, że całkiem zabawnie wyglądał, jeżąc się jak spłoszony kociak.

- Nie boję się. - prychnął nieco urażony białowłosy, ciemność po prostu źle mu się kojarzyła, ale nie zamierzał się z tego tłumaczyć przed rywalem - Po prostu mnie to zaskoczyło. - usprawiedliwił się, puszczając powoli dłoń czarnowłosego, co ten przyjął z lekkim zawodem - I serio? Tygrysy tak potrafią? - zapytał zaciekawiony, ile wspólnego duże koty mają z dachowcami.

- Poczytaj sobie o tygrysach. Powinno ci to pomóc jakoś rozwinąć zdolność. - wzruszył ramionami i zakaszlał dyskretnie w dłoń - Myślę, że najwyższa pora spać, Jinko. - westchnął, zerkając na wiszący na ścianie, okrągły zegar, na którym widoczne było parę minut po północy.

- Dobra. - westchnął Atsushi - Pokażę ci, gdzie jest łazienka i rozłożę futony. - wstał, a zaraz po nim to samo uczynił mafiosa, dopijając czekoladę.

***

- Dobranoc Akutagawa. - ziewnął Nakajima, wtulając się w poduszkę, tyłem do gościa.

      Nie potrafił uwierzyć, że śpi właśnie w jednym pokoju z osobą, która chce go zabić. Ani w to, że dzisiejszy wieczór, był zaskakująco przyjemny i relaksujący, i że pojutrze też takie się zapowiadało. Uśmiechnął się lekko pod nosem.

- Dobranoc Jinko... - szepnął parę minut po tym, jak usłyszał miarowy oddech białowłosego, sugerujący, że ten już śpi. Zamknął oczy i prawie od razu zniknął w objęciach Morfeusza.

      Przecież Atsushi nie był skrytobójcą, a „porządnym" detektywem, więc czego miałby się obawiać. Oczywiście nie zdjął płaszcza, ale to bardziej na wypadek, jeśli wkradłby się tu ktoś niepożądany, a nie na śpiącego Tygrysa.

***

      Rano pierwszy obudził się Ryunosuke. Uchylił powoli powieki, odtwarzając zeszły wieczór w głowie, a na jego ustach zupełnie bez jego wiedzy wykwitł łagodny uśmiech. Zmarszczył jednak lekko łuk brwiowy, czując, jak coś przygniata jego prawe ramię.

      Spojrzał tam i dostrzegł białowłosego, na którego głowie wyrastały dwa, białe, tygrysie uszka, które co jakiś czas lekko drgały. Wysunął się spod niego powoli i ostrożnie, by nie budzić go. Chwilę też walczył z pokusą, której ostatecznie uległ i dotknął ostrożnie, opuszkami palców ucha śpiącego chłopaka.

Miękkie — pomyślał, zabierając dłoń i podniósł się. Przykrył porządnie detektywa, który w nocy skopał z siebie swoją kołdrę i udał się do wyjścia. Przed opuszczeniem mieszkania, jeszcze zostawił w kuchni niewielką notatkę.

     "Dziękuję za czekoladę, do zobaczenia na „lepieniu bałwana", Jinko. — Ryunosuke " i kiedy Tygrys zobaczył ją parę godzin później, pomyślał, że mafiosa ma naprawdę ładny charakter pisma.

~~~

FH:

Przeciągnęło mi się to dziś hhh.

Plan wygląda tak, że kolejny rozdział będzie akcją z Bankietu, a dopiero jeszcze kolejny zamknie nam wątek lepienia bałwana uwu

Kogo w ogóle nie lubicie w serii najbardziej?

Ja Odasaku, Kyouki i Moriego xD

Do następnego~~

=)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro