15. | Kochać i być kochanym |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Narastająca w klasie ekscytacja spowodowana zbliżającym się wielkimi krokami balem maturalnym, mieszała się ostatnimi czasy z melancholijnym nastrojem i uczuciem pustki, której nikt ani nic nie było w stanie wypełnić. Adrien zniknął ze szkoły tak samo niespodziewanie, jak się w niej pojawił cztery lata wcześniej i praktycznie nikt, nawet Chloe, nie wiedział, jaki był tego powód. Pani Bustier poinformowała ich tylko, że taka była wola jego ojca. Większym problemem był jednak fakt, iż kontakt z nim był niemożliwy. Jego telefon milczał jak zaklęty, a kiedy ktokolwiek zapuszczał się pod bramę jego domu, monotonny głos Nathalie informował go natychmiast, że Adrien przeszedł na indywidualny tok nauczania i nie będzie utrzymywał dłużej kontaktów ze swoją dawną klasą.

Marinette nie potrafiła skupić uwagi na projekcie banneru na bal, którego szkicem Nathaniel wymachiwał przed jej nosem od kilku minut. Jej myśli oscylowały wokół Adriena. Była pewna, że musiał czuć się wyjątkowo samotny i przybity nagłą decyzją ojca. Jeszcze we wrześniu, osobiście obiecała mu, że sprawi, że ostatni rok wspólnej nauki będzie pełen niespodzianek i pięknych wspomnień, tymczasem wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że mieli się już nigdy więcej nie zobaczyć.

Jakby tego było mało, od tygodnia nie miała również żadnych wieści od Czarnego Kota, który obiecał przecież, że odezwie się do niej, jak tylko odwiedzi lekarza. Powiedzieć, że się martwiła, byłoby ogromnym niedopowiedzeniem. Codziennie snuła nowe, coraz to bardziej katastroficzne scenariusze. Praktycznie zapomniała co to sen. Codzienne, samotne walki z coraz silniejszymi ofiarami akum oraz conocne patrole, na których zamiast włamywaczy i kieszonkowców, wypatrywała rozpaczliwie zielonych oczu swojego partnera, wyniszczały ją psychicznie i fizycznie.

— Wszystko w porządku? — zapytał w końcu rudowłosy chłopak, odkładając szkic na pulpit biurka. — Marinette, nie pogniewaj się, ale nie wyglądasz najlepiej. Może powinienem odprowadzić cię do pielęgniarki?

Spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem i układając policzek na chłodnej powierzchni biurka, jęknęła:

— Wybacz Nate. Ostatnio kiepsko sypiam. Chyba zaczynam się stresować egzaminami, to tyle.

— Ja też — westchnął, drapiąc się ołówkiem za uchem. — Ostatnio wszystko wydaje mi się takie dziwne i obce. Nie mogę uwierzyć, że już za chwilę opuścimy tę szkołę i już nigdy więcej nie spotkamy się w takim składzie, w jakim byliśmy praktycznie od przedszkola. W dodatku ojciec wypisał Adriena ze szkoły kilka miesięcy przed absolutorium. Nie wydaje ci się to dziwne?

— Jego ojciec zawsze był surowy — odparła, powracając myślami do blondyna. — Nigdy nie był szczególnie przychylny temu, żeby Adrien uczył się w publicznej szkole.

— Myślisz, że to może mieć jakiś związek z jego chorobą? Może jest umierający albo coś w ten deseń?

Dziewczyna natychmiast zerwała się z biurka, prostując się jak struna.

— O czym ty mówisz?!

— Dziewczyno, nie odpalałaś dzisiaj Facebooka? — zagadnęła Alya, która rzuciła właśnie swoją torbę na ławkę, zajmując miejsce obok Marinette. — Osobiście uważam, że to jakaś tania sensacja. Fotomontaż i tyle. Przyszły dziennikarz czuje takie rzeczy na kilometr — dodała, dotykając palcem wskazującym czubek swojego nosa.

— Czy ktoś może mi w końcu wyjaśnić co się tutaj dzieje?! — wrzasnęła, wstając z impetem z miejsca. — Jaka choroba? O czym wy bredzicie?!

— A mnie się wydaje, że to nie jest fotomontaż — wtrąciła Rose, która pojawiła się nad ramieniem Alyi, szukającej czegoś zacięcie w pamięci telefonu, dosłownie znikąd. — Znam ten szpital — dodała, odbierając z rąk mulatki komórkę. — Leczyłam się tam, kiedy moja choroba dawała mi się najbardziej we znaki.

Marinette natychmiast wyrwała z rąk przyjaciółki telefon, przyglądając się niewyraźnemu zdjęciu, przedstawiającemu Adriena, wychodzącego o kulach ze szpitala, w asyście ochroniarza.

— Równie dobrze mógł mieć jakiś wypadek albo operację plastyczną. No w końcu jest modelem, nie? — wtrącił Kim, pociągając z butelki łyk wody gazowanej.

— Operację plastyczną? Serio, Kim? — powtórzyła z grymasem Alix. — Odstaw te bąbelki, bo wyżerają ci resztę mózgu, jaka ci jeszcze została w tym pustym garze.

— Siemanko. Widzę, że już widzieliście newsy — przywitał się smętnie Nino, zajmując swoje miejsce.

— Wiesz co u niego? — zapytała Alya, zabierając swój telefon coraz bardziej bladej Marinette.

— Nie mam z nim kontaktu. Pewnie stary zabrał mu komórkę, czy coś. Zero jakichkolwiek wieści. Powoli zaczynam myśleć, że faktycznie coś mogło mu się stać. Pójdę dzisiaj po szkole pod jego dom i zacznę nawalać w okno kamieniami. Może to coś da.

— Ta, tyle że ojciec Sabriny zgarnie cię z podjazdu prosto do radiowozu — prychnęła Alix. — Ja tam myślę, że gdyby blondyna chciała się z nami skontaktować, zrobiłaby to. On zawsze był trochę... no wiecie. Odklejony od naszej rzeczywistości.

— Chyba od twojej — prychnął Nino, odwracając się na swoje miejsce. — Adrien to mój przyjaciel. Muszę się dowiedzieć, co się stało.

— Pójdę z tobą — wypaliła nagle Marinette, klepiąc go po ramieniu. — Spotkajmy się po lekcjach na placu zabaw. Będę czekała na zielonej huśtawce. Alya, idziesz z nami?

— Jasne — przytaknęła, obejmując przyjaciółkę ramieniem. — Dementowanie fake newsów to moja misja i obowiązek!

***

— Dzień dobry, Nathalie — zaczęła nieśmiało Marinette, poprawiając nerwowo kosmyk włosów, kiedy kamera umiejscowiona nad domofonem, zrobiła zbliżenie na jej twarz. — To ja, Marinette, koleżanka Adriena. Chciałabym...

— Marinette, przykro mi, ale Adrien ma w tej chwili zajęcia. Mówiłam wam już, że...

— Tak, wiem — odparła, wchodząc jej w słowo. — Wiem. Pan Agreste wypisał go ze szkoły i nie będzie się już kontaktował z przyjaciółmi. Rozumiem. To znaczy... Nie rozumiem, ale...

— Gdzie jest mój ziomek?! — krzyknął Nino, podskakując, by ułatwić sobie widok na okno do pokoju blondyna. — Adrien! Jeżeli przetrzymują cię tam siłą, stuknij w szybę trzy razy!

— Zamknij się kretynie! — zganiła go Alya. — Marinette próbuje dyplomacji!

— Chcielibyśmy tylko wiedzieć, czy jest zdrowy, to tyle — dodała nieco ciszej.

Nathalie początkowo chciała rozłączyć połączenie, ale słysząc autentyczną troskę w głosie tej dziewczyny, a nawet pocieszne nawoływania chłopca, z którym Adrien zawsze miał dobry kontakt, zrobiło jej się przykro. Westchnęła głęboko i odparła:

— Adrien był w szpitalu, ponieważ został ranny wskutek napadu rabunkowego. Stracił sporo krwi i zasłabł. Jego stan zdrowia nie pozwala na to, żeby mógł chodzić do szkoły, jednocześnie chcąc dostać się na dobrą uczelnię, to nie jest dobry moment na to, żeby odpuszczał zajęcia. Uszanujcie proszę decyzję pana Agresta i nie przychodźcie tutaj więcej. Adrien potrzebuje teraz przede wszystkim spokoju.

Marinette nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż kobieta rozłączyła się, a kamerka wróciła na swoje miejsce. Widząc coraz bardziej bladą twarz przyjaciółki, Alya zdecydowała zabrać dłoń, którą zasłaniała usta swojego chłopaka i podeszła do niej, obejmując jej roztrzęsioną sylwetkę.

— Co ci powiedziała?

— Napadli go — szepnęła, próbując powstrzymać się od nadchodzącego szlochu. — Napadli go i zranili, a ja nic nie mogłam zrobić. Mógł zginąć, a ja go nie obroniłam. Nie widziałam tego. Przecież patroluję ulice. Zawsze patrolowałam ulice z Czarnym Kotem. Przecież...

— Cii! — tym razem to usta Marinette zostały zakryte przez dłoń mulatki, kiedy zorientowała się, że Nino, który do tej pory wykrzykiwał kolejne hasła wzywające do uwolnienia jego przyjaciela z domowego aresztu, nagle zamilkł i wpatrywał się w twarz przyjaciółki z szeroko rozchylonymi ustami.

— Czekoladko... — zaczął w końcu, rzucając Alyi skonfundowane spojrzenie. — Dlaczego Marinette powiedziała, że patroluje ulice razem z...

Widząc błagalne spojrzenie swojej dziewczyny oraz słysząc szloch pełen wyrzutów sumienia Marinette, prawda, której nigdy w życiu nie brał nawet pod uwagę, uderzyła w niego niczym rozpędzony pociąg.

— O w dupę — rzucił tylko, zdejmując z głowy swoją czerwoną czapkę z daszkiem.

***

Życie wymykało mu się z rąk i przelewało między palcami. Teoretycznie był pełnoletni i mógł decydować sam o sobie. W praktyce wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Gdzieś z tyłu głowy był świadomy tego, że ojciec miał rację. Bez niego byłby nikim, a jego przyszłość została ukartowana w dniu, w którym przyszedł na świat. Był jedynym synem giganta rynku mody i z szacunku do ciężkiej pracy i trudu, jaki ojciec włożył w stworzenie tego imperium, musiał zrobić wszystko, co w jego mocy, żeby udźwignąć ciężar prowadzenia firmy na swoich barkach. Studia na Harvardzie nie były już zatem wyłącznie przymusem, a zaczynały jawić się w jego oczach jako szansa na zdobycie niezbędnej wiedzy. Nie chciał zawieść rodziców.

— Jestem w dupie — rzucił, oglądając z uwagą czerwoną różę, którą miał zamiar podarować Biedronce w ramach przeprosin za długą nieobecność na patrolach.

— Jesteś w dupie — powtórzył zgodnie Plagg, układając się wygodnie na poduszce.

— Co mam zrobić? Biedronka potrzebuje Czarnego Kota tutaj, w Paryżu, nie w Stanach. Władca Ciem staje się coraz bardziej niebezpieczny, a ja mam tak po prostu zniknąć? Wyjechać i zostawić ją tutaj samą?

— Nie możesz — odparło kwami. — W takim wypadku musisz zwrócić strażniczce pierścień, a ona wybierze sobie innego Czarnego Kota. No, chyba że może wtajemniczysz tego złodzieja serów, swojego kuzyna. Wygląda identycznie jak ty, mógłby cię poudawać, a ja jako jego kwami zamieniłbym jego życie w piekło — dodał, zacierając łapki w złowrogim geście.

— Jeśli to miał być żart, to ci nie wyszło — prychnął Adrien, opadając na łóżko, obok niego. — Moje życie to jedna wielka komedia. Każdy normalny rodzic, na wiadomość o tym, że jego dziecko zostało dziabnięte nożem, zareagowałby... no w każdym razie na pewno nie tak, jak mój ojciec.

— Zamknął cię, żeby już nikt nigdy cię nie zaatakował.

— Zamknął mnie, żebym się uczył do tych cholernych egzaminów i nie rozpraszał się spotkaniami z przyjaciółmi. Nie zmartwiło go to, co mi się przytrafiło, tylko to, że gdybym przypadkiem nie przeżył, nie miałby na kogo przepisać firmy.

— Chyba trochę przesadzasz.

— Nie wydaje mi się. Oprócz ciebie nie mam nikogo bliskiego. Własny ojciec ma mnie w poważaniu. Biedronka już dawno dała mi dobitnie do zrozumienia, że nigdy w życiu nie odwzajemni mojego uczucia do niej, a przyjaciele niedługo o mnie zapomną. Jak to w ogóle jest być kochanym? — westchnął, siadając na skraju łóżka, kiedy przed oczami zamajaczyła mu roześmiana twarz Marinette. — Jak to jest być dla kogoś najważniejszym? Móc liczyć na jej pomoc, kiedy coś ci dolega i dzielić z nią swoje troski? Jak to jest móc wziąć ją w ramiona i szeptać jej do ucha, że jest dla ciebie całym światem? Czy mógłbym być na tyle samolubnym, żeby poprosić Marinette o to, żeby mi pokazała, jak to jest być dla kogoś najdroższym?

— Dzieciaku... — zaczął Plagg, zrywając się z poduszki jak oparzony. — Myślę, że powinieneś napić się zimnej wody, wziąć prysznic i iść spać.

— Nie dam rady zasnąć bez jej dotyku, zapachu — westchnął, przeczesując palcami włosy. — Nie mogę zapomnieć o tym, jak ją pocałowałem wtedy na imprezie. O tym, jak bezpiecznie się czułem, kiedy leżała obok mnie tamtej nocy, gdy zostałem ranny. O tej trosce i strachu o moje życie, kiedy zobaczyła mnie rannego. Chcę... chcę znów to poczuć, Plagg. Chcę być kochany. Chcę być z Marinette.

— Nie myślisz racjonalnie! — pisnęło kwami.

— Całe życie poświęciłem temu, by myśleć racjonalnie. Teraz chcę być głupcem, który kieruje się wyłącznie uczuciami i własnymi pragnieniami. Muszę to zrobić zanim wyjadę. Inaczej nigdy się nie dowiem jak to jest. Plagg, wysuwaj pazury!

***

Dobra, zaczynamy fabułę właściwą. Wprowadzenie do niej zajęło mi 15 rozdziałów 👀 Oto Nela, królowa lania wody XD W mediach piosenka, przy której powstawał ten rozdział, czyli "Me and My Broken Heart", bo przecież ta piosenka to idealne odzwierciedlenie uczuć Adriena. Wszystkie piosenki, które towarzyszą mi przy pisaniu rozdziałów lub są do nich bezpośrednią inspiracją znajdują się na mojej playliście na Spotify, więc jak ktoś lubi takie muzyczne bonusy do opowiadań, może sobie posłuchać, link wrzucam poniżej.

Do napisania! 💖

Link do playlisty: https://open.spotify.com/playlist/7F2N4yVfERN8h1q23GbHTr?si=def76f1958a542d5

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro